Sery bajery
Nadszedł ten długo wyczekiwany moment - piątek - dzień, w którym rozkroiliśmy i spróbowaliśmy serek podpuszczkowy; dojrzewał w lodówce niemal tydzień.
Oto co ukazało się naszym oczom:
Serek podpuszczkowy czysty
Serek ma zwartą konsystencję, nie rozpada się podczas krojenia, klinik ukrojonego sera jest elastyczny, o kwaskowatym zapachu i lekko ostrym smaku - przypomina po trosze bundz; trzymany dłuższą chwilę w temperaturze pokojowej uzyskuje bardziej zdecydowany i smak, i zapach.
Nasza subiektywna ocena: WSPANIAŁY !!! Serki podpuszczkowe, które dotychczas miałam okazję próbować, absolutnie nie dorównują naszemu, domowemu
W tej chwili robimy kolejną porcję a'la korycińskiego z dodatkiem ziół prowansalskich. Nauczona poprzednim doświadczeniem, zamiast 9 kropli podpuszczki, dałam 12.
Serek topiony z wędzoną papryką i suszonymi płatkami pomidorów - zrobiony w przerwie między podgrzewaniem mleka na koryciniak a wkładaniem placka ze śliwkami do piekarnika
I kolejna odsłona serowej epopei, czyli obiecana relacja z przyrządzania tradycyjnego wielkopolskiego sera smażonego, śmierdziuchem zwanego.
Wielkopolski ser smażony
Na początek szczypta historii ... ( cytat pochodzi z "Głosu Wielkopolskiego"
"Przed wiekami pośród bagien, lasów i pól żył sobie stary Gliwa. Sił już do roboty nie miał takich jak niegdyś, pomocy też od nikogo, dlatego też ser, którego miał sporo, starzał się i psuł. Jedynie jego pies, Bilonkiem zwany, gdyż tak drobny był jak trzos groszy praskich, robił się coraz bardziej gładszy. Gnijący ser Gliwy coraz bardziej śmierdział i śmierdział, tak, że w końcu sąsiedzi postanowili coś z tym zrobić. Namówili jednego zawadiakę z pobliskiego Kromu-Kołumyję, aby ten puścił z dymem chatę starego Gliwy. Ludzie byli przekonani, że jeśli chata spłonie, to Gliwa poszuka sobie innego miejsca w świecie. Tak też się i stało. Kołomuja za ustaloną zapłatę podpalił chatę Gliwy. Spaliło się wszystko, wraz z gnijącym serem i jajami, a stary Gliwa uciekł i ślad po nim zaginął. Na miejscu spalonej chaty pozostał jednak Bilonek, który przez cały czas coś podjadał. Zwrócił na to uwagę niejaki Konar, co kaczkami handlował i domyślił się wszystkiego. Zabrał Bilonka do swojej chaty i przeprowadził kulinarny eksperyment. W ten sposób on i pozostali mieszkańcy poznali smażony ser z jajkiem. Sława jego smaku szybko rozeszła się od Gostynia po Krotoszyn, osadę zaś nazwano Pogorzelą. W pamięci pozostał także stary Gliwa, gdyż gnijący ser zaczęto nazywać zgliwiałym."
Tradycja wytwarzania smażonego sera sięga XVIII w, kiedy na ziemie zachodniej Wielkopolski zaczęli napływać osadnicy i rolnicy z Niemiec; w XIX w. w niemal każdym wielkopolskim gospodarstwie robiono ten ser, wykorzystując do jego produkcji chudy twaróg, świeże masło, jajka i koniecznie kminek.
My zaopatrujemy się w biały ser półtłusty "od chłopa" - około 1 kg takiego twarogu rozdrabniamy w ceramicznej, dużej misce, posypujemy 1/2 łyżeczki sody, dokładnie mieszamy i odstawiamy na 2-4 dni w ciepłe miejsce. Miseczkę przykrywamy lnianą ściereczką. Zadaniem sody jest przyspieszenie procesu gliwienia, aczkolwiek latem, kiedy temperatury są wysokie, ten dodatek można pominąć.
Ciąg dalszy nastąpi