Witam majowo! Podobno to jedyny pogodny, a jednocześnie ciepły dzień tego przedłużonego weekendu, tym bardziej cieszę się, że udało mi się go spędzić na miłej wycieczce...
Ale o tym za chwilę
Kasiek... powojników wprawdzie wielu nie mam, ale róże już rzeczywiście w blokach startowych! Jedyne, co mnie martwi, to zapowiadany na początek przyszłego tygodnia nocny przymrozek: 'Alchymist' jeszcze nie pozbierał się po poprzednim
a chyba najbardziej jest narażony... na jego kwitnienie w tym roku chyba nie mogę liczyć...
Roma... nie wiem, czy tulipany kwitną w tym roku krótko... nie odniosłam takiego wrażenia... po prostu prędzej zaczęły i prędzej kończą...
Plany wycieczkowe na dalsze dni zweryfikowała pogoda, a o zrealizowanych będzie zaraz
a skoro Olimp pyta, to pozwolę sobie na długi, nieogrodowy wtręt
Tomku... no ja bardzo przepraszam: klony? No tak... rozumiem... dwadzieścia lat temu miałabym nad nimi miażdżącą przewagę, teraz widać tylko klony
Majka... kto nie zna, ten nie zna
z pewnością ani Ty, ani Twoja różana pasja nie są mi obce...
W Gliwicach dziś chyba cały dzień sucho, sądząc po tym, co zastałam pod wieczór, a po poprzednich opadach na moim piachu zostało tylko wspomnienie...
Jutro podobno już deszcz... a w sobotę ochłodzenie...
No dobrze... wróćmy zatem do tego, co działo się dziś...
Wyprawiwszy o poranku Dziecię Młodsze na zawody i zaopatrzywszy Dziecię Starsze w obiad do odgrzania, z kuszącą wizją dwunastu godzin wolności w perspektywie
załadowaliśmy się do samochodu i wyruszyliśmy na szlak...
Szlak wiódł autostradą A4 na zachód, aby w okolicach Strzelina odbić na południe...
Cel podróży od początku był jasny: kamienie!
Mając w odwodzie Kotlinę Kłodzką ze znanymi już terenami kamienionośnymi
zaryzykowaliśmy poszukiwanie
wyniuchanej w przewodniku kopalni kwarcytu...
Kopalnia okazała się być "nieczynna do odwołania"
więc postanowiliśmy tak tylko rzucić okiem...
No to może lepiej stąd chodźmy?
No dobrze... tylko rzucę okiem na te kamienie... może jakiś drobiazg?
Mam się nie rozdrabniać? My hero!
Chyba dość...
Tak załadowani, z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, wybraliśmy się na eksplorację okolic...
Bliższych - takich jak najwyższe ze Wzgórz Strzelińskich - Gromnik... z nieczynną niestety wieżą widokową oraz z miłymi dla oka okolicznościami przyrody...
...i nieco dalszych, lecz wciąż w zasięgu krótkiej przejażdżki...
Taki Henryków na przykład, z Opactwem Cysterskim z XIII w., znanym z tego m. in., że to właśnie stamtąd wywodzi się pierwsze zdanie zapisane w języku polskim, słynne: "Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj".
Zabudowania noszą ślady sporego niedoinwestowania, część folwarczna stanowi prawdopodobnie zasoby mieszkaniowe gminy... widok jest... przedziwny... taki trochę... inny świat...
Z Henrykowa droga prowadzi na południe wprost do Ziębic, które słyną głównie z tego, że z nich właśnie pochodzi niegdysiejsza gwiazda polskiej estrady
Edyta Górniak...
Wart odnotowania jest budynek dawnej szkoły parafialnej z XVI w. oraz kościół św. Jerzego...
Przyjrzawszy się uważnie, można wychwycić takie perełki:
Podążając nadal w kierunku południowej granicy, dotarliśmy do Paczkowa...
Dodawszy sobie uprzednio nieco energii w postaci kawy i szarlotki
skonsumowanych na paczkowskim Rynku...
...niespiesznie udaliśmy się na obchód Starówki... śladem świetnie zachowanych i częściowo udostępnionych turystom murów miejskich...
Opuściliśmy Paczków i obrawszy kierunek: wschód, wyruszyliśmy dostojnie, omijając autostradę i ciągnąc tyłek po ziemi
w stronę domu, po drodze zatrzymując się tylko nad Jeziorem Otmuchowskim i podziwiając z jego wałów takie widoki...
Wczesny wieczór zastał nas już w domu, rozładowujących urobek...
A że został jeszcze zapas energii, udało mi się rozebrać dotychczasowy "drewniak", biorąc więc pod uwagę zebrane materiały, jest szansa, że w ciągu najbliższych dni, jeśli pogoda pozwoli, ruszę z robotami w tym zakątku!
Czy wszyscy już zasnęli, czy może ktoś dobrnął do końca?