Forum Ogrodnicze Oaza

O rany, Elu, chyba bym się trochę zlękła. Ten widok przypomniał mi burzę piaskową ciągnącą na miasto, ale to było kilka tysięcy km i 35 lat stąd.

O tulipany się nie martw, nic im nie będzie. Piesio fajny, ale skoro parówka, to chyba potrzebna dietka. Wiem, wiem, łatwo nie jest, nie ma większych żarłoków od beagle.

We Wrocławiu prześlicznie, w tej chwili pełne słońce i już 14 stopni, musiałam ściągać kolejne "skórki" pracując od rana w ogrodzie. Wreszcie - i oby na dłużej.
Życząc udanego startu w długi weekend zostawiam coś niebieskiego...



a coś nowego chyba opuściło dopiero co niebieskie jajeczko:

Emilko z moim starszym synem praktykujemy bony prezentowe. Chodzi o to, że na święta czy urodziny nie dostaję od niego prezentów fizycznie tylko np. 20 bonów na zrobienie różnych rzeczy przy domu. Jest tam bon czystych luster, bon podlewania, bon mycia auta... Co tylko przyjdzie do głowy, a za czym nastolatki nie przepadają. I ja po prostu raz na jakiś czas taki bon wyjmuję i proszę o realizację. Syn nigdy nie odmówił...

Pogoda ok. Trochę wieje, ale jest słońce.

U mnie dzisiaj rano najładniejszy w ogrodzie był szron, a najbrzydsza magnolia. Spodziewałam się niestety, ale zabezpieczyć się jej nijak nie dało. Za to okryłam moje bergenie, których kwiaty co roku przemarzały i właściwie nie mogłam się nimi cieszyć. W tym roku już są tak duże i ładne, że wczoraj szczególnie o nie zadbałam.

Celinko - pomysł świetny. Szkoda że wcześniej nie wdrożony bo z takimi "starymi koniami" trudniej coś uskutecznić, będę próbować

Pogoda śliczna, słońce świeci, choć trochę chmur też widzę

U mnie też się trochę chmurzy.

Emilio, pozwolę sobie napisać, że zapędzanie na siłę do ogrodu jest kontrskuteczne, jeśli nie chodzi tylko o doraźną, awaryjną pomoc.
Moje nastoletnie czasy (czyli pół wieku temu) upłynęły pod znakiem prac w warzywniku traktowanych jako najgorsza chyba kara. Skutek był taki, że przez następne 30 lat z okładem, nawet gdy byłam "na swoim", absolutnie wystarczała mi ilość ziemi, jaka się mieści w kilku doniczkach. Dopiero własny ogród, który mogłam urządzać według swojego widzimisię (w miarę posiadanych środków) sprawił, że opieka nad roślinami jest jednym z moich ulubionych zajęć.
Może i Twojej córce z dojrzałością, nawet mniej dojrzałą niż moja , zmieni się postrzeganie ogrodu.
Nimfa wrote:
Oj, współczuję, wiem, jak boli. I prawda, tu nic nie możemy wskórać, siła wyższa, dosłownie. Jakieś 5 metrów u mnie.

nie mam szans na zapędzenie siłą gdziekolwiek

co innego moje pokolenie, potwierdzam - nienawidziłam działki ale plewić się nauczyłam

w momencie kiedy stajemy się kolekcjonerami roślin jest już inaczej

U mnie na szczęście przymrozku nie było. Właściwie jest tak samo jak wczoraj. Najważniejsze, że wykonane. Teraz odpoczywam. Później jeszcze może coś zrobię, ale muszę dojść do siebie


Właściwie to powinnam napisać, że rozpoczynamy majówkę

Tak u Was pięknie i kolorowo Ja tak szybciutko zaglądam i podziwiam.
U nas zimno, w nocy -4*C. Wiatrzysko od kilku dni, że łeb urywa
Dla nas metereopatów, to koszmar. M. nie może zapanować nad bólem głowy, a mnie bierze jakaś cholera Co prawda nie pamiętam już kiedy mnie coś brało..., ale i tak mi się nie podoba ta "aktualizacja wirusów"
Wczoraj przyjechał namiot i chciałabym go już rozkładać.
Na szczęście, wbrew pogodzie, pierwsze zasiewy już wschodzą bez szwanku

W miarę ciepło, bo +9'C, ale niebo ciemnoszare.
Miłego długiego weekendu

Kto ma, to ma, ja tam ruszam do pracy
Jeszcze słonecznie, na termometrze 7°.
Liczę, że mimo kiepskich prognoz, w majówkę uda mi się podgonić prace ogrodowe.

