Forum Ogrodnicze Oaza

Bobka wrote:
To może być Monaco albo Atlas. Nie jest to raczej Double Deligt. Trochę inny kwiat i Double Delight ma sztywne długie pędy. W ogrodzie u mojej mamy mają prawie 1,5m.

Pierwsza zakwitła niedawno posadzona Gebrüder Grimm.

Wreszcie i u mnie róże zaczęły kwitnąć.
Pierwsza wystartowała biała nn zidentyfikowana przez Łatkę jak Glamis Castle lub William&Catherine







Skłaniam się ku William&Catherine. Wprawdzie nawet mocno rozwinięte kwiaty mają odrobinę odcienia ecru w środku kwiatu, ale nie pachną, a Glamis Castle powinna pachnieć.

Druga na podium żółta nn.





Czy to może być Fresia?Krzak wysoki na 70cm, kwiaty o średnicy 7-9cm, pachą ale z bliska. Trzeba przyłożyć nos do kwiatu, żeby poczuć.
Czy ten chrząszcz na zdjęciu to niszczylistka? Zwalczać nie zamierzam, bo dużych szkód nie robią, Troch nadgryzają kwiaty tylko, ale jestem ciekawa co to.

Kwitnie również Papageno



Crown Princess Margareta



I biała nn



Po obejrzeniu Waszych zdjęć Gruss an Aachen podejrzewam, że to może być właśnie to, ale okaże się, gdy kwiat rozwinie się w pełni.

Prawdopodobnie Munstead Wood. Kupina jako nn dla tego ciemnego koloru



I czerwona nn



A do kwitnienia szykuje się Augusta Luise

Ewo, śliczni ci bracia-bajkopisarze romantyczni, choć powinno być przynajmniej dwa kwiatki, jako że tworzyli w parze .

Pozwoliłam sobie, dziewczyny, poprawić literówki w nazwach, zwłaszcza że mam przerzutkę na niemiecką klawiaturę, kiedyś mi niezbędną, teraz czasem przydatną.

Betula wrote:
No nie wiem, Beatko pokłusowałam do ogrodu i pstryknęłam świeżutkie zdjęcia dla porównania:





Co do zapachu - niestety, nie jestem miarodajnym źródłem.

Z drugiej strony - wcale bym się nie zdziwiła, gdyby to moja była darem z okazji śluby pary książęcej. Obejrzałam etykietę - i mój egzemplarz niestety nie pochodzi z wiadomego dobrego źródła, tylko z OBI, krainy cudów
Jak już poleciałam między róże...
Dream Orange - dzisiaj.



Red Leonardo - to nie jest moja ulubiona różą, ale na pewno o najtrwalszych kwiatach, nic im nie robi słońce ni deszcz.



Niestety, Czerwony Leoś pada ofiarą CP, ale to później, teraz bryluje:



Betulko-miłośniczko białego, tę bym chętnie Ci oddała, to Schneewittchen:



Królewnę Śnieżkę kupiłam też w OBI, opisaną jako "Róża angielska biała"

Lady of Shalott


Munstead Wood



Olivia Rose



Garden of Roses


Flammentanz nie wchodzi cała w kadr

Flammentanz nie wchodzi cała w kadr.





Nazwy tej nie pamiętam.

Scheewitchen ma moja mama od jakichś 15-stu lat. Ładna, odporna i zdrowa, często kwitnie w październiku a nawet grudniu. Mogłaby tylko mieć większe kwiaty i być mniej rozwichszona. Nie można mieć wszystkiego Róża angielska - dobre Z białych poluję jeszcze na Elfe.
Ja z kolei bardzo lubię Czerwonego Leosia. To jedyna róża, która w ubiegłym sezonie kwitła u mnie bez przerwy od czerwca do października. Z chorób dopadła ją tylko CP, ale dopiero pod koniec września. Po za tym przez cały sezon piękne zielone liście. Muszę jeszcze różowego zdobyć.

Piękne, każda z osobna i wszystkie razem.

Jako że i moje "kilka" z 60 kilku już zaczęły pokazywać swoje wdzięki, to i ja mam na czym oko zawiesić. Ogród prowadzę od 2 lat, najstarsze róże mają właśnie tyle, najmłodsze - sadzone tegorocznej wiosny.

Podpisy odmian umieściłam na zdjęciach, na Wasze ewentualne pytania chętnie odpowiem

I jeszcze odrobina

W końcu też mam czym się pochwalić. Co prawda wszystkie moje róże są NN z marketów, bo nigdy nie wiadomo, czy to jest to

Czerwona była kupiona w Carrefourze w balocie, ale zidentyfikowałam ją jako Lilii Marlen.
Różowa była kupiona w Obi jako Emilija Frayla i chyba się zgadza.
Ta, podobna do dzikiej róży tez z Obi, tyle że miała to być żółta albo Isidora albo Olivera.
A ten mały pączek to nie wiem co, bo to jest pierwszy kwiat z tej róży. Z Obi

Betula wrote:
Beatko, ale Elfe po prawdzie nie jest biała. Jako pąk - zielonkawa, potem kremowa, przekwitając - w kolorze waniliowego budyniu (takiego sztucznie barwionego ). Zzumowałam dla Ciebie klaster, bo pęd wylazł na ponad dwa metry:



