Ratatouille (ratatuja) - potrawa pochodząca z ludowej kuchni prowansalskiej.
Nie jest to szczególnie wyszukane danie. Robi się je z rozmaitych warzyw: cukinii, kabaczków, bakłażana, pomidorów, papryki i cebuli. Proporcje poszczególnych składników są dowolne - dajesz to, co lubisz. Ale "królową" tej potrawy jest cukinia.
Przykładowo:
- 1,5 - 2 kg cukinii (mogą być młode, wtedy nie obierasz, ale ja dla młodych i średnich mam inne przeznaczenie, daję zwykle duży okaz, który potrafi mi urosnąć niepostrzeżenie, gdy mnie nie ma 2-3 dni na działce, wtedy trzeba go obrać i wydrążyć nasiona, a potem pokroić w sporą kostkę),
- ok. 70 dkg pomidorów,
- 3 strąki różnokolorowej papryki, żółtej, czerwonej i zielonej (może być jeden kolor ale apetyczniej wygląda kolorowa, uwaga: słodka, nie ostra!),
- 3 cebule,
- ząbek, dwa czosnku,
- przyprawy: liść laurowy, tymianek, bazylia albo zioła prowansalskie, sól oczywiście, dodawać z wyczuciem i próbować w trakcie,
- trochę przecieru pomidorowego.
Pomidory do wrzątku, po chwili wyjmuję, przelewam zimną wodą i kroję w ćwiartki (zamiast tego mogą być pomidory z puszki, albo nawet sam przecier - dobra jest Podravka, w kartonikach, lepsza od naszych). Papryki oczyścić, pokroić w dość spore paski. Cukinię jak wyżej. Na patelni na odrobinie oleju zeszklić cebulę, pod koniec dodać czosnek (nie przypalić), potem to do gara z odrobiną oliwy/oleju i wody (można na większej ilości samej oliwy, bez wody, ale po co się tuczyć. (Uwaga: od kiedy przeczytałam w jakiejś gazetce, rozdawanej w aptekach, o wcale nie gorszych właściwościach naszego rodzimego oleju, to daję nasz olej rzepakowy). Dodać pomidory, paprykę, przyprawy (wg smaku, ja tych ziół prowansalskich to tak 3-4 łyżeczki, różnie, trzeba próbować wg swojego gustu). Wymieszać i delikatnie dusić parę minut pod przykryciem. Dorzucić bakłażana albo kabaczka (nie musi być) i po jakichś paru minutach cukinię (ta zawsze jest), wymieszać i dusić aż będą lekko szkliste, tj ok. 10 minut.Pod koniec duszenia trochę przecieru pomidorowego, do smaku. I... gotowe. Może to być jako jarzynka do makaronu, kotletów, ryby albo samodzielne, lekkie danie na kolację. Ale u mnie rzadko tak jest. Ja traktuję to w sezonie (a także często poza sezonem) jako samodzielne danie jednogarnkowe. Zaraz napiszę o tym,
ale najpierw chciałam dodać, że do tych warzyw dodaję czasem dynię (taką niezbyt dużą). Wrzucam ją wtedy (obraną i pokrojoną w kostkę) z bakłażanem (jest twardszy od cukinii), gotuję, tj. duszę jakieś 3-4 minuty (czasem dłużej, zależy od gatunku dyni) i potem dopiero cukinię. Ważne jest, by nie rozgotować warzyw, mają to być jędrne kawałki (poza pomidorami). Można tez dodać trochę natki pietruszki. Ma wyjść taki gęsty "gulasz".
A teraz, jako danie jednogarnkowe:
- dodaję do tego np. trochę bobu (nawet teraz, bo wczoraj pichciłam, kupiłam w sezonie parę woreczków bobu, gdy był tani, zblanszowałam i do zamrażarki). Bób, oczywiście, trzeba ugotować w oddzielnym naczyniu, a dodać do warzyw po ugotowaniu. Czasem dodaję trochę ugotowanej fasolki szparagowej.
- dodaję, np. ryż, można bawić się w gotowanie sypkiego ryżu, ja idę po najmniejszej linii oporu, bo zawsze mam mało czasu, gotuję torebkę albo dwie ryżu (w zależności od wielkości gara) i potem wsypuję do ugotowanych jarzyn.
- dodaję też często podsmażoną pierś kurczaka (albo inne mięsko), ale nie kiełbasę, bo nie jest to już wtedy ratatuja.
Cały lipiec, sierpień króluje to u mnie na stole, biorę to w termos obiadowy na działkę, na wyjazdy plenerowe, itd. Bardzo to lubię, gdy się odpowiednio dosmakuje, to pyszne jedzonko!