Tak na marginesie, też kiedyś nienawidziłam prac ogrodowych, teraz mi się odmieniło

Udanej soboty

JaKasiula wrote: Ja jeszcze do 14 w pracy muszę "siedzieć"
Dopiero po południu mogę ruszyć na RODOS
Oczywiście jak pogoda pozwoli.

Poranek zdecydowanie inny od dwóch poprzednich. Jest ciepło, bo 9*, ale zachmurzenie całkowite. Może nie będzie padać, to się coś znowu w ogrodzie zrobi. Nie będę jednak się przemęczać, bo jutro goście, więc nie chcę być padnięta
Spokojnego dnia

del wrote:
Tomku, masz plantację narcyzów???

W Karkonoszach dzień zaczął się tak:



Szybko nadciągnęły chmury, siąpiło, potem chwilę lało (akurat, by mnie przegonić i przerwać sadzenie, co tam przytargałam z miasta). A teraz znowu słonko. 11 stopni, więc jak na góry - ciepło.
Wszystko oczywiście "obsunięte" w stosunku do Wrocławia o przynajmniej 2 do 3 tygodni, dopiero kwitną hiacynty, a magnolie ocaliły kwiaty, bo ledwo zrzucają łuski z pąków.

Czeka nas naprawa wewnętrznego płotka, by chyli się ku upadkowi, a liczę, że kilka lat będzie jeszcze potrzebny.



Kupiłam kotwy, słupki i sadolin, tylko wykonawca prokrastynuje, że tak powiem.

Łatka wrote: Czekałem, aż syn skończy dodatkowe zajęcia, a że była ładna pogoda, to szwendałem się po pobliskim parku

Pogoda na wsi piękna ,w słońcu bardzo ciepło .
Wieje natomiast zimny wiaterek .
Już są .

Lilie okryte nie widać ,ale po odkryciu już tak .
Pięknej pogody życzę wszystkim .

Też już jedną poskrzypkę ubiłam, tylko że ja nie mam lilii a szczypiorek Im to najwyraźniej wsio ryba.
A w pogodzie: wreszcie jakieś ludzkie temperatury, dłonie nie marzną i nie trzeba się na cebulę ubierać, tylko zamiast tego można ją sadzić.

Jeże się obudziły przed tymi zimnymi nocami (późno w tym roku), wychudzone , a tu nic do jedzenia nie biegało, bo zimno, koty się podzieliły swoim jedzonkiem, ale najważniejsza woda ustawiona w jakimś niskim naczyniu. Pod stołówką ptaków wybierały ziarna słonecznika. Muszę je trochę "podtuczyć" zanim wyruszą w poszukiwaniu tego drugiego do pary.

Znów powtórka z rozrywki . Arktyczne powietrze ciśnie z północy przesmykiem między Wyspami Brytyjskimi a Skandynawią. Po raz kolejny tej wiosny /?/.

pl.sat24.com/pl/eu

Już z niedzieli na poniedziałek możliwe przymrozki, a potem znów powtórka w nastepny weekend

www.msn.com/pl-pl/pogoda/mapy-pogody/tem...winp1taskbar&zoom=10

Pewnie tak musze zajrzeć u mnie na szczypiorek
Oj poskrzypka mi humor ruszyła a dołożyły psy sasiadki w naszej alejce.
Jeden bardzo duży drugi nieco mniejszy ,dochodzę do ich furtki a pani też dochodzi .
Myślałam ,że zatrzyma się ,ale nie otwiera furtkę a one na mnie ,ten duży
po szyję mi sięga .
Pani zaczęła je odganiać mówiąc ,że bawić się chcą .
Odwracam się idę a nagle te dwa z tyłu hop mi na plecy
Bawić się chcą ,pokazałam pani rękę powyżej dłoni pogryzioną
kiedyś przez psa ,mogłabym zdjąć spodnie i pokazać nogę z drugą blizną.
Mówię,że dla mnie nie ma łagodnych psów ,to tylko kwestia czasu .
No i poszłam .Serce w gardle .
Sąsiedzi są super ,ale czy tak ciężko wziąć psy na smycz ?
A jak by to były dzieci czy ktoś bardzo starszy masakra .
I tak chodzą po wsi a psy latają gdzie chcą .