Zielona wrote:
Tak to wszystko pięknie, tylko co mam zrobić, gdy mam dwie klasy od końca. Dziwne, że w ogóle mam co zbierać. Ale o dziwo, pasternak, jak już wzejdzie to nawet urośnie. Już wiele mi osób mi mówi, po co tak pracować. Ale moja babcia z mamą zawsze powtarzały, wybaczcie, ale słowa ich przytoczę tak bez ogródek.
"Robota kocha durnia, a dureń kocha robotę".
A to w takim razie, kim ja jestem - nie wiem.
Od pewnego czasu mam takie dylematy, może lepiej nic nie robić?
Alicjo moja imienniczko, nie było moja intencją Was zniechęcać do uprawy pasternaku. Ten autor część informacji powiela w poradach do każdego warzywa, jednak nie można powiedzieć o tym poradniku, że jest bezużyteczny, cenne informacje w nim też są. W mojej okolicy są gleby klasy IV (nie w typie buraka), a u mnie konkretnie, to nie wiem co, bo komuniści przekopali cały ogród w poprzek (poszli po długiej przekątnej chudego, a długiego prostokąta) kładąc gaz wysokoprężny. Glina jest taka, że można cegły robić albo garnki lepić. W tym roku było za dużo opadów i powiem Ci, że to gorsze niż susza. Jak susza, to jeszcze coś podlejesz, urobisz się po pachy, ale coś rośnie, a jak rośliny stały korzeniami w wodzie w tej mojej glinie, to nic nie rosły, czekałam ile jeszcze tej wody wytrzymają i zaglądałam czy jeszcze żyją. Moja gleba, jak po deszczach się zsycha, to robi się skorupa i jak mocno zaschnie, to jej nie ruszysz, a grudy jak zaschną, to są jak kamienie, aż palce bolą. Moja mama mawiała: kopaczką (motyką) zza głowy. Alicjo mało kiedy jest tak, że nic Ci nie urośnie, w jednym roku to obrodzi, w kolejnym co innego. Po co tak pracować, żeby wiedzieć co ma się na talerzu czy w garnku, słoiku. Takie warzywa, owoce inaczej smakują, a zioła jak pachną! Obcujesz z naturą, a ona dobra na wszelkie bolączki, pracujesz na wolnym powietrzu, "łykasz" naturalną witaminę D, głowa odpoczywa, przyglądasz się pszczółkom, trzmielom i motylom, jak się upajają nektarem z Twoich kwiatów, a ptaki Ci nad głową zaszczebiocą i drzewa zaszumią. Czas jest trudny i widzę po forum, że wielu z nas ma "wzloty i upadki", ja też się do nich zaliczam. Nie tak dawno jak miesiąc temu miałam myśli, po co mi to wszystko, nikt tego nie docenia. Jeśli Cię po tym mam nadzieję przejściowym kryzysie, praca w ogrodzie będzie nadal zbyt męczyć, zmniejsz ilość, "ogródkowanie" ma być źródłem radości nie frustracji.
Qrcze, wątek jest o pasternaku, a ja się tu tak rozpisałam, wypracowanie nie na temat
, więc do rzeczy. Mój pasternak w tym roku średnio się udał, bywało lepiej, ale bywało i gorzej, jutro wrzucę fotę i choć mamy dzielić się nadmiarem, to podziemie zamieszkujące mój ogród nie pytając mnie o zdanie, zeżarło największe pasternaki, pozostawiając mi zieleninkę, która przecież niejadalna. No i jak go wykopywałam, to byłam utytłana błockiem, a na butach miałam "kłopcie" z mojej ziemi, a każdy but ważył z 10 kg, ale ja jestem szczęśliwa
, że mam ten swój kawałek ziemi, jaki by nie był, bez niego byłabym już martwa.