Forum Ogrodnicze Oaza

U mnie dzisiaj wielkie koszenie, zauważyłam szare plamy na liściach, myślę że zawitała królowa, trzeba ją pogonić

Kto nie podwiązuje pomidorów? Nigdy tego nie robiłem ale nie wiem czy nie zacząć?

Ja jakieś 2 tygodnie temu wpadłam w swój gąszcz i rwałam liście bez litości. Wszystko to co pod 1 gronem, pomiedzy gronami to co zasłaniało pomidory i te liście, które leżały na krzakach obok. 3-4 dni później zauważyłam, że w skrzyniach zrobiło się żółto od kwiatów. Jeszcze bym troche oberwala i oglowiła, ale ciągle pada....

Chcialbym dzisiaj pozrywać takie zapalone, ale cztery godziny po deszczu wciąż wilgoć w powietrzu , mokre liscie i pomidory .
A tu jednego poskrecalo mi jak węża ogrodowego, nie wiem nawet kiedy, wszystko wina słabego stelażu. . Nie wiem czy mogę mu jakoś pomóc , bo nie chciałbym go złamać , z drugiej strony pomidory rosnące mogą to zrobić za mnie .

Babcia Ala wrote: Nie mam zbytnio czasu, bo muszę robić z grzybami , ale szybciutko podam to, co mam pod ręką, a są to cytaty z b. mądrej książki. Co prawda dotyczy pomidorów pod osłonami, ale kilka wskazówek może się przydać w gruncie."


















"

Jacku bardzo Ci dziękuję. Rachunków w uprawie pomidorów ćwiczyć nie będę, mam je na co dzień, do ogrodu idę odpocząć psychicznie , jednak to ciekawa informacja i potwierdzenie, że należy zachować równowagę pomiędzy ilością owoców, a ilością powierzchni liści.
Panuje tutaj pogląd na forum, że obrywanie liści przyspiesza dojrzewanie, co potwierdza ta publikacja. Wyraźnie jednak pisze, że odbywa się to kosztem plonu. Nic a nic nie pisze natomiast, że usuwanie liści powoduje obfitość kwitnienia i zawiązywania owoców, tak jak to tu zasugerowały PaulaPola i efta18. Uprawiałam Aussie i razem z Beatą/whitedame wymieniałyśmy pogląd, że Aussie zdecydowanie jest pomidorem, którego prowadzić należy na dwa pędy i w tym doszukuję się obfitości owocowania, a nie w usuwaniu liści. Obrywanie liści, zwłaszcza "hurtem" szkodzi roślinom - zaburza gospodarkę wodną - utrata równowagi pomiędzy korzeniami a częścią nadziemną, wycinając większą ilość liści należałoby przyciąć korzenie. Do tego należałoby robić to w suchą i wietrzną pogodę, żeby rośliny nie "płakały" kilka dni i rany się szybko zabliźniły, bo otwarte, to wrota dla czynników chorobotwórczych (lub smarować wodą utlenioną). Z pewnością postępując w ten sposób rośliny doznają szoku i przeżywają stres. Już lepszą opcją jest regulowanie gron.

Ja tam obrywam tylko to co konieczne, zawsze w godzinach wczesno do południowych i w słoneczny dzień, najlepiej dodatkowo wietrzny, w gruncie nie usuwam liści zasłaniających grona, bo w razie afrykańskich upałów trzeba potem te grona cieniować żeby nie doszło do poparzeń słonecznych owoców. Dodatkowo jeśli później z powodu choroby trzeba "ciachać" liście, a wcześniej usunęliśmy zdrowe, to zostaną nam takie "golasy", dla mnie to b. żałosny widok, nie wiem jak taki pomidor ma wykarmić te owoce, czym? Ania Kozula u Megagrona sugeruje pozostawiać wilki bez gron kwiatowych, żeby roślina mogła wykarmić te wielkie miotlaste grona owoców. Gdyby natura uznała, że liście są roślinom niepotrzebne, stworzyłaby rośliny bez liści, a przecież to w liściach produkują się cukry, nie w owocach.

Powyższy post wyraża tylko mój pogląd.

