Pikutku... czyżby rezultat wczorajszej wizyty w Castoramie?
Nie przyglądałam się roślinom, bo skupiłam się na wyborze ziemi i kory, ale mignął mi
ciapaty lilak za kilka złotych... taki maluszek... pasowałby do Twojego żywopłotu
Ja mam egzemplarz pienny, ale w tym roku pauzuje...
Romku... odbyłeś imponującą podróż w czasie!
Cieszę się, że ostatecznie spokój Twego ducha został przywrócony
Słusznie oszacowałeś źródło zakupów... hosty od p. Marca kupuję już nie pierwszy raz i jestem zadowolona zarówno z jakości (wygląd i zdrowotność), jak i ze zgodności z zamówieniem...
Zdaję sobie sprawę, że dla takich kolekcjonerów jak Ty, jego oferta jest mało interesująca, ale ja nie mam ani warunków, ani zapędów do stworzenia kolekcji...
Prawdę mówiąc - zdjęcia w Twoim wątku zainspirowały mnie do tego szaleństwa
No i na koniec...
Urszulo... niezmiernie mi miło, że się ujawniłaś... rozumiem, że deklarowana na wstępie komputerowa ignorancja przeszła do historii i coraz śmielej poczynasz sobie w wirtualnej przestrzeni?
Co oznacza stwierdzenie, że mieszkamy blisko? Bo ja z pewnością ujawniłam kilka punktów charakterystycznych i nie sądzę, żeby dla Gliwiczanki było problemem doprecyzowanie mojej lokalizacji
Oczywiście zapraszam... choć wiąże się to z koniecznością złożenia ślubów milczenia
... żeby nikt nie dowiedział się, że zdjęcia nijak nie odpowiadają rzeczywistości
Co do przyjemności, z jaką mnie czytasz... czuję się mile połechtana... nie ukrywam (bo przecież nie w tym rzecz), że lubię pisać...
I lubię, kiedy inni to pisanie pozytywnie odbierają...
Uprzedzam tylko lojalnie, że oprócz lekkiego pióra, Matka Natura dała mi niewyparzony język... w pakiecie niejako
Reasumując: nadal zapraszam, ale nie wiem, czy jeszcze są chętni!
Poniedziałek rozpoczął się nieciekawie, ale chmury nie przyniosły opadów... przelatują po niebie, pozwalając operować słońcu, przez co zaczyna się robić naprawdę ciepło...
Jeśli o mnie chodzi, obecne 22 stopnie, w połączeniu z częściowym zachmurzeniem, byłyby optymalne, ale już nie marudzę, mając w pamięci ostatnie dni...
Może tylko życzyłabym sobie mniej alergenów w powietrzu, bo tabletki średnio działają i zaczynam trąbić jak słoń z bajki - Benjamin Blumchen: teeeereeee!
Pod wieczór ma zaniknąć ryzyko opadów... planuję więc oprysk, bo rano znów parę listków z Flammentanz obrałam