Bardzo, bardzo przepraszam, że tak długo milczałam
Praca, urlop, ogród, brak kompa- nic dodać, nic ująć.
Już odpowiadam ( lepiej późno niż wcale
)
Ewuś, propozycja z hortensjami w tym miejscu pod sosnami już kiedyś padła. Nawet przez chwilę rozważałam hortensje z czymś zimozielonym w pierwszym planie. Tylko tam jest strasznie sucho i jałowo, sama nie wiem czy taka kompozycja dałaby radę. Po drugie szpaler hortensji mam w planach założyć w innej części ogrodu i nie wiem czy to już nie będzie zbyt wiele? Chociaż szpaler z innej odmiany.... tylko ta susza pod sosnami
Agata, dziękuję bardzo za miłe słowa. Faktycznie ta przestrzeń jest fantastyczna. Na początku obawiałam się, ze będzie zbyt przestrzennie i pusto, ale teraz doceniam ją ogromnie. Zapraszam do mnie w realu, to sama zobaczysz i poczujesz
P.S. Dziękuję za Twój blog i za te przepisy tak łatwe i przyjemne w realizacji, że nawet ja zaczęłam trochę gotować
Roma, dziękuję serdecznie
Faktycznie za dwa lata ogród w niektórych miejscach będzie już "dojrzały" i wtedy będzie widać efekty działań z poprzednich sezonów. Moja okolica to całkiem blisko Ciebie, jakaś większa godzinka autem. Zapraszam
Marta, z tym spotkaniem to jeszcze zobaczymy. Myślę, że jednak termin późno jesienny zostaje.
Monika, sama wiesz jak to jest, jak masz tyyyle do zrobienia
Spokojnie, nie wszystko na raz. Wiele się nauczyłam przez lata doświadczeń forumowych i praktyki. Przede wszystkim opanowałam trudna sztukę bycia cierpliwym ( co prawda nie do końca jestem w niej perfekcyjna, ale się staram
)
Sosny zostaną, tylko muszę wokół nich coś sensownego wymyślić.
Gosiu, oczywiście masz absolutną rację, że widok na las i Zakole zostanie nietknięty. Dlatego w planach mam nasadzenia niskie, ażurowe i jedyny wysoki element to brzozy. Od początku był taki plan, żeby top jedno miejsce zostawić odkryte, przynajmniej do czasu, kiedy pozostaje takie dziewicze i naturalne. Sosny przed domem chciałabym jednak czymś podsadzić, ponieważ na brak przestrzeni nie narzekam a na "Wielkiego Brata" z drogi już tak;) Jesienią mam zamiar działać w tym temacie. Napisałam jesienią?.... przecież to już
Marku, bardzo dziękuję za tak miłe słowa uznania
Zapraszam do odwiedzin w moich piaskowych progach.
Kasiu Robaczku, cieszę się, ze jesteś. Spotkanie raczej w normalnym terminie, czyli w zimnie i ciemnościach
U Ciebie to aż kipi od zmian, normalnie cudo! Zaglądam codziennie
Marzka, Ty masz spadek formy? Przecież zeszły sezon wypracowałaś na zapas za trzy kolejne to masz jak najbardziej prawo do takiego stanu teraz. Zasuwałaś jak mrówka, zawstydzając innych zapałem i ciężką pracą. Kiedyś trzeba odpocząć. Marcinki od Ciebie w tym roku się ukorzeniają a w następnym pokażą jakie są cudne. Dostałam taką odmianę kilka lat temu i wiem, że one są niezawodne oraz długo kwitną.
Geniu, dziękuję za odwiedziny
Spotkanie jeszcze obgadamy.
Asiu, jestem
Spotkanie raczej w starym terminie, czyli w październiku przy ognisku i obowiązkowo z winem na rozgrzewkę.
W ogrodzie się dzieje.
Zrzucę zdjęcia i pokaże w miarę chronologicznie co się dzieje.
Plan likwidacji różanki uległ nieco modyfikacji zanim wszedł w fazę realizacji
W zasadzie biorąc pod uwagę fakt, ze kiedyś ta pierwsza faza nastąpiłaby po fazie wykonawczej, to stwierdzam u siebie naprawdę duży progres w rozwoju swojej osoby jako ogrodnika
Na początek kilka fotek, które są dowodem na to, że Wzgórze Motyli ma właściwa nazwę ze względu na ilość krzewów lawendy. Zdjęcia z innego miejsca w ogrodzie, ale roślina przewodnia ze Wzgórza sie zgadza.
A tutaj różanka z bliska i daleka.
Chciałam ją zlikwidować całkowicie, ponieważ te "kwiatki i kwiatuszki" (przepraszam miłośników rabat kwiatowych) jakoś do całości ogrodu mi nie pasują, ale...
no właśnie, ale ja te róże jednak kocham.
W planach było zlikwidować całkiem rabatę z różami i bylinami a pozostawienie tylko róż przy kratkach. Likwidacja róż przy samym tarasie to już pewne, ale waham się nad tym, czy nie przenieść ich w inne miejsce a mianowicie tez przy tarasie, ale nieco dalej w stronę płotu. Na pewno zniknie rabata przy samych schodach i tam będzie tylko trawa a rabatę przesunę pod same thuje zostawiając tylko około 2metrowy pas z przeznaczeniem na rabatę. W tej formie jaka jest teraz to dla mnie zbyt wiele pracy, czego efektem są chwasty i wieczny bałagan pod samym nosem przy tarasie. Jeśli przesunę tę rabatę pod płot, to z daleka efekt będzie o wiele lepszy a niedociągnięcia wynikające z braku czasu czy czasem zwykłych chęci, nie będą kłuły w oczy bo z daleka nie wszystko widać
Na razie to plany, ale już coraz bliżej termin przesadzania i musze mieć wtedy pewność co robić.
Pierwotnie chciałam po likwidacji róż, zastąpić je na nowej rabacie hortensjami i trawami, lecz te i tak tam będą ( mniej więcej na odcinku od perukowca czerwonego do śliwy czerwonej, czyli kilkanaście metrów długości) bo miejsca jest sporo a róż mi jakoś tak szkoda.
No już sama nie wiem, czy pasują te kolorowe różowo-fioletowe róże i byliny u mnie czy nie?