Forum Ogrodnicze Oaza

Udało mi się nadrobić zaległości - to był przyjemnie spędzony czas Tak ślicznie zrobiło sie u Ciebie, przestrzeń wokół nowego domku już prawie zagospodarowana. Super! (dzieci nadal chorują )

Jakieś cudowne rozmnożenie żwirku ścieżkowego i kamyczków obwódkowych! Czy przy tej okazji portfel się odchudził?

Wszystko z dotychczasowych zasobów, Martulu!
Troszkę uszczupliłam okolice Westerplatte, bo pól kamieniodajnych u nas nie uświadczysz
Ale faktem jest, że nieco żwirku... ze 100 kg... będzie potrzebne... miało być dziś nawet, ale się nie złożyło...
Może dobrze, bo odpoczęłam...

Anetko... niedobrze, że dzieci chorują ale jest nadzieja, że kiedyś z tego wyrosną...
U mnie, dla odmiany, M niedomaga, dlatego dziś przedłożył wizytę w laryngologa nad wożenie żoninych kamyków
Zaopatrzony w medykamenty, niech zwalcza trwające już ponad miesiąc zapalenie zatok... (przy tej okazji portfel się odchudził, Martulu )

Jakim cudem udaje Ci się zrobić takie wyraźne zdjęcie biało-żółtego kwiatka , ja mam koszmarne problemy z tymi kolorami . Niestety balans bieli pozostaje dla mnie ciągle niezgłębioną tajemnicą

Gosiu - za to ja usypałam już niezły pagórek z kamieni ,które wyjmuję ciągle z ziemi ...

Marta -powróciłam do mojego aparatu cyfrowego . Jednak jakoś sprawniej robi mi się nim zdjęcia
w ogrodzie...
Bez obiektywu nie umiem zrobić makro zbliżeń tą lustrzanką , a i za ciężka jest
Cienka jestem i się poddałam

Jak wyrzuciłam ze dwadzieścia zdjęć karłowatego narcyza, to tez poleciałam po kompakcik
Ale się nie poddam

I mi wczoraj padły baterie i musiałam pobiec po kompakcik
Muszę powiedzieć, że dla mnie ona jakiś taki nieporęczny jest
Zupełnie nie potrafiłam zrobić zbliżeń, wydawało mi się, że mogę pokręcić obiektywem a tu jakiś przycisk
To chyba kwestia przyzwyczajenia jednak

Dziewczyny... ja robię zdjęcia kreatywnym automatem i nie jest źle... ale dziś chciałam na szybko cyknąć coś komórką... i zupełnie nie radzi sobie w słońcu

Gorzatko - zdrówka dla M. To po pierwsze, a po drugie - Frankfurt wygląda jakby stał w tym miejscu od zawsze

fajniutkie portreciki kwiatuszek,,,,i fajnie,że jest już wiosna,że można coraz coś pięknego fotografować
A zbliżenia ukazuja piękno tych roślinek

gorzata wrote: To się nazywa ucieczka w chorobę! Taki mechanizm obronny się uruchomił...
Rychłego powrotu do zdrowia i pracy życzę!
Ale tę pracę należałoby dozować, bo znów się jakiś mechanizm obronny uaktywni...

Oj, Martulu... dozuję, dozuję... zwłaszcza że zapłata w naturze - trzeba się szanować!
Żwirku nadal brak, ale nie tracę nadziei... mam za to kolejne cztery wory najpiękniej pachnącego zapachu do samochodu... czyli kory...
Z korą w bagażniku można jeździć... a nie z kamieniami bądź ziemią
Kasiu... dziękuję, M wprawdzie narzeka, że po jednym dniu antybiotyku nadal nie ma poprawy ale widać przecenił postęp medycyny, który rzekomo miał nastąpić od czasu jego ostatniej antybiotykoterapii (chyba jeszcze w czasach, kiedy się nie znaliśmy? Czyli ponad... 18 lat! )
Tymczasem naukowcy straszą, że skuteczność tych leków maleje...
Aniu... te zbliżenia dają złudne poczucie, że ogród jest teraz taaaaki kolorowy!
Tymczasem, patrząc na niego z góry, już planuję gdzie wsadzę jesienią kolejne cebule
Wprawdzie planuję kwiaty głównie białe i kremowe... ale kto wie, co wyjdzie ostatecznie?

