Forum Ogrodnicze Oaza

Chciałam spróbować przygotować sobie trochę sadzonek begonii w perlicie. Perlit zamówiłam, nawóz też i mam pytanie odnośnie pojemników takie o pojemności 150 ml. będą dobre na początek czy potrzebne są mniejsze? Takie znalazłam na All..

Anulka, witaj w Klubie
Nie pamiętam, jakiej pojemności są pojemniczki Joli; moje pelargonie i dwie begonie rosną w kubeczkach około 120 ml.
Poproszę o relację z uprawy - jestem bardzo ciekawa Twojej.

anianiekurzak wrote:
Ja zbieram kubeczki po jogurtach 150 ml. Po złożeniu kubka w kubek pozostaje ok 1 cm wolnej przestrzeni na dnie zewnętrznego kubka. Myślę, że takie kubki wystarczą do rozsady pomidorów, a tym bardziej begonii.




Polecam metodę " kubek w kubek". Wewnętrzny kubek z otworem drenującym w dnie, zewnętrzny bez otworu. Chodzi o to, by woda do podlewania nie wymywała bezpowrotnie składników z perlitu. Woda, która przeleci przez perlit zabierając pożywkę zostanie przez roślinę ponownie spożytkowana.

Pomodoro Mietku dziękuję za odpowiedź, zbieram takie pojemniki.

Adasiowa Aniu postaram się, pokazać co mi z tego wyjdzie. Na razie to na próbę kilka sztuk taka przymiarka przed wiosną

Anusia, teraz przymiarka, masz rację, ale na wiosnę to już będzie praca pełną parą; nawet niepowodzenie ( jak w przypadku kwiatu mojego bakłażanka ) jest wymiernym wynikiem doświadczenia, dzięki któremu wiem, co powinnam poprawić na wiosnę.
Będzie dobrze, trzymam kciuki ....

Moje kieliszki mają 40ml i stoją w podstawce pod doniczki. Do ukorzeniania są ok. Kupiłam zwykłe jednorazowe kieliszki w Kauflandzie. Jak przerosną, to wrzucę w 200ml jednorazowe kubki do napojów i wstawię w kuwetę.

Ja mam kilka kubków po jogurcie to je wykorzystam a jak braknie to w tedy dokupię sobie. Rozumiem że w ten sposób mogę również spróbować rozmnożyć fiołka afrykańskiego?
Nie ma potrzeby nakrywania pojemników ze szczepkami?

Anusia, swego czasu ukorzeniałam fiołki afrykańskie - z tego, co pamiętam, one powinny mieć zapewnione więcej ciepła i wilgotności niż pelargonie i begonie, które są roślinami balkonowymi. Radziłabym więc ukorzeniać fiołki pod "pierzynką", ponieważ to typowa, domowa pocieszka.
Ponieważ jednak to uprawa doświadczalna, sprawdzaj codziennie stan rozsady - perlit gromadzi wodę = zapewnia wilgoć, więc bez wietrzenia się nie obejdzie. Z drugiej strony zbyt nawilżony perlit może powodować gnicie delikatnych łodyżek fiołka, zwłaszcza pod folią.
Ukorzeniasz liść czy rozetkę ?

Ukorzeniam liście, tzn. w perlicie dopiero będę ukorzeniać. Okryć okryję i będę wietrzyć

Jeśli mogę cokolwiek jeszcze podpowiedzieć z własnego doświadczenia, to zapewnij roślince maksimum światła i ciepło, około 22-23 stopni. Ogonek listka utnij "po skosie" i wetknij w nawilżony perlit na głębokość około 0,5-1 cm.
W razie wątpliwości - pytaj śmiało

Tymczasem sprawdziłam moje pelargonie; te wsadzone w perlit równo dwa tygodnie temu wytworzyły korzenie, widać je przez przezroczyste ścianki kubka - moje pierwsze w życiu sadzonki roślin tego typu - bardzo mnie to ucieszyło

anianiekurzak wrote: Odkąd do ziemi do fiołków (i do hojek, sukulentów itp.) dodaję duuużo perlitu, to przestałam je mordować w szybkim tempie zalewaniem. Też się zastanawiam nad uprawą fiołków w perlicie. Chyba kilka wsadzę.

Haneczko, wszystko się zgadza - wcześniej do ukorzeniania fiołków również wykorzystywałam lekką ziemię z kwiaciarni plus perlit ( niektórzy dodawali wyprażony piasek w celu uniemożliwienia rozwoju pleśni ) - aby jeszcze bardziej spulchnić podłoże i zapewnić mu wilgotność.
W przypadku zastosowania wyłącznie perlitu obie sprawy masz z głowy, no i przede wszystkim nie jesteś w stanie zalać rośliny, co przy fiołkach jest istotne.
Jeszcze raz sprawdziłam wczorajszą nowinę - faktycznie w perlitowych pelargoniach pojawiły się korzonki

A tak wyglądały fiołki przed nadejściem "ery perlitu"

Dzisiaj bakłażan dostał nową donicę, tym razem 7-litrową ( muszę już koniecznie zamówić perlit, bo trochę zabrakło do uzupełnienia ).
Podczas przesadzania przyjrzałam się bryle korzeniowej i szybko przestałam się dziwić, dlaczego roślina zrzucała pąki - właściwie cały perlit był PRZEROŚNIĘTY zdrowymi korzeniami - bakłażan po prostu dusił się w tamtej doniczce. Wyjęłam całość bez szwanku, korzenie pięknie trzymały ziarna perlitu, osypała się może łyżeczka.

Nie wiem, jakie będą dalsze losy bakłażanka, mam jednak nadzieję, że nowa, większa miejscówka przypadnie mu do gustu. Liczę się z opadnięciem jego jedynego pąka, w odpowiedzi na stres związany z przesadzeniem, ale przynajmniej wiem, że korzenie czują się w perlicie doskonale ( nie uderzył mnie żaden nieprzyjemny zapach, jak zazwyczaj bywa podczas przesadzania ze zwykłych podłoży, nic nie "latało ani nie biegało" ).

Zobaczymy, co pokażą najbliższe dni.

To jest to !

Nie zrobiłam zdjęcia, ponieważ nie miałam czasu ( Nikodem czuwa ), ale uwierz mi na słowo. Korzenie były tak rozrośnięte, że niemal wychodziły górą doniczki, że o otworach odpływowych nie wspomnę. Białe, czyste, pachnące. Żal mi tego bakłażana, bo biedny musiał dusić się od dłuższego czasu ....
Pewnie odchoruje przeprowadzkę, ale już teraz wiem, co poprawić w uprawie w przyszłym roku. Niech już wreszcie przyjdzie ta wiosna, bo ręce rwą się do siewu

Ja właśnie planuję wsadzenie kilku ząbków czosnku w perlit. Interesuje mnie ten eksperyment pod kątem określenia terminu wysadzenia wiosną. Straty żadnej nie będzie ,bo nać zużyję jako przyprawę.

Bardzo dobre posunięcie, zwłaszcza, że wątek czosnkowy cieszył się ostatnio dużym powodzeniem - z pewnością Twój eksperyment przyda się wielbicielom czosnku, a poza tym przecież nawet teraz ludzie mogą próbować robić to samo.
Zawsze miałam problem z odróżnieniem wiosennego od zimowego, nigdy zresztą nie sadziłam ząbków.

Jaki skład będzie miała pożywka do nasączenia perlitu dla czosnku ?