Forum Ogrodnicze Oaza

Marzenko, na stronie "12" wszystko opisałam

Ot ślepawam jeszcze po nocy sylwestrowej (poszłam spać ok 1 nocy )

Pięknie świeci słońce. Chyba dzisiaj wyjdę do ogrodu. Nie wiem, czy coś pójdzie zrobić, ale chyba nie wytrzymam
Przeglądałam dzisiaj zdjęcia i wybrałam zeszłoroczne z warzywnika. Prawie z tego samego miejsca.
Wczesny marzec


Wczesny czerwiec


Środek lipca


I kiełkujące żyto w październiku


I tak minął kolejny rok. Ale nie ma co się smucić, tylko z radością, z zapałem i nadzieją wejść w nowy. Może będzie jeszcze lepszy?
Obiecałam sobie, że w tym roku staranniej będę dokumentowała zmiany w ogrodzie, żebym miała co oglądać w zimie

Otworzyłam dzisiaj słoik z marynowaną papryką, do której oprócz standardowych przypraw, dodałam źdźbła trawy cytrynowej


Jestem zachwycona aromatem. Polecam. W przyszłym roku będzie to dodatek do wszystkich marynat. Dodam też eksperymentalnie do paru słoików z ogórkami kiszonymi

Pogoda dzisiaj piękna była, ale jednak do ogrodu nie wyszłam, bo 4* to jednak za zimno na prace ogrodowe. Do tego jeszcze zapaszki z okolicznych kominów . To poszalałam sobie w kuchni. Oprócz pieczenia chleba, zachciało mi się klopsików z cukinia, kupioną w sklepie niestety .
Cukinie starte na grubej tarce i posolone, żeby puściły sok. Filet z kurczaka rozdrobniony pulsacyjnie, czosnek, suszone pomidory, papryka, własna wegeta, trochę bułki tartej, przyprawy. Do tego wszystkiego wmieszana odciśnięta cukinia. Sok z cukinii został zużyty jako ciecz do gotowania kaszy .
Klopsiki obtoczone mąką podpiekłam na oleju z suszonych pomidorów


Do tego swój przecier pomidorowy


Trochę kaszy i gotowe

Janinko,jestem po obiedzie,ale patrząc na Twoje pychotki poczułam się głodna.

Bardzo apetycznie i hm, włosko to wygląda.
Niedawno robiłam (i wrzuciłam do "Łaciatej włoszczyzny") klopsiki w podobnym stylu - tylko bez sosu, przepis z włoskiego kryminału

Sznita świeżo pieczonego chleba, inkszy karminadel z obiadu.


I wieczerza gotowo. Póki sił starczy, byda lotać od kuchni do ogroda, bo warto, naprowda warto

Jak ja Ci zazdroszczę!
Janeczko - dane mi było nauczyć się w różnym stopniu trzech języków obcych, ale polskim posługuję się tylko normatywnym, jak (mniej lub bardziej sprawnie) chyba wszyscy rodowici wrocławianie

Wstyd się przyznać, ale moi Synowie nie potrafią godać. Pamiętając kłopoty w szkole dzieci mówiących gwarą, za moich czasów, bardzo dbałam o to, żeby mówili językiem normatywnym /już nie użyję zwrotu "poprawną polszczyzną"/. My z Mężem w domu mówimy "łamańcem" . Przypomina mi się wiele zabawnych zdarzeń "językowych", ale to już nie dzisiaj. Kiedyś, pamiętam, wstydziłam się jak poza Śląskiem, ktoś poznał skąd jestem Teraz zawsze mówię "Jestem Ślązaczką i jestem z tego bardzo dumna".

To dzisiaj dalej kulinarnie. Zaglądałam dzisiaj do inspektów, bo tam przechowuję zapasy warzyw i jest dobrze. Przyniosłam sobie co nieco Jak po wstępnym umyciu na to spojrzałam, to wniosek mógł być tylko jeden - szałot .


Jak pomyślałam tak zrobiłam

Zamiast majonezu dałam swój jogurt wymieszany z kasundi. Wszystko, oprócz ziemniaków, to "tymi ręcyma" . Niesamowita satysfakcja

Muszę dzisiaj opisać swój eksperyment. Robiłam sobie na kolację sajgonki w tempurze. W końcu mam dzisiaj święto . Tak naprawdę chciałam sprawdzić, jak długo tempura będzie chrupka na papierze ryżowym. Niestety szybko miękła, jednak po za papierem, była rewelacyjna, aż strzelała. Trochę mi ciasta zostało więc walnęłam do niego wątróbkę. Trochę w strachu, bo wątróbka lubi postrzelać, dałam ją do frytkownicy. Na szczęście ekscesów nie było . Wyszło niesamowicie chrupiące. Wątróbka w środku była mięciusieńka. Jedynie końcówki, takie cienkie były twardawe, ale szło zjeść.


Zdjęcie niedbałe, bo i potrawa niedbała. Chciałam tylko wykorzystać resztę tempury

Uwielbiam Twoją kuchnię i eksperymenty
Na szczęście moja wyobraźnia jest tak "bogata w smaki", że prawie czuję na języku jak to smakuje... a ślinianki pracują

My uwielbiamy drobiową wątróbkę smażoną w panierce, jak kotlet schabowy.
Aby nie pryskała tak bardzo, to moczę na noc w mleku.

U mnie dziś też azjatycko. Pikantno-kwaśna zupa na bazie rosołu z kaczki i gęsich żołądków, z masą warzyw, przypraw i świeżych grzybów shiitake.

Wszystko w głębokim tłuszczu jest pyszne
A spróbuj kiedyś w tempurze świeże zioła usmażyć

Oj tak, fajny pomysł

Zioła w tempurze? Jeszcze nie robiłam, ale przecież wiosna tuż tuż i ziółka zaczną rosnąć, więc wszystko przed Nami Dziękuję za pomysł
Teraz bardziej zależało mi na uzyskaniu strzelającej z powodu chrupkości tempurze. Już przepis mogę podać, bo efekty bardzo zadowalające.
Jedna porcja mąki pszennej i taka sama porcja mąki ziemniaczanej. I teraz najważniejsze - niska temperatura. Można miskę z robioną tempurą położyć na lodzie, ale dla mnie to za dużo zabawy. Daję miskę z mąkami do lodówki na jakiś czas. Wodę gazowaną również bardzo mocno schładzam. Po dodaniu wody do mąki nie należy mocno mieszać, tylko należy lekko wymieszać /na siatce glutenowej nam nie zależy/. Do ciasta dodajemy oczywiście trochę soli jeśli chcemy. Taka tempura po upieczeniu jest raczej jasna, ale bardziej zależało mi na chrupkości.
Co do rosołu, to też już za mną chodzi Będzie na sobotę, taki na bogato, bo znowu mam gości Muszę jeszcze tylko zrobić makaron

Właśnie oglądam program w TV. Pani robi szwedzką zieloną szakszukę. Czerwone chilli i czerwoną cebulę pokroić i zamarynować w occie z odrobiną wody i soli. Na patelni na tłuszczu przesmażyć żółtą cebulę, tylko tak żeby zmiękła, dodać zamrożony szpinak, odparować nadmiar wody dodać mleko i śmietanę, dużo białego pieprzu, sól, gałkę muszkatołową. Wbić jajka. Jak białka się zetną dodać koperek, szczypiorek i zamarynowaną chilli z cebulą. Mam nadzieję, że nic nie umknęło mojej uwadze, ale ciężko się pisze patrząc na program

JaNina wrote:
Rosół i makaron zrobiłam. Wygląda na to, że chyba dobry


Wyskrobane do ostatniej kropli