Mirko, to prawda, susze nas sprowadzają na ziemię albo do parteru - jak kto woli. W tym roku u mnie nie padało od 22 VII do powodzi z 13-go IX. Jak do tego przyjdą afrykańskie upały, to nic nie robisz tylko podlewasz. Któregoś dnia podlewałam 8 godzin
, bo wszystko już błagało o wodę, a następnego dnia rano można by zacząć od nowa. Dlatego ważne jest, aby wczesną wiosną zanim woda po opadach zimowych wyparuje, wyściółkować co się da. Pal sześć jak to wygląda, mówię sobie nie patrz na to, patrz na serce. Pod ściółką gleba nie nagrzewa się tak mocno od słońca, jest przyjemnie chłodna, a w odsłoniętych miejscach parzy czasem w gołe stopy. Kiedyś wyściółkowałam agresty tekturą z powodu trawska jakie mi się tam rzuciło i ta tektura b. ograniczyła parowanie wody z gleby, ku mojemu zdziwieniu nie było tam tak sucho jak w innych miejscach. Dlatego co będę mogła, będę wiosną ściółkować, oczywiście nie wszystko się da. Borówki ściółkuję zrębkami, gałęziami iglastymi jak mam, a w sezonie wszystkie chwasty i resztki idą pod borówki, bo rosną wzdłuż jednej strony warzywnika, nie biegam do kompostownika, bo szkoda czasu, a przy okazji robi się próchnica, której borówki potrzebują. Najlepiej byłoby pomiędzy dużymi bylinami, krzewami i drzewami zrobić permakulturowe swale, stopniowo po trochu, małymi kroczkami.
Ja kompostu właśnie już nie przesiewam, co prawda nie mam typowej arfy, mam siatkę naciągniętą na ramkę i przesiewałam od razu do taczek - rękami, ale lędźwie od tej pozycji mi wysiadają. Dołożyłam jeszcze jeden kompostownik i kompostuje się dłużej, aż się dołem sypie najdrobniejsza frakcja, wtedy wywożę.
Ja kwiatowo nie rozwinęłam skrzydeł, raz, ale karczownik wybił mi rabatę kwiatową z głowy, nawet żurawkę zeżarł i to mnie bardzo zniechęciło, rabata stoi odłogiem. Ale nie mogę tego odżałować, że nie mam kwiatów - trochę mam, ale chciałabym więcej, w rozsądnej ilości, więc ograniczam warzywnik, ale tak, że będę tam sadzić kwiaty. Z przodu pas chcę przeznaczyć na kwiaty i mniej więcej pośrodku. Ziemia tam jest dobra, przerobiona, nie zostawię jej leżeć odłogiem. Skoro obrabiałam taki areał warzyw, to wszystko jedno co tam będzie rosło, powierzchnia ta sama. Powoli ograniczam też pracę zawodową, chcę więcej czasu poświęcić ogrodowi. Muszę złożyć papiery o emeryturę, ale będzie skromna, jak to dla przedsiębiorcy, więc dorabiać będę musiała.
Może kiedyś któremuś mojemu synowi coś się przestawi na inny tryb, a jeszcze mam wnuka o zacięciu do kopania w ziemi, kto wie?
Edit: A myślałaś może o preriowej rabacie? U mnie to nie zda egzaminu, bo moja glina za ciężka, ale u Ciebie byłoby chyba w sam raz. Zastanów się
I tak Cię podziwiam, że poszłaś w róże, które na piaskach ponoć nie chcą rosnąć, a u Ciebie rosną, nie wiem jakim Twoim kosztem, bo ja swoich w ogóle nie podlałam, tylko wyściółkowałam.