Forum Ogrodnicze Oaza

Czy jakaś niewielka transfuzja jest możliwa?"

Marina cała w łzach dzwoni do przyjaciółki:
- Swietłana, wyobraź sobie, przyszłam dziś wcześniej niż zwykle do domu, a mąż w sypialni zabawia się z jakąś dziwką!
- A ty teraz jesteś w domu?
- Tak, siedzę w kuchni i czekam, kiedy wyjdą z sypialni.
Swietłana rozłącza rozmowę i mówi szeptem:
- No to ch*j bombki strzelił...
- Kto dzwonił?
- Twoja żona.

PS. teraz to skarga poleci do samego Wowki na Kreml

Coś w podobnym sensie
-Wowka lubisz trójkąty?
-No pewnie, jeszcze się pytasz?
-To zasuwaj szybko do domu, może jeszcze zdążysz.

A propos komarzyc to mnie kąszą tylko wtedy kiedy S nie ma w pobliżu.
Nieapetyczna jestem
Zresztą jego wszystko gryzie, muchy, komary, meszki a nawet osy.
Wyjątkowo smakowity kąsek dla owadów.
Ponoć to grupa krwi 0 taka jest atrakcyjna.

Mnie ten dowcip śmieszy od lat:
Następnego dnia w pracy, przy kawie rozmawiają dwie koleżanki:
- Jak tam Twój wczorajszy sex? - beznadzieja... mąż przyszedł do domu, w 3 minuty zjadł obiad, potem 4 minuty bzykania i po dwóch minutach spał... A u Ciebie?
- No u mnie rewelacja, mąż przyszedł do domu, zabrał mnie na przepyszną romantyczną kolację. Później przez godzinę wracaliśmy do domu spacerkiem przez miasto, potem świece i godzina przecudownej gry wstępnej. Następnie godzina nieziemskiego sexu a na koniec wyobraź sobie, że przez godzinę rozmawialiśmy czule ze sobą. Bajka po prostu!
W tym samym czasie rozmawia ze sobą dwóch kolegów:
- Jak tam Twój wczorajszy sex?
- No zajefajnie! Przychodzę do domu, obiad na stole, zjadłem, pobzykałem i zasnąłem! A u Ciebie?
- U mnie? Kuźwa, u mnie beznadzieja. Przychodzę - nie ma prądu bo zapomniałem zapłacić za rachunek, zabrałem więc gdzieś żonę na kolację, żarcie beznadziejne było i takie drogie, że nie starczyło mi na taksówkę powrotną i musiałem zasuwać do domu na piechotę. Przychodzimy, kuźwa, przecież nie ma prądu, więc znowu te cholerne świece. Byłem tak wkurzony, że najpierw przez godzinę nie mógł mi stanąć a potem przez godzinę nie mogłem dojść. Na to wszystko tak się wkurzyłem, że przez godzinę jeszcze usnąć nie mogłem.

mymysteryy wrote:

Iwonko, to mój aktualnie uprawiany krzaczek. Oczywiście nasionka zbiorę i chętnie się z Tobą podzielę. Mam jeszcze kilka innych odmian takich maluchów. Po degustacji wszystkich wybiorę Ci najsmaczniejsze.

Będę niezmiernie wdzięczna, jeszcze jak będą po selekcji organoleptycznej

Co taka cisza? Wszyscy walczą z Zarazą?

To może coś niepomidorowego. Pierwszy arbuzik się pojawił. Mały, bo mały, ale cieszy.










I coś do posłuchania

Zaraza była, jest i będzie.
Co roku do walki z nią się przygotowujemy tylko nie co roku do walki dochodzi.
Narzekają Ci, którzy wierzą w ekoczary a nie zabezpieczyli sobie tyłów na wypadek okrążenia.
U mnie jest w gruncie ale trochę na własne życzenie, bo kto mądry sadzi pomidory pod drzewami?
W tunelu całkiem ładnie sobie radzą.
Chociaż czasu dla nich nie mam i od 10 dni nie poświęciłam im więcej niż 30 minut dziennie.
Tutaj tunel z Kozulkami

Melonów chyba w tym roku nie pojem.



A to moje Alany F3.
Nasiona zebrane z sakiewki znów wyszły z dziubkiem.

I trochę kwiatków

Podziwiam Wasze ogrody. Na kwiaty niestety wciąż sił i czasu brak.

Coś mi ostatnio w ucho wpadło

Jutro zrobię sesję specjalnie dla Ciebie Mamma.
Zobaczysz mój ogród od podszewki, czyli z drugiej strony.
Są rzeczy ważne i ważniejsze.
Kiedyś będzie wypielęgnowany ale na pewno nie w tym roku.

Pomidory u mnie nędzne, ale papryki jakoś sobie radzą, mimo ze w gruncie (no wiosnę wiatr zniszczył foliaczka).
Winnie Pooh czyli Kubusie Puchatki

oraz Yellow Python

Papryczki u mnie kwitną od miesiąca, ale owoców nie widać

A zastanawiałam się czyje to zdjęcie.

Nie moje. Mam inną beczkę na wodę.