W żadnym razie nie jest to zimna biel.
Ja wolę cieplutkie tony, dlatego, wciąż szukając idealnie pomarańczowej, za podpuszczeniem Marylki-Merlin kupiłam Alohę. No niestety, tylko młodziutkie pączki spełniają moje oczekiwania, potem wyłazi jednak róż, choć przekwitając kwiat robi się złoty, albo jaśniutko pomarańczowy.
Tu w najlepszym razie łososiowy:



Hm, brzoskwiniowy:



Tu zaraz się osypie:



Jak niedawno pisałam, nie wszystkie angielki jeszcze kwitną, znaczy - dwie to świeżaczki kupione w kwietniu z gołym korzeniem, nie ma co się czepiać. Ale dwie starsze zaraz się pokażą.
To będzie Graham Thomas, też miał się ku lepszemu światu po zeszłorocznym incydencie - i wydobrzał:



A to w ogóle pierwszy kwiat Othella



Kwiat jest prawie przy ziemi, ale Zazdrośnik zbudował fajny krzew i ma kilka sztywnych pędów kwiatowych. Mam nadzieję, że pokaże się z dobrej strony.

Bracia Grimm w pąku.

Aniu! W Elfe urzeka mnie nie tyle kolor co elegancka budowa kwiatu. Choć ta początkowa zieleń też mi się bardzo podoba. Po za tym ja lubię wszystkie kolory róż i staram się mieć wszystkie na mojej różance. Jak ich więcej rozkwitnie to zrobię zdjęcie całości.

Ja takiego zdjęcia zrobić nie mogę, bo róże mam rozproszone i poprzeplatane inną "roślinnością". Cóż, dosadzam je w miarę, jak wzrasta moja pazerność - teraz już prawie tylko angielki, ale "okazyjnie" (zobaczymy, czy to była okazja) kupiłam Wedding Piano i Chippendale - i obie żyją, mimo że nie zanosiło się na to. Może nawet zakwitną?

O tak, Elfe elegancka, jak na climber (czy nawet rambler - dla mnie grab=nica dość płynna. Jak już muszę coś jej wytknąć, to po poerwsze brak zapachu (ale tych kwiatów dwa metry nad ziemia i tak nikt nie powącha). Po drugie - podatność na CP, pod koniec sezonu ogołociła się prawie do zera, mam na myśli egzemplarz miejski, na wsi CP prawie nie grasuje. No i lubi "ugryźć", jak się coś koło niej robi.
Beatko - a może zainteresuje Cię inny mój nowy nabytek, tym razem przeznaczony w góry, bo tam mam już dwie róże z serii Renaissance. To biała Nina:



na razie nie mam lepszego zdjęcia, ale różę z tej serii są pełne sił witalnych, powtarzają kwitnienie i mają szlachetne kwiaty mimo postury krzaczastych. Kupione niedawno w OBI - ale z kwiatem więc nie kot w worku

Obejrzałam ją w sieci w większej ilości. Nie powiem, ładna jest. I pachnie. A ja cierpię na niedobór pachnących. Ale gdzie ja tyle białych róż zmieszczę. Jeszcze Artemis sobie upatrzyłam i prawie go dorwałam 2 lata temu na targach, ale pani przedemną wzięła ostatnie dwa. Choć jak oglądałam "Maję w ogrodzie i pokazywali taki dwumetrowy krzaczor, to moja sympatnia do niej lekko opadła, bo piękny ale nie zmieszczę. Z większych to jeszcze James'a Galwaya bym chciała. Tego muszę gdzieś upchnąć

Wreszcie moje róże zaczynają pokazywać swoje piękne oblicza. Jak zawsze czekam na New Dawn i Sympathię na przedpłociu. Pokazują się pierwsze kwiaty Etiudy. W tym roku ma trudno ze względu na hulającą hortensję pnącą i coraz bujniejszą Iceberg. Pozostałe jeszcze w pączkach. Jestem uradowana, bo wygospodarowałam dwa miejsca i chciałabym tam róże wyższe o zwartym krzaczastym pokroju. Rozglądam się wśród róż parkowych białych i różowych.

New Dawn i Sympathia


Etiuda


Jeszcze w pączkach Iceberg


Rumba

Mimo deszczu co parę godzin przechodzącego róże w najlepsze kwitną:

Francine Austin jakby okrywowo-przygruntowa





Munstead Wood elegancki



Jude the Obscure



Versicolor - Rosa Mundi dwa młode karzaczki, ale zakwitły



to są całkiem duże kawiaty



oczekiwana Mme Louis Leveque, nie otwiera kwiatów przy deszczowej pogodzie, ale można jej to ułatwić odchylając delikatnie pierwsze płatki widziałam jak to robi Monty Don - ten z filmów BBC, stał przed dużym krzewem jakiejś historycznej róży i cierpliwie pąk po pąku odchylał płatki, extra ! Tak też zrobiłam. Zapach ma wspaniały:





I na koniec zaskoczenie Ipsilanti - gallica w tamtym roku b. słabo kwitła, a w tym pokazała klasę, jestem zakochana w tej róży, lawendowa ale nie do końca, białe obrzeże i mocniejsze płatki gdzie nie gdzie i nie powtarzalne wzory wnętrza