Forum Ogrodnicze Oaza

Marysiu, to i ja dorzucę późny kwiatek Orange Intense:



"Chwaścik" to chyba farbownik.

We Wrocławiu paskudnie, mgliście, ponuro i zimno. Niemiec opowiada bzdury, że "sonnig" i pokazuje ikonkę pełnego słońca - w takim razie to smog opadł na moje miasto, bo od rana ani promyczka.
Wróciliśmy późnym wieczorem do miasta, bo Karkonosze dotknęła istna inwazja, wiejską drogą jadą sznury samochodów, nie sposób wyjechać z parkingu sprzed sklepu - i nie piszę o Karpaczu, tylko o okolicznych wioskach. A porobiło się tak, że nawet w zwykłe niedziele na S-piątce robią się zatory od Jeleniej do obwodnicy Bolkowa. Już po południu.
Podobno w Karpaczu więcej gości, niż w Zakopanem.
Tak więc zapraszam w Karkonosze, ale w długie weekendy lepiej omijać.

Wspomnienie z wczoraj:



Leniwej niedzieli życzę!

Łatka wrote: Ja dzisiaj korzystam z niedzieli jak mogę. Leń totalny Wczoraj trochę przesadziłam, dosłownie i w przenośni Na jednej z rabatek zrobiłam rewolucję. Już musiałam. Teraz jest łyso, ale mam nadzieję, że na wiosnę zrobi się lepiej. To co wykopałam, też trzeba było gdzieś upchnąć.


Później jeszcze przywiozłam kucykowe klopsiki, ale one muszą poczekać do jutra.
U nas też była mgła od rana, ale słoneczko czasem dawało radę, więc nie było za ponuro, ale zimno. Nad ranem tylko 4*, a teraz jest 7*.
Nie tylko ja mam lenia


Spokojnego wieczoru

Nad ranem na ścianie -2^o, w myślach żegnałam się z kobeą, z zazdrością widziałam na radarze u Janki chmury, u mnie czyste niebo, na którym co prawda lubię szukać gwiazdozbiorów, jednak może jeszcze nie teraz . Rano patrzę, a kobea żyje, "dzielna dziewczynka" i do tego wydała nasiona, czy dojrzeją nie wiem, sosna trochę ją osłania od północy. Przepraszam za brak zdjęcia, ale ostatnie dni daję sobie do wiwatu w ogrodzie i z dnia na dzień jestem coraz bardziej padnięta, a czas nagli, czosnek nie zasadzony, choć zagon dla niego prawie gotowy. Nie zebrane tylko pory i kapusty, ale dużo jeszcze noszenia chwastów, palików i innych ogrodowych przydasiów i przykopanie obornika, co na mojej glinie jest nie lada wyczynem, pomimo że sucho. Nie padało od 1,5 m-ca, boję się, że to się znowu wypada w najmniej odpowiednim momencie i wszystko naraz.

W Gdańsku dzisiaj była zupełnie przyzwoita pogoda. Co prawda niebo całkowicie zachmurzone, ale było +14 i bezwietrznie. Jak tylko przybyliśmy na działkę od razu pojawiło się kilka kotów, ale na to zawsze jesteśmy przygotowani. Chociaż dzisiaj pójdą spać z pełnymi brzuszkami, bo jeszcze dostały dużo na później. Chwasty rosną na potęgę, a głównie jest to gwiazdnica. Podobno jest jadalna.
Na szczęście oko też było na czym zawiesić.
Moja jedyna róża. Jest nie do zdarcia, ale niestety bardzo kłująca.

I ulubione kwiaty. Rudbekia owłosionae. Wyrosła oryginalna samosiejka.




Zbiory też były. Musztardowiec i jagody amerykańskie.

8 stopni ,dzień był pochmurny z
przejmującym zimnem .
Znieczulenie dentystyczne trzyma jak czort
Różyczki jadą ,trzeba jutro sadzić .
Przeplatanka dobra z tym :
Czy jeszcze coś zostało do rozwalenia, czy już wsio zrobione ?
wiadomosci.wp.pl/morfina-nie-ma-bol-tysi...ow-6833643754482336a
Aż się boję myśleć co podała bym mężowi ,gdyby trzeba było ,a niech ich trafi to co ma trafić wreszcie
Dobrego wieczora i tygodnia życzę.

Ale zielone te brzozy!

