O matko! Normalnie nie wiem co powiedzieć. Pierwszy raz w życiu ktoś chwali mój ośli upór
Oglądajac Wasze ogrody, pełne pięknych kompozycji i kolekcjonerskich roślin jestem czasem na siebie zła za to, że wymyśliłam sobie, że ogród zacznę robić dopiero wtedy, gdy stworzę roślinkom dogodniejsze warunki do rośnięcia. Sąsiadom ogrody robiły firmy. Wpadało na teren pobudowlany kilkanaście osób i w dwa tygodnie robiły piękne ogrody. I te ogrody są piękne, mimo że po randapie i tuczone Azofoską i innymi Osmokote. A u mnie przez 4 lata wykopki, przekopki i beznadziejnie łyse pole... No i kompostowniki, które psują "rezydencjonalny charakter okolicy", jak raczyła zauważyć jedna z moich sąsiadek (oczywiście nie mi w oczy
). Ale ja niestety już tak mam, że jak coś zacznę, to muszę skończyć, choćby nie wiem co...
Waldku- jeszcze raz dzięki za pochwały. mam nadzieję, że rzeczywiście słuszną drogę obrałam. Bo się tak namęczyc bez sensu to bez sensu by było
Olu- a ja oglądając Twój ogród myślę zawsze " Boszesz, kiedy u mnie wreszcie busz będzie!". Musimy się wreszcie jakoś nawiedzić!
Marta- las z szałwii muszkatulowej też przerobiłam
A nasturcję jeszcze posadzę!
Magda- moja znajoma zmusiła męża do zbierania końskich kup z dogi w czasie powrotu z wakacji na Kaszubach. Przez całą Polskę. Przy niej czuję się czasami jak osoba zrównoważona, a nie ogrodomaniaczka
Zbieraj, zbieraj urobek. Nie wiem, jak koński obornik ma się do piasków, ale Roma może pewnie coś podpowiedzieć.
Cieszę się, że się Wam podoba moja epopeja już prawie
Jak zaczynałam pisać, myślałam raczej o tym, żeby zebrać w jednym miejscu historię powstawania ogrodu, bo pamięć ludzka jest bardzo zawodna... No i pomyślałam sobie, o podobnych jak ja biedakach, walczących z nieprzyjazną materią glińska, którzy błądzą po omacku, starając się jakoś poprawić tą swoją ziemię. Może moja walka komuś pomoże zapanować nad tym paskudztwem. Jak zaczynałam prace nad ogrodem, to rozwalały mnie teksty: glebę gliniastą należy rozluźnić piaskiem... Wsypałam tony piachu i nie dawało to żadnego efektu
W sumie nie wiem, co się z nim stało. Wypłukało go? Bez wsparcia merytorycznego i emocjonalnego, jakie uzyskałam na kilku forach, uznałabym, że taka już moja karma i ograniczyłabym się do trawnika otoczonego tujami atakowanymi ciągle przez choroby grzybowe...
Myślałam, że pociągnę dzisiaj tą moją opowieść, ale niestety padam... Wykopywałam dzisiaj warzywa, kopałam dół do dołowania tych warzyw i dodatkowo układałam nową pryzme kompostową. Tak ładnie ułożonej pryzmy, to jeszcze nie miałam! Wazryw mi się nie udało zadołować, bo niestety praca, ale jutro może fotorelację zrobię. To będzie moje pierwsze dołowanie
Warzywnik dał w tym roku takie plony, że sama w szoku jestem. Nie mam miejsca, żeby az takie ilości przechować. Zobaczymy co to będzie. Eksperymentalnie wykorzystam słomę z lawendy, która mam zamiast zwykłej słomy, której nie mam... Ścięte kwiatostany lawendowe bardzo długo się kompostują. Rzuciłam je na bok z myślą o ewentualnym spaleniu w ognichu (jesienią zawsze organizujemy pieczonego ziemniaka dla dzieciaków), ale może i do dołowania warzyw się nada...