Taka historyjka. Ku rozweseleniu
"Z życia Inżyniera" - odcinek 3
Osoby dramatu:
- Inżynier TeBe
- LP (Inżynierowa)
- Młode
- aspirant.P.
- technik kryminalistyczny
Dzień pierwszy.
Inżynier wrócił z pracy w radosnym nastroju. Wczorajsze wędzenie "lisieckiej" poszło jak po maśle, szef poleciał na urlop zamorski i na koniec dnia Inżynierowi udało się nabyć 3 duże polędwice (zwane niewiadomo dlaczego schabami). Ucałował LP, rzucił schaby na taras, zalogował się na forum.
- Tylko pamiętaj, żeby zapakować te schaby do pojemników, bo ci koty zjedzą! - krzyknęła LP.
- Koty, sroty...- mruknął Inżynier.
Osiedle nie wdziało kotów od kilku lat, było raczej "psie" niż "kocie".
Dzień drugi.
Inżynier wrócił z pracy w jak zwykle radosnym nastroju. Szef poleciał na urlop zamorski i praca Inżyniera polegała raczej na "byciu w pracy" niż robieniu czegokolwiek.
- Kochanie, jestem! - krzyknął radośnie Inżynier.
- To dobrze że jesteś, bo mam złą wiadomość. - odpowiedziała z kuchni LP.
- Yyy...? Co się stało? - Inżynierem zaczęły miotać złe przeczucia.
- Mówiłam żebyś schaby zapakował do pojemników? Mowiłam ! To teraz idź zobacz co z nich zostało! - LP ewidentnie nie była w nastroju do całowania Inżyniera.
Wizja lokalna na tarasie potwierdziła złe przeczucia Inżyniera. 3 piękne schaby były wydziobane i zasrane guanem.
- To ja wam nasionka do karmnika sypie, a wy kurwy mi tu takie rzeczy robicie? - mruknął Inżynier.
- Kochanie, wyrzucam to, jutro kupię nowe!
Ale LP nie była w nastroju.
- Nic nie wyrzucaj! To mięso dobre jest! - krzyknęła z satysfakcją wynikającą z faktu "a nie mówiłam, że zapomni włożyć schaby do pojemnika".
- Jakie dobre? - zaprotestował Inżynier. - Przecież wydziobane i zasrane!
- Powieś na drzewie, zasrane, ale dla sikorek dobre! - LP ewidentnie była w bojowym nastroju.
- Dla sikorek? Przecież nie ma takich dużych sikorek.... - nieśmiało protestował Inżynier.
- Może takich dużych nie ma. - zgodziła się LP. - Ale może przyleci całe stado małych sikorek i zje! Dobrego mięsa się nie wyrzuca!
Inżynier nie zamierzał dla 3 kg schabu psuć sobie i LP wieczoru. Co prawda według Inżyniera śliwka obwieszona schabami wyglądała cokolwiek dziwnie, ale Inżynier postanowił nie dyskutować.
- No może przyleci stado.... - pomyślał.
Dzień trzeci.
Inźynier obudził się w dobrym nastroju. Zszedł do kuchni zaparzyć kawę. W salonie stało Młode. Stało przed oknem i było wpatrzone w coś w ogrodzie.
- Cześć Młode, chcesz kawy? - zagaił Inżynier.
- Ojciec, dlaczego na naszym drzewie wiszą zwłoki? - odpowiedziało Młode.
- To nie są zwłoki, to jest mięso dla sikorek.
- Ojciec, porąbało cię? Przecież nie ma takich wielkich sikorek!
- Są. Idź spytaj Matki. Ona kazała powiesić, to powiesiłem. - poranny cynizm Inżyniera miał się obrócić przeciw niemu, ale o tym Inżynier jeszcze wtedy nie wiedział.
- Z kim ja mieszkam, z Hannibalem Lecterem, czy co... - powiedziało Młode i poszło.
Dzień czwarty.
Inżynier spał. W końcu była dopiero 7:00 i Inżynier miał pełne prawo spać. Dzwonek domofonu zaskoczył Inżyniera.
- Kurier? - Inżynier niczego nie zamawiał. Ubrał szlafrok, pantofle i włączył domofon. Na ekranie domofonu zobaczył aspiranta P. Inżynier natychmiast otrzeźwiał. Aspirant P. nawiedził Inżyniera dwa razy, jeden raz w związku z donosem o uprawie marihuany w salonie, drugi raz w związku z psem sąsiada (oba zdarzenia zostaną opisane w następnych odcinkach).
- O, pan Aspirant. - zagaił Inżynier. - Znów jakiś donosik, hehe?
Żart nie wywołał entuzjazmu.
- Panie TeBe, wpuści nas pan, czy mamy załatwiać nakaz?
Inżynier zorientował się, że sprawa jest poważniejsza niż myślał. Wpuścił aspiranta P i kolegę. Aspirant i kolega wylegitymowali się i przystąpili do czynności służbowych.
- My w sprawie zwłok. Możemy zobaczyć?
Inżynier osłupiał.
- Jakich zwłok?
- Tych co u pana na drzewie wiszą. Możemy dokonać oględzin? Kolega od razu pobierze DNA, do protokołu.
Dzień czwarty, po południu.
Telefon, Inżynier odbiera.
- Tu aspirant P. Mam dobrą wiadomość, laboratorium potwierdziło, że to jest DNA swińskie, nie ludzkie. Ale niech mi pan powie, właściwie dlaczego zawiesił pan na drzewie świnię?
Młode popatrzyło na Inżyniera i powiedziało:
- Ojciec, ale ja napisałam na Fejsbuku, że u nas na drzewie wiszą "zwłoki" w CUDZYSŁOWIU!