Forum Ogrodnicze Oaza

Tomek nikt Ci na to nie odpowie. Inaczej podlewasz pomidory w ziemi zwięzłej, a inaczej w piachu. Inna dawkę wody potrzebują przy 15 st, a inną przy dzisiejszym skwarze.

Murarka wrote:
Nie masz co zrobić z trawą, to ją kompostuj. Pomidorom potrzebna jest dobra wentylacja,a nie hodowla pieczarek pod nogami .

U mnie gleba gliniasta, wilgotna to idzie mniej wody. W folii jednak zdarza mi się podlać 2x dziennie - po ziemi, by ją trochę schłodzić. Gdy rośliny podrosną to będę podlewać rzadziej - nawet w upały.

Czy ktoś ma wypróbowany sposób na mszyce? Niestety dwa krzaczki pomidora są "zamszycone" koloniami szarych mszyc - na jednym aż się liście skręcają - próbuję je spłukiwać wodą, ale całkiem ich sporo. O dziwo nie atakują czubków tylko stare liście. A nie chcę używać środków owadobójczych, bo biedronki też są.

U mnie gleba raczej ciężka. Chociaż dzisiaj jedna z hortensji, która rośnie w słońcu przez cały dzień, była ochlapła. Nie podlewałem od sobotnich burz. Po podlaniu od razu stanęła na nogi.

Murarka wrote:
Ja ściółkowałam w ubiegłym sezonie, ale wysuszoną, czyli de facto sianem. Dobrze się to sprawdziło. Świeża trawa ułożona zbyt grubą warstwą zaczęłaby gnić.
W tym sezonie używam dębowych zrębków, zgodnie z ideą ogrodu "Back to eden".

Lilith spróbuj oprysku HT w stężeniu 5ml/l - u mnie mszyce po takim 2-3 krotnym prysznicu giną.

Kurcze muszę zrobić. Masakra z tymi mszycami. W sumie nie powinny atakować pomidorów a co roku 1-2 krzaki atakują.

Lilith, masz tymol ? Jeśli nie, to wyślę Ci trochę gotowego koncentratu, żebyś miała na pierwsze opryski. Wysłałabym priorytetem w poniedziałek i we wtorek już będzie u Ciebie.
Dzisiaj bezlitosne słońce, nie mogłam opryskiwać niczego, a mszyce z różanych pąków zbierałam palcami ....

niestety u mnie na mszyce jak jest inwazja a taka była 2 tygodnie temu tylko specyfik substratu 2 opryski i teraz róże już pięknie kwitną bez robactwa
i teraz tylko HT mam nadzieje wystarczy

Mirku, pamiętam inwazję mszyc w ubiegłym roku na wszystkich śliwach - nie widziałam zarysów liści, całe blaszki i ogonki liściowe były oblepione grubą warstwą nieruchomych zielonych mszyc. Największe drzewa opryskałam chemią, a najmniejsze dwa HT. Później z lubością patrzyłam, jak zwłoki spadają na ziemię ( niestety, niestety, pokryły pomidorowe i kalarepowe poletko ).

Ups, przecież to wątek pomidorowy Aby nie podpaść, zamieszczę tylko informację o krzaczku pomidorka Paw, u którego znalazłam jakiś czas temu dziwne, beżowe, zaschnięte piegi na najniższych liściach.

Za radą Szefa usunęłam najgorsze, a resztę opryskałam je w ubiegłym tygodniu PW 15ml/l. W sobotę dostaną HT.
No i mogę powiadomić, że zmiany nie rozprzestrzeniły się ani na pozostałe liście, ani inne pomidorki.

Adasiowa wrote:
Niestety muszę dopiero zrobić. Te mszyce teraz się pojawiły dopiero - najpierw tylko czarne ze skrzydłami, ale już pod liśćmi kolonie zwykłych - za małe na palce, bo takie szare. Zielonych jeszcze nie ma, ale obawiam się, że na koprze i mięcie się pojawią niedługo. Wieczorem je spłukuję by ich jak najmniej było.I szukam tych takich żuczków co to wierzchołki roślin zjadają - na nie pewnie też poskutkuje, bo w folii się pojawiają, a czasem ciężko je odszukać, bo zielone ;/

Pozwolę sobie dodać zdjęcia w nowym poście - może się przyda komuś, kto szuka przyczyny dziwnych objawów pomidora u siebie.

