Forum Ogrodnicze Oaza

Haneczko, grad na szczęście oszczędził moje rośliny, hostki rosną pod tujami, które posłużyły im za parasole
Ja uwielbiam burze... no może niewielki lęk odczuwam w przeciwieństwie do Axle, który burz nie zauważa nawet

Wczorajsze gnisko doszło do skutku, pogoda była łaskawa i do godziny 22 pozwoliła nam napawać się ostatkami ciepałka,
potem przyszła ulewa... ewakuacja do wnętrza odbyła się sprawnie, gdzie rozpaliliśmy w kominku i przy dźwiękach
gitarek kontynuowaliśmy miło rozpoczęty wieczór...

Daisy, dziękuję za rewizytę
Oczywiście zapraszam do mojego skromnego ogródeczka jak najczęściej

Mróweczko, lubiłam burze dopóki uderzenie pioruna nie spowodowało 'przepięcia'(tak to nazywał ubezpieczyciel) i nie trafił szlag telefonu, komputera, systemu alarmowego, domofonu . Nie zdążyłam odciąć zasilania i jak huknęło to zdrętwiałam ze strachu. Inne sprzęty zdążyłam wyłączyć. Zdarzyło się to jeszcze raz, w sierpniu 2013, wtedy diabli wzięli centralkę alarmu. Ubezpieczenie pokryło straty finansowe, ale, że nie dostałam zawału - to cud. Choć pewnie nic straconego Podobno do 3 razy sztuka i piorun nie trafia 2 razy w to samo miejsce. Matematyka i przysłowia
Fajny mieliście wieczór. Czy pokazywałaś swój kominek? Nie pamiętam Nowoczesny czy 'stary'?.
A widziałaś moją azalkę? Ty na gitarce, czy raczej wokal?
Znalazłam stare zdjęcia briardki, podjadę w tym tygodniu do foto, może uda się coś z nich zrobić do pokazania. Poprzednie odnalezione-do bani

Przed trzema laty miałam podobne przepięcie i straciłam domofon i telefon, trafiło w skrzynkę, tę dużą na ulicy,
a kilka lat wcześniej sąsiad stracił kawałek komina.
Oczywiście, że boję się takich skutków, ale burzę samą w sobie lubię i podziwiam. Niewielka dawka
adrenaliny i to w jakim romantycznym wydaniu... pod warunkiem, że nie jest zbyt blisko...

Kominek, raczej stary był u gospodarzy, którzy wczoraj stwierdzili, że kwalifikuje się do remontu ja byłam gościem
Jestem biernym uczestnikiem takich koncertów, wzmacniacz podkręcony tak, że bębenki rejterują

Próbowałam odszukać Twoją azalię... bez skutku

Nie mogę doczekać się obiecanych zdjątek...

Wczoraj zdecydowałam się na diametralną zmianę wyglądu kosodrzewiny,
która rozpychała się wśród azalek nie dając szansy na swobodny rozwój najbliższej.
Przed zmianą wyglądała tłuściutko





Obecnie jest bardziej filigranowa





Jednak nie wiem czy obcięłam ją prawidłowo... po raz pierwszy zdecydowałam się
na tak silne cięcie pięknego iglaka

No i po obciążeniu gałęzi



masakra, cóż ja najlepszego narobiłam



Po wczorajszym gradobiciu rośliny mają się raczej dobrze







Teraz już wiem po co sadziłam rogownicę

Poszłaś na całość z tą sosenką , ja poprzestaję na skracaniu przyrostów, na razie
W tym samym celu co Ty rogownicę, moja mama posadziła trzmielinę , w dodatku jej sunia wskakuje na nią z impetem zanim się umości

Mróweczko, przez zdjęcia Axela wróciłam do starych zdjęć, i wyszukuję fotki z moją Florką. Zdjęcia azalki są w wątku identyfikacyjnym azalii i rh. Obsmyczyłaś iglaka niesamowicie . Wygląda stylowo. Nic mi się nie chce robić w taki upał, tylko podlewam i chronię małe roślinki przed słońcem.