Tymczasem we Wrocławiu dzień jakby rozdzielony na dwie połówki - negatyw/pozytyw.
Rano mroki, czasza mgły z wszystkim, co tam wydobywa się przez kominy, ciężko leżąca nad moją dzielnicą. Ziąb przenikliwy, 3 stopnie przy wilgotności takiej, że kapało z wszystkiego. Nic, tylko wziąć mocny sznurek...
A mniej więcej od 12.30 nagle ta bura szmata albo opadła, albo wyniosła się gdzieś - błysnęło słońce, najpierw zawoalowane, po chwili całkiem żwawe. Powietrze też się ogrzało, może nie do upału, ale 3 a 10 robi różnicę.
Zmotywowana taką przemianą wykopałam 8 kolejnych dalii. Było 12. Jak teraz liczyłam, jeszcze 5 w gruncie. Czary-mary.
\Chyba jutro dokończę dzieła - czyli mój plan "dalie kwitnące do 15.11" zostanie wykonany .



W drugiej połowie tygodnia Niemiec wieszczy zimowe (jak na Wrocław) temperatury.

Zielone zielone trzeba lecieć ze wspomnieniami ,bo pięknie to już
było niestety .
Póki co, to są teraz doły dosłownie i w przenośni .
Ponieważ lubimy czytać min prasę taką trochę pachnącą i szeleszczącą,
to wyczytaliśmy dzisiaj i zdjęcia też są o braku w moim
mieście węgla ,puste składy .Miejscowa prasa się odważyła zamieścić ,zakazaną
treść no no .
I pomyśleć, że to rejon dobrego sortu.

.Zapomnieli o nich ,damessa nasza ziomala
zapomniała zadbać o swoich .

Tylko wspominać trzeba póki co dobre czasy .

U mnie pogoda podobna jak u Ani.Rano 3 stopnie,potem się ociepliło,momentami zza chmur wyglądało słońce.
Większość dnia spędziłam na powietrzu,muszę zdążyć wszystko zabezpieczyć,przenieść donice z kwiatami do pomieszczenia przed zbliżającą się nocą z temp.minus 8 stopni,a może i więcej.
U syna w ogrodzie drugi raz zakwitła lawenda.W dobrej kondycji jest papryczka Dziób szkola/z mojej rozsady/rosnąca w gruncie.

A u mnie z kolei kwitnie rozmaryn
Poranek bez przymrozku, bo są 2*. Coś się jednak zmieniło, bo nie ma mgły i widać wschodzące słońce, którego wczoraj nie było widać przez cały dzień. Dzień był jednak przyjemny. Skończyliśmy zaprawianie dołków pod pomidory, papryki słodkie i bakłażany. Zostały tylko do zaprawiania dołki pod papryki ostre, cukinie i rzędy pod ogórki. Muszę jednak najpierw przywieść materiał do zaprawiania Dzisiaj dostarczą mi zamówione wcześniej drzewko czereśni, ale stanowisko już przygotowane, więc pójdzie sprawnie.
Pozazdrościłam Ani - Łatce iRobota, więc skoro w TV i sklepach są już święta to sprezentowałam sobie pomocnika Dzisiaj premiera
Spokojnego dnia

JaNina wrote:
Będzie Pani zadowolona.
Mój niestety nadal w naprawie, ale też przy dwóch beagle "chodzi" nieomal na okrągło, a teraz boleśnie (dosłownie, w plecach) czuję jego brak, każdy ruch powietrza wywiewa spod łóżek i kredensów kłęby podszerstka, bo akurat suki "zmieniają garderobę", czytaj: linieją jeszcze bardziej, niż normalnie, całymi pakietami wypada z nich mięciutka watka. Ościste włosy okrywowe też zresztą.
Podejrzewam, że przyczyną usterki jest właśnie zapchanie kudłami tak głęboko, że do czyszczenia trzeba specjalisty. W dodatku moja "rumba" to nie jest drogi model "specjalnie dla domów z zwierzętami", tylko najtańszy możliwy. Bez mycia.
Nie tak dawno podobnie zablokował mi się obiektyw w aparacie fotograficznym.

No i zrobił się tekst reklamowy dla robota -albo antyreklamowy dla beagle

A podobnie jak u Janki, od świtu niebo wrocławskie błękitne i świat rozwesela słońce. Zimno, podobno stopień na plusie, lecz przy gruncie z pewnością przymrozek, widzę szron w trawie.



Zostało mi do wykopania kilka dalii, a teraz to z pewnością spadanie liści przyspieszy, więc i grabienie w planie dnia.
Życząc miłego wtorku zostawiam zarumienioną z zimną różyczkę Desdemona, normalnie bialutką (zdjęcie wczorajsze)

Mżawkowo, aż się nie chce wychodzić na zewnątrz.