Tak wygląda krzak:








A gdy spojrzymy pod spód takich skręconych liści widzimy to:



Wpierw były tylko czarne mszyce ze skrzydełkami - one nie robią krzywdy roślinom. Potem pojawiły się bezskrzydłowe kolonie. Ciężko je czasem dojrzeć, a niektórzy np uważają, że mszyce pomidorów nie ruszają, a to nieprawda, bo widać skutki żerowania. Chyba 2 lata temu to młode sadzonki prawie zniszczyły (nie ma jakiejś plagi na całość uprawy, ale niektóre odmiany im smakują). Tym razem nie zaatakowały wierzchołków, ale zdarzało już się, że skręcały się same wierzchołki, a tam od spodu właśnie mszyce (były już i zielone i szare).

Lilith, to poproszę o adres na pw, nie ma na co czekać. Chyba, że źle zrozumiałam i tymol masz , tylko preparatu nie.

Kochani tez mam problem ze zwijającymi się liściami.Pomidorki wsadzone do gruntu około 20 maja. Trwała u nas susza a temperatura od tygodnia przekracza 30 stopni. Dodatkowo mszyce,które zwalczyłam opryskiem. Niepokoi mnie jednak wygląd pomidorów. Zaznaczam, że nie wszystkie tak źle wyglądają. Niektóre maja bardzo zwinięte liście ale i stożki wzrostu , wyglądają tragicznie. Nie wiem czy maja jakieś niedobory - młode liście są jakby jaśniejsze.Pomóżcie proszę w zdiagnozowaniu przyczyny.

Kasieńko, u mnie tak zwinęły się wierzchołkowe liście podczas bardzo upalnej pogody, zawsze wieczorem. Jednak obfite podlanie zminimalizowało ten problem, więc może i u Ciebie to kwestia suszy - Twoje pomidorki, sądząc po wyglądzie ich postury, należą chyba do tych, które nie lubią zasobnej gleby, a taka ziemia podczas suszy gromadzi składniki pokarmowe w większym stopniu/stężeniu. Może warto byłoby podlać je jednorazowo dużą ilością wody, jeśli masz taką możliwość, oczywiście ....
Listki zwijają się i kurczą, bo być może zmniejszają powierzchnię transpiracji ....

Warto uprawiać znane odmiany. Jeśli co roku uprawia się dziesiątki nieznanych odmian należy się liczyć z niespodziankami i kłopotami. I do tego w glebie o nieznanym składzie. To tak, jakby ktoś ślepy chciał naprawiać zegarki

Aniu mam nadzieję, że masz rację. Jutro zerknę jak nazywają się te pomidorki.
Mieciu skład ziemi już znam , stosowałam sie nawet do Twoich zaleceń , ale pogoda płata figle i wychodzą kwiatki
Jestem na etapie wybierania swoich faworytów pomidorowych stąd sieje nieznane mi odmiany. Tobie zazdroszczę wiedzy i doświadczenia.Może za kilka lat też bede mieć takie piękne i zdrowe pomidorki.Taka mam nadzieję.

Przecież już na pierwszy rzut oka widać, że te poskręcane pomidorki na zdjęciach wyżej są odmianami generatywnymi. Widać po kształcie liści. Ponieważ nie wykopiesz z ziemi nadmiaru nawozu to przelej porządnie te poskręcane pomidory deszczówką. Raz, drugi, trzeci, aby wmyć nadmiar nawozu głębiej w glebę i rozcieńczyć go. Nie bój się, nie utopisz pomidorów przy takiej pogodzie.Takie zdechlaki to najlepiej wysadzić oddzielnie w słabą glebę i nawozić przez fertygację albo uprawiać je w pojemnikach też fertygowane.