Iglaki to nie moja bajka, więc nie mam pojęcia jak je ciąć
Mam dwie kosodrzewinki i tylko skracam im przyrosty, żeby się za bardzo nie panoszyły, ale zachowuję ich naturalny pokrój...
Rogownica faktycznie jest gęsta i mięciutka, a do tego wrażenia estetyczne, kiedy kwitnie Twój piesek wie, co dobre, a właściwie co wygodne

Marto, zabawne te psiaki Axel upodobał sobie rogownicę o d czasu jak mu trawnik ograniczyłam
na kamieniu ani myśli wypoczywać...

Haniu, dziękuję za miłe słowa, ja jednak nie mam pewności czy "obsmyczyłam" tę kosodrzewinę prawidłowo

Dalu, ja do tej pory robiłam dokładnie tak jak Ty... nie wiem co za licho mnie podkusiło do takiego "obsmyczenia", że powtórzę po Hani
Ciasnota na rabacie... naturalny pokrój wszelkich iglaków wprost uwielbiam, a te poprzycinane, powyginane ludzką ręką
kojarzą mi się z kalectwem

Zaczynają moje ulubione asterki






A tutaj rośnie Blue Explosion, piękny nieprawdaż


Obok powojnika w czapce niewidce, len od Siberki, który ładnie się przyjął

Witaj Beatko, troszkę mnie nie było a tu takie zmiany .Na ostatnich fotkach to na 99% Przymiotno ogrodowe, na astry jeszcze trzeba troszkę poczekać .Axel wie gdzie zrobić sobie ,,leżankę'' mój Azjomiś z lubością wygniata wrzosy , a Kokos robi sobie toaletę - gonie łobuzów ale bezskutecznie .Zazdroszczę azaliowych łanów w całej palecie barw-moje skutecznie wykończył mróz-zostały jakieś niedobitki..... ....no i ,,klemek'' rewelacja

Beatko powojnik prawdziwie Blue Explosion .Fajnie przycięłaś kosodrzewinę podobają mi się jej pędzelki .Teraz nie bezie nikomu wadziła no i azalki wreszcie odetchną z ulgą .Już kwitną astry moje jeszcze w pampersach

Pawle, Jadziu, przymiotno, czy wiosenny aster alpejski jak zwał tak zwał
dostałam go, a darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda jest i pozostaje moją ulubioną bylinką.

Ulubionym miejscem piesków często są wystające kępki Kokosik widocznie z braku innych wybrał wrzosy...

Multi Blue


Po wycieciu trzech dorodnych pędów z pąkami dobrnął do kwitnienia... ma ich aż całe dwa

I po gradzie zupełnie nic nie widać Oby zawsze gradowe burze takie były
Imprezka przy dźwiękach gitar brzmi wspaniale, bardzo się cieszę, że się udało
Pojechałaś na całość z tą sosenką ale wygląda zdecydowanie lepiej i już nie dominuje rabaty
Zaglądaj czasem do tego clemka w czapce powinnien puścić nowe przyrosty chyba

Jakoś nigdy nie miałam odwagi tak potraktować moje kosodrzewiny, a może trzeba było, bo panoszą się okrutnie
A co to za białe wiatraczki powyżej clemka w czapce niewidce? Śliczne są

Jolu, gdyby jeszcze owe gitarki nie były podłączone do wzmacniacza...
Clemka oglądam często, mam nawet ochotę podkopać go i sprawdzić co tam przy korzonkach się wyrabia...
poczekam z tym jednak może do sierpnia.
Kiedyś sama przypadkowo załatwiłam tak powojnika Rhapsody przesadzając do ziemi ciachnęłam
łopatą tuż nad korzeniem odbił w kolejnym sezonie, a ja go ciachnęłam ponownie
no i mam po clemku

Wiesiu, moja odwaga, to raczej akt desperacji
Wiatraczki jak je nazwałaś, to siewki ubiegłorocznej rukoli, która wybiła w kwiat. Mój M
posiał ją sobie i ani razu nie zajrzał do niej przez cały sezon, a w tym tyż to samo więc ja foce kwiatki

Ja w zeszłym roku też miałam kwitnącą rukolę.Muszę przyznać,że urocze ma te kwiatki

Ewo, przy rukoli nic nie muszę robić, jedynie powycinać częściowo, bo rozłazi się nie proszona



Dzisiaj słoneczko na niebie nie oglądane od tygodnia za to żaby i ślimaki
miały niezłe uzywanie



Błękit nieba na wagę złota...