Notatka wieczorna -
Milam, Martusiu kochana - dziękuję za wyrozumiałość dla mojego roztrzepania i umysłowego bałaganu; stanowczo jednak sprzeciwiam się dosyłaniu koperty ( po raz pierwszy używam autorytetu Dyniowej Mamy
) - w tym swoim marnym życiu i pracy zawodowej zawsze kieruję się zasadą, że kto zawinił, ten za to odpowiada - i bardzo proszę to uwzględnić
Dostałam dzisiaj kopertę od
Basieńki ( Skorpiona ) z przemiłym, odręcznie napisanym liścikiem - Basiu - dziękuję
W razie czego, śmiało możesz zwiększyć zapotrzebowanie!
Jagódko
Rzeczywiście, koszt tych nasionek ( pomimo "elitarnego" pochodzenia ) mocno nadwerężył Twoją kieszeń ... ja ... do końca nie jestem pewna, czy możemy przyjąć te pesteczki tak bezinteresownie na Straganik ....
Niniejszym poddaję pod głosowanie propozycje zadośćuczynienia Jagódce wydatku na potrzeby naszego bazarku;
Kochana, doskonale zdaję sobie sprawę, że masz na głowie cały zwierzyniec schorowanych, wymagających opieki, troski i specjalistycznej karmy oraz leków czworonożnych istot, a to, nie oszukujmy się, kosztuje, i to sporo ( wiem coś o tym z własnego doświadczenia ). Rozważ zatem na spokojnie, w jaki sposób Straganik może Ci się zrewanżować - zasługujesz na to. Koniec dyskusji
Romeczko, Nusiu, Emalio ...
Nigdy nie sądziłam, że nasza dyniowa wspólnota dojdzie do takiego punktu, w którym
Nusia napisze o panujących tu niemal rodzinnych stosunkach ... nigdy nie sądziłam, że poruszymy tutaj problemy takie normalne, ludzkie, zwyczajne, wzruszające, ale bardzo potrzebne ... zainicjowane przez Was tematy absolutnie nie stanowią "off topic", myślę nawet, że zwłaszcza teraz, przed nadchodzącymi Świętami i w obliczu przykrych dla wielu z nas wydarzeń możemy pozwolić sobie ( a mam nadzieję, że i
Romeczka przymknie na to oko ... ) na pewne, małe odstępstwo od głównego tematu ... Najwyżej te nasze rozważania zostaną usunięte w przyszłości ?
Romuś, dajesz zielone światło dla przedświątecznych refleksji w dyniowym Straganiku ?
Nusieńko, Romuś, ... [*] - dla Waszych Najbliższych ,
Emalio ... jednocześnie dziękuję z całego serca za słowa otuchy i zwrócenie uwagi na inny aspekt świąt - pamiętam moją pierwszą Wigilię we własnym domu, pół roku po ślubie - już bez Taty, który odszedł w listopadzie, spędziliśmy ją we trójkę z moją Mamą, ale nawet wówczas wsadziłam do wazonu gałązki świerkowe .... zamiast choinki. Musimy żyć dalej - dla tych, którzy zostali i mają w nas jedyną ostoję. Teraz my jesteśmy odpowiedzialni zarówno za tych najmłodszych, jak i najstarszych ...
Człowiek jest bardzo silnym stworzeniem, tylko nie zawsze zdaje sobie z tego sprawę, ile nasza psychika jest w stanie unieść; nawet gdy upadnie, podnosi się i idzie dalej ... musi iść. I wierzyć, że czuwają nad nim Jego Anioły.
Nusiu, w niedzielę upiekę duuużo pierniczków i w poniedziałek wyślę je na Twoje ręce - z prośbą przekazania paczuszki dla dzieciaczków z Hospicjum. Mam nadzieję, że wysłane w trybie 24h dotrą przed Wigilią.
Od jutra zaczynam walkę z chorobą jednego z moich psiaków - cukrzycą. Trzymajcie kciuki ...
pozdrawiam wszystkich cieplutko i jeszcze raz DZIĘKUJĘ za dobre i mądre słowa...