Dawno mnie nie było, ale jakoś wegetuje, jak i te pomidory. Pogoda? Kiepska, ostatnio w porywach do żalosnej. Nie podlewam ogólnie poza tunelem od połowy czerwca - deszcze. Pada, leje, rosi co 2-3 dni. Słońca niewiele, upałów w tym roku było może... 5 dni. Lato chyba zleciało bez niego. Gruntowe zrywam jak tylko pojawiają się oznaki dojrzewania i trzymam w pokoju. W tunelu ogólnie kiepsko - dzieciaki pozamieniały mi rozsadę i rosną tam gruntowe albo koktajlowe. Swoją drogą za dużo tego tam napakowałem. Dojrzewa wszystko późno - patrząc na notatki zwykle o tej porze zdarzało się zrywać po 40kg, teraz zrywam góra 6-8 kg. I w tunelu jakaś choroba mi wylazła, ale jeszcze czasu mi brakuje żeby się temu przyjrzeć, zdiagnozować i zwalczyć.

Babcia Ala wrote:
Po mojemu to jest całkiem podobnie:
- smaczny pomidor potrzebuje składników które pochodzą z fotosyntezy (czyli z liści)
- regulacja równowagi pomiędzy ilością liści i owoców to dobry pomysł

Może jest tak:

- wszystko co żywe ma jeden cel - przedłużyć gatunek
- jak pojawiają się zagrożenia to wszystkie siły są kierowane na potomstwo
- jak pomidorowi gwałtownie znikają liście ponad miarę to sądzi że źle się dzieje i nasionka trzeba wydać na świat tak szybko jak możliwe
- jak pomidorowi gwałtownie znikają owoce to budzi śpiochy i/lub kwitnie intensywniej dalej

- większość współczesnych publikacji o uprawie pomidorów jest kierowana dla upraw komercyjnych
- istotna jest tam tylko ilość owoców z krzaka + wczesny plon kiedy ceny są wysokie
- regulacja liści sprowadzana jest do ciągłego, zoptymalizowanego poziomu stresowania rośliny generującego wysoki plon
- smak owoców jest nieistotny

- większość klasycznych odmian które uprawiamy wyselekcjonowano ze względu na smak
- bywa że mamy zdechlaka z pysznymi wielkimi owocami (gdzie warto dbać o każdy listek)
- bywa że wielkim smacznym owocom towarzyszy silny wzrost wegetatywny (tutaj skubiąc trochę liści można pomóc)
- pewnie w doborze naturalnym żadna z tych odmian by nie przetrwała...

Powyższy post wyraża tylko mój pogląd

W procesie dojrzewania w owocach obniża się poziom kwasów a Zwiększa poziom cukrów i liście tu już mają mały wpływ (np zielony pomidor na parapecie) wiele owoców zrywam z kwasami by po leżeniu zwiększyć poziom cukrów w nich.
A liście obrywam tylko jest to zależne od dwóch rzeczy.
Po 1 wielkości liści a po drugie jak duże grona są do wykarmienia i w tym tkwi cały Sekret, nie jestem fanem rwania jak popadnie. O chorym liściach to wiadomo że usuwamy i nie ma co tu sie rozpisywać.

Alu, nikt Ci nie każe biegać z liczydłem po polu. To jest tak przy okazji dla wiadomości zainteresowanych. Ogólnie jest tutaj wszystko jasno opisane. Nikt tutaj nie mówi o bezmyślnym rwaniu wszystkiego co zielone, a przemyślanym pomaganiu roślinie, żeby optymalnie wydała nam to, o co nam w tej uprawie chodzi.
Dlaczego obrywamy wilki? Przecież tam jest mnóstwo życiodajnych liści. Nie lepiej puścić wszystko na żywioł? Po co dodatkowo nawozimy? Przecież to też nie jest takie naturalne.
Z resztą już raz przedstawiałaś mi jako przykład uprawę witedamme
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/5...-ii?start=108#813273
i nawet wtedy to sprawdziłem,
forumogrodniczeoaza.pl/index.php/forum/3...022?start=486#816012
więc sama widzisz, że nie wszystko jest takie dla wszystkich oczywiste i czasem jesteśmy zmuszeni do odstępstwa od swoich żelaznych zasad. Po to jest to forum, aby każdy mógł sobie dobrać najbardziej odpowiadającą mu wskazówkę.
Na pewno mój wpis rozjaśnił wielu sens i sposób obrywania liści (z głową). Nikomu nie każę wiernie stosować się do tej publikacji.
Swoją drogą nie myśleliście o wydaniu książki z kontrargumentami?
Co nam tu będzie Autorka wielu książek i zdobywczyni wielu prestiżowych nagród robiła wodę z mózgu
Jeszcze raz powtórzę, wolę jeść pomidory przy których oberwałem potrzebną ilość liści w celu szybszego dojrzewania i wybarwienia niż dojrzewające owoce w szufladzie bez liści i korzeni, o które walczycie cały sezon.
Oczywiście powyższy post wyraża tylko mój pogląd.

