Miło mi ogromnie, że wspieracie mnie na duchu w walce remontowo-ogrodowej
Chociaż prawdę mówiąc front remontowy to bardziej działka męża, zwłaszcza, że gdy wczoraj pojawiło się kolejne światełko w tunelu, a mój ślubny zaczął przemawiać do rur niebezpiecznie nerwowym tonem, ewakuowałam się do ogrodu
Kolejna rura do wykucia, a sufit na parterze coraz bardziej ażurowy
A nie jest to duży sufit, taki trochę większy od pieluchy
Na górze zaś plątanina rur w ścianie, na ścianie, za ścianą
I trudno dojść, które są stare i potrzebne, które nowsze i potrzebne, a które zupełnie niepotrzebne
Mieliśmy nadzieję, że skończymy prace nad łazienką i kuchnią do lata, żeby można było trochę już pomieszkiwać i kończyć spokojnie odnawianie pokoi i korytarza. Na razie jednak zwycięża rurologia
W ogrodzie z kolei plany aranżacyjne zahamowane przez uparty pieniek
Po podcinaniu kolejnego korzenia spadł łańcuch z piły elektrycznej, przejście na napęd ręczny nie było zbyt efektywne, więc skoncentrowałam się na podkopywaniu. A potem wpadłam na genialny pomysł, żeby go wypalić go na miejscu
Podłożyłam trochę kartonu, patyczków, płomień zajaśniał, dym zakopcił całą okolicę
a pieniek cały i zdrowy
Dobrze, że było zimno i ludzie siedzieli w domach, bo pewnie byłoby ciężko
Dla relaksu wypieliłam trochę chwastów, które wyrosły pod rododendronami od ostatniego razu
Jeśli chodzi o odmiany, jakie rosną, nie mam zielonego pojęcia
ogólnie do rododendronów nic nie mam, kwitną pięknie, ale wciąż trzeba je latem podlewać, zakwaszać ziemię, a one i tak kapryszą
Ale parę lat temu upodobała je moja mama, obsadziła całą rabatę przed domem, więc rosną sobie w ogrodzie i trzeba się nimi zająć, skoro już tyle przetrwały
Wyglądają trochę chaotycznie, bo kilka z nich zdążyło już jakiś czas temu zmarnieć. Mam nadzieję, że resztę jakoś uchowam
Tak więc ekspertem rododendronowym nie jestem, mam jedynie nadzieję, że nie będę się uczyć na własnych błędach
Na razie czekam, aż przekwitną, potem przesadzanie
Jak wyrzut sumienia wisi też nade mną ogród za domem, w tej chwili składowisko rur, starych kaloryferów, nawet kibelek tam stoi, bo nie ma go kiedy wywieźć na gratowisko
Ostrego cięcia domaga się winorośl, która zarosła wiśnie, a teraz próbuje opanować śliwę.
Ale teraz cięcie byłoby zbyt ryzykowne, bo winogrona ruszają do życia i soki krążą w nich ze zdwojoną energią. Po cięciu zapłakałyby się na śmierć.
Na ziemi pod drzewkami leżą stare kartony, po pierwsze mają ograniczyć chwasty, a po drugie mam nadzieję, że nie dopuściły do wylotu trześniówki nasionnicy. Ale to dopiero okaże się przy zrywaniu wiśni