Uff nareszcie dopchałam się do kompa
Ondku, pielenie należy do moich ulubionych zajęć
Ileż to spraw można sobie przemyśleć podczas walk z chwastami...
Aga, a jakoś tak wyszło, że potomstwo mam mocno nieletnie. No nie spieszno nam było i tyle. Na szczęście rosną w oczach.
Gdy ja tu zaczynałam, wszędzie rosła 2 metrowa pokrzywa i całe mnóstwo różnego innego zielska, które wykosiłam dość skutecznie podkaszarką. Jedynymi ozdobnymi były ... no i znów nie pamiętam jak się nazywają te białe kwiatki wyrastające z kępy liści podobnych do krokusów. Kwitną w maju...
Czasami żałuję, że byłam tak bezwzględna w koszeniu choć z drugiej strony patrząc, to sądzę że wystarczy rok, dwa bez kosiarki i będzie niemal to samo. Może kiedyś spróbuję w części sadowej zrobić takie małe doświadczenie?
Pole do popisu to owszem jest ale niestety jest to najbardziej zaśmiecona część działki, aż strach pomyśleć co mogę wykopać. To nie jedyny problem. Tam rośnie mnóstwo śliwek, ze 3 leszczyny no i jesiony, jesionki i jesioneczki
Małe nie stanowią problemu, wyrżnę i już ale te duże są duże i na dodatek pod ochroną P i będą musiały zostać a to oznacza korzenie i suchość podłoża latem. W tym roku leszczyny w tej części rosnące już w sierpniu nie miały ani jednego zielonego listeczka. No i oczywiście cień! Myślałam o hostach ale za sucho
I tak jakby się człowiek nie obrócił to zawsze coś nie gra
Tak się złożyło, że prace nad moim ogrodem zostaną wstrzymane na kilka sezonów. Powód? Emigracja.
Zdjęcia były są i będą. Zawsze znajdzie się powód do zrobienia zdjęcia z fragmentem działki w tle a potem przy oglądaniu leci tekst "o, zobacz jeszcze nie było bruku pod chatą. Pamiętasz jak sąsiad traktorem wyciągał samochód spod chałupy po tym jak go umyłeś?"
No i mam dylemat: jechać na weekend czy nie? Zapowiadają zimno i mokro to może lepiej posiedzieć w cieplutkim bloku zamiast błąkać się po zimnym, mokrym i wietrznym podwórku? Fakt, że różę wciąż nie przycięte, lawenda, maliny również ale może nic im nie będzie jak poczekają tydzień? Tylko czy ja wytrzymam dwa tygodnie w niepewności co kwitnie, czy kwitnie, czy drób był i co rozgrzebał i czy w ogóle rozgrzebał....
A może zaprawiać się w boju i nie myśleć o kwiatkach tylko o pakowaniu manatków? No właśnie, kurka, nie wiem....