Ja pisząc, że rwałam bez litości nie miałam na myśli, że ogoliłam całe krzaki zawsze biorę pod uwagę to, że może przyjść królowa i jeszcze troche bedzie trzeba oberwać. Zawsze obrywam w ciepłe i słoneczne dni, a dzialka ma patelnię caly dzień więc dość szybko rany zasychają. Sądząc pomidory w skrzyniach z przodu sadziłam "zdechlaki" żeby nie zacieniały tylnego rzędu i im mało oberwalam. Wieksze czystki byly w rzędach z tyłu, gdzie przeazotowane i tak wielkokudy miały wielkie liście a do owoców i tak światło ledwo dochodzi. Z mojej winy pomidory mają dość ciasno, więc to golenie liści miało też powodować by przewiew między krzakami był większy i by wilgoć tam nie gościła. Na zdjeciu tylny rząd przed i po goleniu.

No i to jest konstruktywny argument. Nie raz robimy wszystko, żeby pomóc naszym pupilkom.
U mnie super widać na pomidorze Heaven Oregon jak wpływa "zaliścienie" na wybarwianie owoców. Połowa grona wystawiona na promienie słoneczne już kolorowa, dojrzała, a druga połowa, pod liśćmi jeszcze zielona. Nie obrywałem, a tylko odsłoniłem owoce i już część górnych, dogoniły dolne grona zacieniowane. Dlatego jestem za tym żeby każdy pisał co u siebie zaobserwował, a nóż w przyszłości sami się z tym spotkamy...

PaulaPola teraz jest wszystko jasne, sama porównaj swoje wpisy, pierwszy przez niedoświadczonych mógł być opacznie zrozumiany "...rwałam bez litości...", kontrolujmy trochę to, co piszemy .

Jacku w żadnym miejscu nie podważałam informacji z publikacji, ani poziomu merytorycznego, nie wiem dlaczego tak mnie odebrałeś i teraz mnie "opieprzyłeś"

TomekD - ma takie samo zdanie jak Ty.

Nie ma generalnej zasady, zawsze trzeba brać pod uwagę odmianę, stan aktualny i kondycję każdej rośliny indywidualnie, dlatego te pomidory są takie wciągające

Aaa, sorry, bo jak nie pojadę na grzyby, a wiem, że są, to jestem nieznośny

Jesteś uzależniony , załóż pelerynę i idź na grzyby

jack90 wrote:
Idź, tylko uważaj na świnie. Dzikie świnie.

W mojej okolicy przyszedł alert: uwaga niedźwiedź.
Ja swoim słabo ulistnionym w tym sezonie liście obrywam bardzo oszczędnie, najczęściej ich fragmenty ze zmianami.

Tak na poważnie, to tam gdzie jeżdżę na grzyby było sporo dzików, dopóki nie pojawiły się wilki. Obecnie zniknęły dziki, psy ganiające bezpańsko, a wraz z nimi wilki.
Alicjo, peleryna w górach podczas burzy to średnio dobry pomysł, a w mojej okolicy krucho z Boletusami, więc dla spokojności pozostaje iść pozrywać dojrzałe pomidory i porobić soki.
W sumie to praktycznie każdy z tego Forum jest uzależniony od fauny lub/i flory, tylko niektórzy (jak np.ja) w wersji rozszerzonej