Weekendowy zbiór "nowalijek" - siane na początku października w szklarni - po likwidacji pomidorów

Delikatna mżawka i u mnie.Zimno i ponuro.Na zewnątrz chyba już wszystko gotowe na spotkanie z mroznymi nocami.Podczas owijania hortensji zmarzły mi ręce.Temp.jak do tej pory nie przekroczyła 5 stopni.








Ostatnia,kwitnąca różyczka

Aniu korki bo przed zima asfalt zwinęli droga od Podgórzyna do Sosnówki robią nowy asfalt a od Miłkowa do Mysłakowickiej Mrówki ma most w remoncie wiec droga na Karpacz od tej strony słabo przejezdna ....Przez Borowice, można zęby stracić na dziurach, ale to wiesz, bo do Swojego domku musisz dojechać, a to dopiero początek gehenny wierz mi
Seidorf się rozbudowuje, tak jak Lake Hill wszystkie ciężarówki rozjeździły nam drogi... wyglądają jak rozmyte, dziurawe polne drogi, zwłaszcza po deszczu ...
Pogoda w Karkonoszach jest jeszcze i dzisiaj Ponoć od czwartku mają być przymrozki, ale słońce ma z nami zostać

Edyto, korek na drodze równoległej do Karkonoszy to osobna historia - ale ostatnio w niedziele i to już od południa totalnie zapchana jest droga Jelenia- Bolków, poczynając od podjazdu w Radomierzu, a właściwie nawet od ronda za Maciejową.
A "stójki" na a4, począwszy od wjazdu w Kostomłotach to już stały element.

Ale piszę powtórnie, by zwrócić się z apelem, który wstawiłam w powojnikowym wątku - tu zagląda zdecydowanie więcej osób.
Drodzy clematisomaniacy obecni i przyszli! Ponieważ sezon zdecydowanie dobiega końca, przejrzałam wątek pod kątem ewentualnych nowości/odmian nieujętych w spisie. Zaraz zabiorę się do roboty i będę stopniowo robić porządki. Usilnie proszę o zgłaszanie mi - możliwie na pw - zauważonych braków, defektów, mylnych informacji itp.
Szczególnie prosiłabym o pomoc w uzupełnieniu aktualnymi zdjęciami tych powojników, których fotografie "wcięło", a to z powodu posługiwania się autorów portalami, których już nie ma (np. TinyPic).
Proszę, poświęćcie chwilkę i jeśli macie powojnik takiej "niewidzialnej" odmiany, dajcie mi znać. Albo po prostu wstawcie zdjęcie w niniejszym wątku.
Z góry bardzo wielkie dzięki.

Strasznie.
Słońce dziś w ogóle zapomniało wzejść. Bez zapalonego światła nie dało się funkcjonować. Nawet nie tyle zimno (jak na drugą połowę listopada, 7 stopni), co przenikliwa wilgoć, która w końcu przybrała formę solidnego deszczu.
Pracy przy zabezpieczaniu ogrodu mnóstwo, a przez ten deszcz zrobione niewiele.

Moje suki prawie cały dzień na "standby" .



Oby dzisiejszy wieczór i noc były spokojniejsze, niż ostatnio.

Czuć ostre zimno w powietrzu, rano i popołudniu przechodziły przelotne opady deszczu. Na najbliższe noce zapowiadany jest mróz do -8 stopni C. Mam wykopane wszystkie dalie (może poza 2), pozostały jeszcze kanny, ale te spróbuję wykopać w piątek i po weekendzie.

Nocka minęła bez przymrozku z temperaturą 6,2*C.Przy gruncie o godz.7 30 termometr samochopdowy wskazywał 4,6*.Od wczoraj pada deszcz z różnym natężeniem.Wieje dość mocno wiatr i wywiewa wszelkie dymy,smrody i smogi.W tej chwili jest chwila bez deszczu.Niebo jest zachmurzone całkowicie i nie ma szans na słoneczko.Dziś dostałem zamówiony czosnek Majówka biała podobno odmiana polska wczesna.Z opiosu nadaje się do sadzenia nie była zaprawiany żadną chemią.

We Wrocławiu dokładnie tak samo, jak u Józia. O tyle lepiej od wczoraj, że chmury jakby wyżej, smutno, ale nie całkiem czarno. Padało do rana, a teraz lekki wiatr podsusza chodniki.
Przygotowuję się na ten krótkotrwały atak ujemnych temperatur, wnoszę na parapety, co nie wytrzyma na zewnątrz.



Spokojnego dnia!