Forum Ogrodnicze Oaza

Trochę popracowałam w ogrodzie. Na początku marzły mi palce u rąk, ale później się poprawiło. Jest +7 w cieniu. Może jeszcze po obiedzie wyskoczę na chwilę

A we Wrocławiu dziś było nieporównanie lepiej, niż wczoraj, do wczesnego popołudnia nawet słonecznie - a ranek , choć z minimalnym, przygruntowym "mniej niż zero", to po prostu bossski! W parku takie "placki fiołkowe":



Przy ulicy widziałam rozkwitającą śliwę, z tych takich niby mirabelek, dziko rosnących.
W tej chwili +10 i chmurnawo.

Miałam iść jeszcze do ogrodu, bo jest +10, ale tak się najadłam, że ruszać się nie mogę.

Janinko takie rzeczy mi pokazujesz. Mniam!
Żebym ja umiała sama robić sushi
Dziś przycinałyśmy z córką młode wiśnie. Ciut wiało .
Wczoraj po śnieżycy posadziłam stówkę truskawek. Jeszcze 25 mi nie dosłali bo się pomylili, ale jak doślą to dosadzę. Będzie truskawka pod winoroślą. I dostałam gratis 10 szt San Andreas. Posadzę za szklarnią, postawię siatkę i pozaplatam. Będę miała pnącą. Mniej chorób i jaka atrakcja

Janinko! U mnie też dziś na kolacje sushi. Dzieci mnie molestowały, że dawno nie było. Więc co miałam robić, właśnie skończyłam gotować ryż i zaraz będę robić. Z czym robisz rolki? Szukam nowych inspiracji.

Lucysiu! Robienie sushi jest banalnie proste, dużo łatwiejsze niż np. nasze pierogi. Potrzebna jest tylko mata do zwijania, bo bez niej jest trudno. Składniki warto kupować przez internet, bo są dużo tańsze niż w marketach.
Gdzie kupowałaś truskawki? Podeślij proszę info na priva.

Janinko aż się głodna zrobiłam

Lucysiu sushi to nie takie trudne wcale. W necie jest pełno samouczków. Ja tak zaczynałam. Bardziej cierpliwości wymaga bo kręcenie rolek dla dużej rodziny potrafi trwać miliony lat . Gorzej z dostępem do surowych ryb.

Rolki robię różnie. Co kuchnia ma to da Dzisiaj jest łosoś, ogórki słodko-kwaśne i sałata lodowa dla tekstury. Widziałam gdzieś po koreańsku z krewetkami, ale muszę poszukać.
Na początku zwijałam bez maty i też szło, ale z matą wygodniej.

Wczoraj była na Mazowszu burza śnieżna, przykrywałem wieczorem część hortensji, biały bez i inne rośliny.

Dziś z kolei słonecznie, tylko trochę chłodno.

Jaedda wrote:
Ja nie mam zaufania do jakości surowych ryb dostępnych w mojej okolicy, a jeździć do W-wy, do firmy sprowadzającej bezpośrednio świeże ryby z całej Europy i nie tylko zwyczajnie mi się nie chce (ceny też z lekka odstraszają), więc robię z ryb wędzonych.
Najemnik! Czemu przykrywałeś hortensje i bez?

Cały dzień temperatura na plusie.Mały wiaterek i trochę słońca.Do południa było jeszcze sporo śniegu.




Stadko kosów

Marysiu, a czasami nie są to szpaczki ?

Aniu,miały pomarańczowe dzióbki.Zdjęcie robione z pokoju.Mój mąż twierdził,że to kosy.Może się mylił.

Miał być przymrozek -2 stopnie, a pojawiły się pierwsze zawiązki listków na bzie i listki na hortensji.

Jeśli zobaczysz je ponownie, to przyjrzyj się barwie upierzenia na ciałku: kos jest jednolicie czarny jak węgiel, samiec ma pomarańczowy dziób, samiczka brązowy. Szpaki są mniejsze, bardziej krępe i też mają pomarańczowe dzióbki, ale na ciele mają mnóstwo jasnych ( szaro-beżowych ), metalicznie lśniących plamek. Zazwyczaj o tej porze roku żerują w grupie, podczas gdy kosy to "samotniki", bardzo terytorialne. Końcem marca potrafią już wić gniazdo.

Ale zdjęcie I klasa

koma wrote:
Kosy mają dłuższe ogony od szpaków i inaczej się poruszają na ziemi. Kosy skaczą, a szpaki biegają.

Oj tak... sushi. Mamy bardzo podobne upodobania kulinarne.
No to i ja powspominam. Pogoda do bani, więc opowiem jak to ja nauczyłam się robić sushi.
Uczyłam się tej sztuki w restauracji, którą prowadził co prawda Polak, ale wiele lat mieszkający w Japonii. Wcześniej był prezesem banku, ale jego marzeniem było otworzyć w Polsce japońskie restauracje. Z tego co mi wiadomo, udało mu się to w Warszawie i Sopocie.
My byliśmy na otwarciu restauracji w Sopocie. Były tam specjalne zamrażarki, które przechowywały produkty zamrożone bardzo szybko i w bardzo niskiej temperaturze przy pomocy ciekłego azotu.
Dzięki temu świeżość produktów była taka jakby zostały właśnie wyciągnięte z wody.
O raju...czego tam nie było, krab śnieżny z metrowymi odnóżami, z których na naszych oczach pozyskiwano cudownie smaczne białe mięsko. Ryby, których nazw nie znalazłam nawet w internecie.
A zupa...mnnniam, już nigdy czegoś takiego już nie jadłam.
W każdym razie, wykorzystałam sytuację i po umiejscowieniu mojego szanownego siedzenia na hokerze, juz nie odpuściłam i męczyłam sushimana o jego tajemnice
Od tamtej pory tradycją stało się sushi sylwestrowe.
A to efekty moich zmagań.
Niestety stoły bardzo nie ortodoksyjne, bo to sylwestrowe stoły smakołyków, nie tylko japońskich :silly




Aha i nie próbujcie robić w Polsce tego specjału z surowej ryby, bo niestety, nawet te wczoraj złowione już się nie nadają do jedzenia na surowo.

Macie rację dziewczyny. Już kupiłam składniki do sushi. Potem jakieś ogórki, ryba i tuńczyk. Ogarnę sama. To za droga impreza żeby mąż przywoził z restauracji z wawy. W sobotę pierwsze koty za płoty.

Możesz jeszcze spróbować koreańskiej wariacji- kimbap. Z mielonym podsmażonym mięskiem i warzywami. Mniam.

Domowe wychodzą jakieś lepsze