Forum Ogrodnicze Oaza

Ja bym też chętnie zostawiła pory w polu, bo są tak jak piszesz w lepszej kondycji niż te przechowywane, ale wtedy mam szansę nie pojeść, za to underground tak i to wszystko 100%.

U mnie jak u Kasiuli, pory będą zimować w gruncie. W ubiegłym roku świetnie się przechowały. Pewnie do marca nie dotrwają, bo bardzo lubimy porową sałatkę z jogurtem - undergroundu szczęśliwie brak, więc...

Moje porteczki nie będą zimować ani na grządce, ani np. w piasku. Cały tegoroczny zbiór został zagospodarowany albo na bieżące potrzeby, albo w postaci włoszczyzny i odsiaduje w zamrażalniku.
Zanim jednak tam trafił, musiałam oczyścić białą część niemal każdego pora z malutkich, brązowych "kokonów" - pierwszy raz przytrafiło się to moim porom, choć staram się uprawiać je od kilku lat. Najprawdopodobniej muszę zmienić im w przyszłym sezonie miejscówkę i dosadzić więcej aksamitek. Za nic nie chciałabym rezygnować z uprawy porów, bo cieszą mnie nie tylko przez sam fakt, że rosną, ale ze względu za jedyny w swoim rodzaju wspaniały zapach.

Te brązowe kokony to poczwarki miniarki porówki. Do niedawna ten szkodnik występował przeważnie w południowej i wschodniej części naszego kraju ale jak widać dotarł i do Ciebie.

Właśnie doczytałam w internecie Cóż, na zachodzie też ofiary muszą być...
Nie było ich wiele, ale fakt pozostaje faktem.

Parę lat temu miałam ich sporo. Od jakiś trzech lat obserwuję spadek liczby miniarki w porach. Niczym nie pryskałam, zmieniam tylko corocznie miejsce sadzenia pora. Nie wiem czy to ma jakieś znaczenie w przypadku miniarki, bo warzywnik aż tak duży nie jest.

U mnie też zawsze masa bobówek w tym wyjątkowo mało lub ich brak. Pory były posadzone z marchwią, praktycznie całe podłoże przykrywały liście marchwi więc może to pomoglo. W przyszłym roku tak samo posadzę i się dowiem czy miało to jakiś wpływ.

JaNina wrote:
Myślę, że wpływ na liczebność mają warunki niezależne od nas, bo u mnie to samo co u Janki, a obie ze śląska jesteśmy, tzn. poprawnie Janka jest ze śląska, a ja z cysarstwa czyli ze śląska cieszyńskiego. Dowiedziałam się o tym mając 18 lat nad polskim Bałtykiem, że cysaroczka to nie ślązaczka

Z moich porów zostały tylko listki...śmiesznie wyglądały z dziurek w ziemi. Popłakałam się, a selery to wyżarte ze środka całe.

Gałązko współczuję, a selery jeszcze w polu, tj. w ogródku w ziemi miałaś?

Tak, bo chorowałam i nie mogłam wyjść z domu od 7 listopada. Został 1 por akurat na dzisiejszy rosół i 8 selerów. Jak nie złodzieje to gryzonie. Ech

Wiem, że to słaba pociecha, ale mnie gryzonie zdążyły tej jesieni już załatwić dwie młodziutkie grusze zasadzone jesienią zeszłego roku. Nie dają rady nawet 4 kocury. Przydałyby się sowy, kiedyś przylatywały co noc, teraz ich nie słychać.

Więc pory wytrzymały niskie temperatury ( dwie noce po - 9 stopni), dziś oberwałem tylko dolne, suche liście a ponadto pory zostały przykryte pierzynką z suchych liści z drzew owocowych.

Nie obawiasz się, że gryzonie tylko na to czekają, one uwielbiają takie nieodkryte miejsca, bezpieczniej i cieplej.

Dotychczas zawsze pory wykopywałem i w wiadrach trzymałem w garażu, pomimo podlewania zasychają. Dlatego po raz pierwszy pozostawiłem część w gruncie, zobaczę czy będą gryzonie, czy wykorzystam je w trakcie zimy.

Na niedzielną surówkę por prosto z ogródka

Najdorodniejszych nie udało mi się wyrwać. Są też mniejsze, rozmiar dobry do zupy.
Sadziłam Tango i jeszcze jedną odmianę, której nie pamiętam. Obie zimowe.

Ładne pory! Ja w tym roku nic z porów na przezimowanie nie posadziłem Tango jest raczej odmianą jesienną a nie zimową ale ponieważ znosi przymrozki do -10*C może zimować w gruncie. Być może Twoją drugą odmianą jest Winner wytrzymujący nawet -15*C i dający ładne przyrosty w III/IV.

Pisząc zimowy miałam na myśli późny.U mnie zimują w warzywniku, dlatego myślę o nich "zimowe". Ta druga odmiana to Blauwgroene Winter Alaska.