Dobry wieczór wszystkim,
ze spaceru nic dzisiaj nie wyszło - wieje i leje przez cały dzień. Chodzę podminowana, zła, w napięciu niewytłumaczalnym niczym innym, jak beznadziejną pogodą.
Udało mi się dobrze wykorzystać kwiat karczocha - obrałam jego listki do serca, usunęłam włoski, pokroiłam, wymoczyłam w wodzie z cytryną, by nie ściemniał.
Udusiłam na oliwie z szalotkami, w międzyczasie ugotowałam tagliatelle szpinakowe, do karczochów dodałam suszone pomidory i szynkę dojrzewającą, zmiażdżony ząbek czosnku, przyprawiłam solą i płatkami czerwonego pieprzu. Na talerzu starłam na wierzch parmesan i wyszło coś przepysznego. Polecam!
Poza tym, lenimy się dziś przy kominku.
Za chwilę LP3 i muzyka do wieczora, ale już bez takich emocji jak wczoraj.
Jeszcze raz - dzięki!
Ależ ucztę mieliśmy!
Waldku, gdzie zgubiłeś dystans, hę?
Haneczko, jak pisałam wyżej, ze spaceru nici... pogoda pod psem, nie urażając psa!
Motam się dziś, głowa trochę ćmi, ale tabletki nie brałam...
Sara póki co kreta nie wygoniłam, więc jakoś inaczej trzeba się na niego zasadzić... mamy ogromne kopce
Iwonko, masz taką kawiarkę, jak Asia?
Asiu, piłam taką samą kawę, tylko z ekspresu ciśnieniowego, ale identycznie przyprawioną
Pobudza!
Widziałam u mojej koleżanki, jak się parzy taką kawę na kuchni... skomplikowana sprawa
Aga, witam serdecznie i zapraszam!
Gorzato, Asia ma luksusy z tym swoim M. - wszak on i chleby piecze!
Kupiłaś coś? Tylko nie piszmy już o m., bo wiesz...