Forum Ogrodnicze Oaza

Co prawda imprezy nie było, ale nie wytrzymałam i otworzyłam słoik pełno solnych ogóreczków, tych zalewanych pasteryzowaną zalewą, które miały dotrwać do zimy. No niestety. Nie dotrwają

Ogórkowej sagi ciąg dalszy .... kilka dni totalnej suszy i prawdziwego ukropu ( dzisiaj na działce o godz. 17 termometr wskazywał 36 stopni w cieniu ) nie pokonało ogóreczków; co prawda zastałam moją kurtynę lekko osowiałą, ale szybka interwencja węża z wodą postawiła całe towarzystwo do pionu, nomen omen. Liście ładne, owoce kształtne, całość zdrowa.

Kilka sztuk garniturków zebrałam z myślą o małosolnych ...

Suyo Long

A na pędach znalazłam sporo zawiązanych już owocków ( takich maluchów, jak te na zdjęciach, jest bardzo dużo )...

Zaanektowały gałęzie rosnącej nad nimi śliwy

Mogę powiedzieć tylko tak: w tym roku miałam "tylko" 8 krzaczków ogórków, ale plony przewyższyły te lata, gdy miałam ponad 25 sztuk... Pierwsze ogórki na małosolne zerwałam 23 czerwca (pamiętam, bo moja siostra ma wtedy imieniny )...
A potem się zaczęło...4 słoje 5-litrowe ogóreczków zakiszonych na zimę, plus 3 słoje ogóreczków 2,5 litrowe zakiszone...plus 4 słoiki ogóreczków marynowanych ( 1-litrowe )...a małosolnych było w sumie 3 x 3-litrowe garnuszki kamienne, plus 7-litrowy garnek kamienny...nie licząc mizerii i ogólnego szamania...Aaaa... w sumie jeszcze wydałam ok 10 kilo rodzince i znajomym...i jeszcze rosną....


Chciałam jeszcze dodać, że ja kiszę malutkie ogóreczki, bo moja rodzinka takie woli...na słój 5-litrowy wchodziło ok 60-65 ogóreczków...

Dziś zebraliśmy dwa wiadra 10 litrowe ogórków. Są zdrowe i mają bardzo dużo zawiązek.

Te w wiadrach mają zawiązki ?
Andrzej - pokazuj te ogóreczki, też chcemy je podziwiać.

Nie miałem aparatu. Przerobione na kwaszone, oraz rozdane dzieciom na mizerię. Pisząc "...Są zdrowe i mają bardzo dużo zawiązek..." miałem na myśli

Uwielbiam to robić

Są zdrowe.

Piękne ogoraski macie a ja ani jednego , zrobily sie żółte krzaki i ogórki jak bombki na choince , wiec wszystko poszło na kompost .
Za to kopru jest jak nigdy . W połwie lipca wysiałem na miesjsce starych nowe ogórki i zobaczymy czy do końca pazdziernika cos z nich bedzie.

Miałeś na tym miejscu wcześniej ogórki ?

Oprysk PW (16ml/l)+ polopiryna + saletra potasowa (5g/l) ogórków. Jak widać na zdjęciu wyżej są zdrowe i super owocują.

I niech będą zdrowe aż do ostatniego ogórka

Ogóreczkowa Kurtyna zagęszcza się z tygodnia na tydzień, a właściwie po każdych trzech dniach zauważam znaczne przyrosty pędów nie tylko głównych, ale przede wszystkim tych bocznych; na jednym z nich naliczyłam sześć zawiązków owoców.
Uprawiając Suyo Long ( jak wiecie, to w ogóle moja pierwsza w życiu uprawa ogórka ) widzę, że dopiero teraz krzaczki zaczynają "na gwałt" produkować żeńskie kwiatki, więc mam nadzieję, że główne plonowanie dopiero przede mną
Niektóre pędy są typowo męskie, inne mieszane, a najwięcej dziewczynek rodzi się na szczycie pędów głównych i większości bocznych. Pszczoły urzędują od rana do wieczora, ale czasami muszę im przeszkodzić, aby opryskać ogórki. Zdejmuję też sporo pająków

Po drugiej stronie trzepaka pędy zwieszają się , a najbardziej ekspansywne oplatają śliwę i brzozę ( po prawej stronie zdjęcia ).

Liście są jaśniejsze niż te np. u Andrzeja.

To ile nasion Suyo Long mam przygotować Tobie na rok przyszły ?

Mietku, jeśli mogę wybierać, to poproszę 10 sztuk i bardzo dziękuję za ofertę Ta ilość w zupełności zabezpiecza moje potrzeby na bieżąco i na przetwory, a uprawa w pionie ma jeszcze dodatkowy plus - ogóreczki są suche, czyste, bez ziarna piasku czy gleby. Ich zrywanie to czysta ( nomen omen ) przyjemność.

Adasiowa wrote:
Ostatnio doczytałam, że nawet opryski bezpieczne dla pszczół powinny być wykonywane po ich oblocie. Nowy zapach oprysku jest sygnałem o zagrożeniu i spryskane nim owady są zabijane przez pszczoły ze swojego ula. Tu stosowny artykuł: www.farmer.pl/produkcja-roslinna/ochrona...wieczorem,64276.html

pomodoro wrote:
Czy ja też mogę poprosić o kilka?

Bea, wszystko się zgadza. Na swoje wytłumaczenie mam tylko ten fakt, że bardzo wczesnym rankiem opryski odpadają, ponieważ liście jeszcze są wilgotne po nocy, natomiast późnym wieczorem również - nie chcę zostawiać mokrych liści na noc. Zauważyłam też, o ile to istotne, że na kwiatach żerują tylko samotnice, a takich "zwykłych" pszczół u mnie nie ma.
Przykro mi, że tak postępuję, ale po prostu nie mam innego wyjścia....

Aniu! Nie chodziło mi o robienie Ci jakichś wyrzutów, jeśli tak to odebrałaś, to przepraszam. Chciałam tylko poinformować forumowiczów, bo podejrzewam, że większość o tym nie wie. Sama do niedawna o tym nie wiedziałam. Byłam przekonana, że jak oprysk jest bezpieczny dla pszczół, to mogę pryskać o dowolnej porze. A okazuje się, że w tym wypadku też muszę pryskać, po oblocie pszczół. Na szczęście mam taką możliwość.