Forum Ogrodnicze Oaza

Maju, podziwiam Cię, że żyjesz tyle lat w tych ciężkich warunkach i ciągle potrafisz cieszyć się życiem, ogrodem i choć chwilami nie myśleć o domowych kłopotach . Ja bym zwariowała juz dawno . Podejrzewałam, że jest dużo gorzej niż mogłoby się wydawać patrząc na budynek z zewnątrz, ale jednak mieszkać w nim to co innego
I jeszcze do tego te sądy

Pęknięcia ścian są na wylot i strasznie przez te pęknięcia wieje. Robiłam w lipcu 2013 roku zdjęcia z zewnątrz





Dawno doszliśmy do wniosku, że gdyby nie te gruba pędy winobluszczu to budynek rozszedłby się już dawno.

Marto do dziś pamiętamy jak jakieś 30 lat temu moja ciocia pochodząca z Lubelszczyzny (zresztą ja też stamtąd pochodzę) uciekała w popłochu na dwór jak się dom dość mocno zatrząsł, dla nas żyjących na terenach górniczych takie wstrząsy to codzienność i nikt nie robi z tego wielkiego halo. Ale stare budynki wybudowane bez zabezpieczeń na szkody górnicze nie są w stanie wytrzymać takich ruchów górotworu. Jak to określił kiedyś pracownik kopalni mamy ciągle ruchy górotwórcze, kontynuację orogenezy alpejskiej
O wydobyciu węgla na zawał nikt nie mówi głośno

Maju-masz rację,jestem w szoku Trudno pogodzić się z tym ,że tracimy o to co kochamy, co upiększaliśmy przez tyle lat a teraz przychodzi patrzeć na takie obrazy.

Majka nie boisz się tam mieszkać przecież pewnego pięknego poranka możesz zostać bez dachu nad głową Niemożliwe jak ten dom się rozchodzi Kiedyś wszystkie wybrane pokłady zamulano ,stawiano tamy teraz byle szybko i taniej czyli na zawał i dlatego tak się dzieje .Gdyby trzymali sie starych zasad domom nic by się nie stało a tak po wydobyciu pozostaje pusta dziura ,więc się zapada .Ta róża podobna do Jacqueline to Astronomia .Cudnie wyrósł Twój Eden

Co to znaczy wydobycie węgla na zawał? Rzeczywiście gdyby nie ten winobluszcz, to sąd musiałby się szybciej zastanawiać

Z jakiej części Lubelszczyzny pochodzisz?

Romo i cóż mamy zrobić, pozostaje pogodzić się z takim miejscem w jakim przyszło nam żyć, ale na dewastację własnego mienia nie pozwalam, dlatego tak długo walczymy o swoje

Jadziu jak się zawali to przynajmniej kompania zareaguje.
Już raz taką sytuację mieliśmy, w 1981 w końcu lipca zawalił się strop w oborze, przysypało takiego dziadka, który u nas dorabiał no i oczywiście wszystkie krowy i byki. No nie wszystkie, jedna się urwała z łańcuchem i uciekła przez otwarte drzwi, a właśnie parę minut wcześniej skończyłam ją doić. Dobrze że wrażenia nie urodziłam przedwcześnie bo byłam w ciąży z pierwszą córką. Nawet nie masz pojęcia ilu ludzi zjawiło się u nas na placu, nawet z Katowic jacyś byli, a było to późnym wieczorem.
Jak jest jakaś katastrofa to oni szybko reagują.

Marta wydobycie na zawał to jest wykopanie węgla z chodnika ileś tam metrów szerokiego i ileś tam metrów wysokiego na jakiejś długości, zabranie całego sprzętu i pozostawienie całej tej przestrzeni puściutkiej. Po jakimś tam czasie wszystko zaczyna się zawalać a na powierzchni wszystko się trzęsie i pęka. Czasami wzdłuż takiego podziemnego chodnika robi się uskok i jak trafi pod budynkiem to budynek musi pęknąć na dwie części, nie ma innej możliwości. Nam trafił się taki uskok przebiegający ukosem pod garażem przy ulicy, dalej przez chlewnię i pod drugim garażem pod polem. Na tym uskoku zrobił się próg wysokości około 25cm.

Najwcześniejsze dzieciństwo spędziłam w Chełmie, a do szkoły podstawowej i dwóch klas ogólniaka chodziłam w Puławach. Potem wyjechaliśmy na południowy zachód.

Majeczko, przeżycia potworne, nie potrzeba wojny..........
Mój tata pochodzi spod Chełma właśnie...

Widok zniszczeń przerażający Trudno mi wyobrazić sobie życie w podobnym stresie, choć wiem, że prawie do wszystkiego można się przyzwyczaić. Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy.
Zima do mnie wróciła Mróz niewielki, ale zrobiło się wyraźnie chłodniej, spadło trochę śniegu.

Współczuję Ci Majku ,tej pękającej chałupki Ale pocieszę Cię może troszkę ,że moja też jest stara .Mieszka w niej już kolejne pokolenie .Jak to mówią dom z duszą .Ale my chyba jesteśmy ostatnimi mieszkańcami .Bo remontować już się nie opłaci .Wiek zrobił swoje .Tak to juz jest ,że ze starego nie zrobi się nowego

sierika wrote: Ewo pod Chełmem mieszkali moi dziadkowie, którzy pochodzili z Wołynia. Każde wakacje u nich spędzałam latając po polach więc i na dorosłe życie wybrałam też pracę na roli
A tam wojna, u nas to codzienność

ewamaj66 wrote:Ewuś zimę macie to może pokażesz jak toto wygląda
Zgadza się, człek to takie zwierzę, że po czasie przywyknie do wszystkiego

Nowinka wrote:Ewo wiekowe chałupki mają to do siebie że w miarę upływu lat się coraz bardziej starzeją. Kawałek naszej został wybudowany w 1875 roku, potem tylko dobudowywano technikami jakie były dostępne. Nikt nie przewidział że górnicy będą chcieli zniszczyć wszystko co zostało wybudowane na powierzchni
Myśmy już ją nie jeden raz remontowali wspólnie z kopalnią bo szkody górnicze są od zawsze. Ostatni raz remont był w latach 1999-2002 i mieliśmy nadzieję, że dożyjemy w starości na starych śmieciach.

Na kolejny szaro-bury dzień troszkę kolorów letnich.

Maju, przebywanie w okolicach domu wygląda nie niebezpieczne .

Majka w czerwcu, a może już w maju muszę się wybrać w Twoje strony obejrzeć tę różankę w realu bo coraz bardziej mnie kuszą te widoki

jagoda5214 wrote:
No wstyd dziewczyny! Wstyd! Trzy przystanki czerwonym i żeby latami się wybierać? Gdybym nadal mieszkała na Śląsku to już dawno bym kolędowała pod płotem Majki.

Constancjo byłam tam już nie raz więc spoko .Teraz róże sie pięknie rozrosły wiec trzeba obejrzeć .Majka ma sporo zajęć wiec przeszkadzać nie lubię

Majka, masz Lavender Ice ?

Jadziu, ale ja nie myślałam o przeszkadzaniu, czy wpraszaniu się w gości, a raczej o wiszeniu na płocie z japy rozdziawieniem i cielęcymi oczami. No ale skoro byłaś to już jestem spokojna, że nie przepuściłaś jedynej, niepowtarzalnej okazji na zobaczenie ósmego cudu świata. Sama przyznasz, że byłoby to jak być w Rzymie i nie widzieć Papieża.

Z wrażenia zaniemówiłem