Aniu, pięknie wyszedł Ci ten serek, apetycznie wygląda
Jak go rozkroisz to pstryknij fotkę jak wygląda w przekroju. Ser juz w solance więc moja odpowiedź jest niepotrzebna, ale ja swój obracam jak mi się uda, a że robię przeważnie wieczorem to sobie odcieka do rana a potem przewrócę kilka razy co godzinę potem co 2 godziny a wieczorem do solanki, jak serek mały to się soli do południa następnego dnia a jak duży to odpowiednio dłużej, u mnie niezbyt długo bo ograniczam sól.
Najbardziej lubię podpuszczkowy nie solony wcale, wszystkie dodatki dodaje dopiero na talerzu, na słodko polany miodem, posypany orzechami lub innymi ziarnami, wytrawny zaś solę i pieprzę na talerzu, posypuję ziołami, do tego suszone pomidorki lub pieczona papryka, lub po prostu czosnek czy cebulka, polane oliwą, takim talerzem serowym możemy zadowolić najbardziej wybrednych gości.
Jeśli zaś chodzi o twaróg to niestety ale my w domu opieramy się na kuchennych termometrach, mieszamy łyżką, a w mleczarniach mleko miesza i podgrzewa się samo do odpowiedniej temperatury, dlatego nam może wyjść różny, za każdym razem inny, co później może mieć wpływ na nasze serki topione czy szybkie żółte, chociaż te kupne też czasem są niedorobione
Ostatnio przygrzałam za mocno pokrojony skrzep na a'la oscypki i później nie chciał się sklejać i wyglądał nieszczególnie, ale i tak zjedliśmy go ze smakiem.
Małgosiu, ja nie czuję smaku sody w serze przesmażonym, może za krótko smażyłaś? albo masz bardzo wyczulony smak, jeśli tak, to pozostaje Ci zrobić prawdziwego śmierdziela bez sody, dla mnie jest to niemożliwe, mimo że nie jestem jakoś szczególnie wrażliwa na zapachy to niestety nie dam rady, ale może Ty się skusisz i nam cały proces sfocisz i zrelacjonujesz
Coś podobnego to i owszem często robiła moja matka. Jedyna różnica to smażenie w miejsce gotowania, zresztą nie wiem jak to można gotować. Co do zapachów to muszę Ci powiedzieć, że proces jest śmierdzący. Aby twaróg był jak to określono ciągnący musi swoje odleżeć. Trzeba go pokruszyć i włożyć do jakiegoś naczynia (miska, garnek itp.) nakryć najlepiej gazą aby chronić przed muchami. Trzymać w cieple, co dziennie kilka razy mieszając. Do smażenia powinien mieć mniej więcej jednorodną strukturę lekko się lejącą, jak przesadzisz to będziesz miał ser gorzki, jak za krótko to kaszkowaty. Procesowi leżakowania towarzyszy brzydki zapach, z dnia na dzień silniejszy. W końcówce jest to już smród, który najintensywniejszy jest podczas mieszania i potem na początku smażenia. Za to gotowy wyrób na pewno Ci wynagrodzi trudy smakiem.
Jeżeli Cię nie zniechęciłem tym tekstem, to życzę Ci abyś za pierwszym razem trafił idealnie w czas leżakowania.
źródło:http://www.browar.biz/forum/archive/index.php/t-79320.html
A co do dodatków to tak jak napisała Ania, każdy musi sam utrafić w swój gust
ja w zasadzie prawie wszystko doprawiam na końcu, przed jedzeniem, na talerzu
Romeczko ja kozieradkę zamawiałam w sklepie który podał Rispetto.
Aaaa
Aniu a Ty mnie nie przezywaj, bo ja żadne guru nie jestem, uczę się tak jak Wy i raz wychodzi a raz nie, jak byłam mała to się mówiło tak
-kto się przezywa, sam się tak nazywa- a patrząc na Twój ser Aneczko, spokojnie możesz teraz
gurować tu zamiast mnie, a właściwie to każda z nas jest GURU jedynym w swoim rodzaju.
Z serowarskim pozdrowieniem życzę wszystkim dobrej nocy