Fajnie Pomodoro,
ja też odłożyłam na parapet co ładniejsze okazy, będę wydłubywać nasionka, mogę z chętnymi podzielić się "ildi" (żółta koktajlówka, smaczna, owoce jak łezki, ok. 3 cm długości i 2,5 cm szer., niektóre w kształcie gruszki, smaczne, krzak rośnie b. wysoki i rozkzewia się, liście jasne,dużo gron z owockami, trzeba pilnować podwiązywania, bo taka gałązka może się złamać pod ciężarem, za duża na balkon, będzie u mnie w przyszłym roku, też w gruncie), mam jeszcze "vilmę" (malutka koktajlówka, owocki okrągłe, od 2 do 3 cm, odmiana typowo balkonowa, mam ją też w polu, ale na pole nie polecam, bo ma tam ok. 20-30cm wysokości, a owocki przy ziemi i szybko łapie jakieś żółto-brązowe plamy na liściach, za to te 2 szt., które mam w donicy na balkonie są wyższe i ładniejsze, smak taki sobie, ale jak to takie koraliki: fajnie wyskoczyć na balkon i złapać dwie, trzy do pogryzienia kanapki, nie trzeba kroić, będzie w przyszłym roku na balkonie, wygodna, bo niewysoka. A tak na marginesie, balkon mam 12,5 metrów kwadratowych, spory więc, w przyszłym roku będzie zatem więcej pomidorków balkonowych). Mam jeszcze "olę polkę", żółta, nie za bardzo wysoka, owoce od 3 do 4,5 cm, okrągłe, smak bez większych rewelacji, ale zatrzymam ją na przyszły rok, ze dwa, trzy krzaki, bo uatrakcyjnia widok sałatek (i widok uprawy). To tyle moich "rodowodowych" odmian. Zatrzymam jeszcze koralika czerwonego NN (wysoki rośnie i krzewi się), drugiego o większych owocach chyba nie (ma uparcie zieloną piętkę, inne nie), malinowego z targu i jakieś dwa NN (też z ub.r. z targu, niewysoki, okrągły, spore owoce, ale mniejsze od malinowego i drugi podłużny, podejrzewam, że to bawole serce). No i jakie jeszcze moje plany na przyszły rok? - oh! apetytu nabrałam! znalazłam kilka fajnych sklepów internetowych, a tam...zawrót głowy! w "zwykłych" sklepach ogrodniczych tego nie ma, co oni proponują. Trzeba będzie jakoś rozsądnie wybrać, bo na to, co chciałabym zabraknie mi czasu, bo miejsca nie, "hektarów" mam mnóstwo do zagospodarowania, tylko problem z czasem i dojazdem, z wodą nie, bo mam tam studnię i węża na 30 m,i elektrykę nawet, mogę np. czajnik sobie podłączyć lub kuchenkę. tego, czego nie za dużo mam, to czasu.
No, rozpisałam się z rana, ale miło jest jak można tak popisać do bratnich "pomidoromaniakowych" dusz, zaczynam Was pomału wszystkich rozpoznawać.
Pozdrawiam cieplutko Wszystkich!
Ja za jakiś czas (jak chrapiący M. raczy wstać) wybywam na działkę.
PS. Gdyby ktoś był chętny, to pół kg nasion malw do dyspozycji. Dziś obsieję chyba ze 200 m płotu, bo część już wysiana.