Dziś już bezwzględnie będzie podlewanie! Z Rosahumusem... tonący (w piaskach) brzytwy się chwyta!
Wczoraj zaaplikowałam sporej części roślin nawożenie dolistne Magiczną Siłą... nie wiem na ile skutecznie, bo wiaterek kręcil młynki i trzeba było dobrze się zastanowić, z której strony się ustawić
Zamierzam ten zabieg powtarzać regularnie... skoro już i tak mam paczuszkę nawozu...
Chyba że leń zgłosi votum separatum

Zastosowanie Rosahumusu pozwala zmniejszyć nawożenie mineralne o połowę (jak głosi ulotka), więc nie szalej, bo rośliny przenawożone są mniej odporne na choroby i mrozy!
Trzymam kciuki za lenia

Mało Ci białego, to po zimie chcesz mieć więcej białych cebulowych????????? Polecam śniedka... chociaż nie, kwitnie później

Siberko... obawiam się, że nie jestem w stanie przenawozić
Primo... przez moją ziemię wszystko przelatuje jak przez sito, ba! Jak przez cedzak nawet! Z dużymi oczkami!
Secundo... zasilanie wiąże się z nawadnianiem... a to z kolei - z dostarczeniem wody do ogrodu. Konewkami - dość uciążliwe z pierwszego piętra, zważywszy zwłaszcza na ilość koniecznych napełnień i tylko dwie ręce... wężem - wymagajace przygotowania... a potem pozwijania

Zastanowiło mnie zdanie z opakowania Magicznej Siły: można używać nawet codziennie

gorzata wrote: Gosiu jakich roślin konkretnie? Ja zastosowałam magiczną siłę do powojników, rh i hortensji
Myślisz żeby jeszcze dolistnie spróbować?
Róze podsypałam mączką kostną.
Rosahumus ... nieco drogi ale się skusiłam na taki automat Zastanawiam sie kiedy z nim ruszyć, bo póki co, gdzie siądę, tam wyrywam perz ziemia sucha jak pieprz

Przede wszystkim chodziło mi o rododendrona i azalie... no i żurawki, które muszą się zebrać po zimie...
Niemniej jednak, sporo roślin, które mają już liście, oberwało niejako rykoszetem
Akebia na przykład... ta białokwitnąca na kratce altanki jest dosłownie obsypana pąkami kwiatowymi (po zimie 2011/2012 jedna mi wypadła w ogóle, a ta z trudem wystartowała), podobnie zresztą jak moja starsza różowo - fioletowa... Mam nadzieję, że nie będzie przymrozków... bo okryć tego nie mam szans... chyba tylko zamgławiać
Jak się uda, będzie upojny zapach

Rosahumusu kupiłam 200g opakowanie... ja mam mały ogród jednak

W widzisz, dobre, że przypomniałaś mi o żurawkach Przy takiej ilości róż, clemków i kulek zupełnie o nich zapomniałam
Rh mam jedno i azalkę także Wypadają niestety, czy w tym sezonie znów się skuszę
Akebia ... i u mnie biedniutka była Zerknę dzisiaj

Cóż za przyjemne popołudnie... zwłaszcza po 18-tej, kiedy panowie z sąsiadującej budowy zakończyli prace ciężkim sprzętem
Ale jakoś wybitnie mi nie przeszkadzali
Dziś w ruch poszedł wąż... i duuużo wody...
Ogród zieleni się w oczach... naprawdę...
Różanka podlana Rosahumusem... wyściółkowana świeżą korą... mam nadzieję, że odwdzięczy się bujnym kwitnieniem...
Dokończyłam również dróżkę żwirową... i rabatę do niej przylegającą...
Wyciągnęłam ogrodowe ozdoby...
Rh po wczorajszym zasilaniu jakby odżył... liście zrobiły się zielone i jędrne...
Z niecierpliwością czekam na jego kwitnienie...
Generalnie, plan na ten sezon jest taki, że już niczego nie zmieniam... nie dokupuję... zajmuję się kontemplacją i pielęgnacją
Dosadzę tylko parę żurawek na obwódkę nowej rabaty, żeby domknąć istniejący rządek...

Tiaaa