Forum Ogrodnicze Oaza

U la la, masz nawet Frühlingsglühen.
W życiu nie widziałam "w realu".
A może ktoś tu mi pomoże rozwiązać zagadkę męczącą mnie od lat.
To jedna z trzech moich najstarszych azalii.
Kupiona 20 lat temu na straganie na placyku w centrum Wrocławia, gdzie teraz jest ogromna galeria handlowa. Z etykietką "azalia". Starsza pani trochę przerzedzona - ale boję się ciąć. Ubiegłego lata sama zaczęła się od środka odnawiać. Właśnie zakwitła:





Dość pachnąca.

U mnie kwitnie taka NN:


Calsap:


Goldkrone - kolor przekłąmany = jest żółty:


Gartendirektor Glockner:



A dziś znów "popełniłam" 2 rotki w castoramie, Red Jack i Rasputin. Ale niecałe 20 zł/szt, no i takich nie miałam... Wybrałam jeszcze w pąkach:

I u mnie z dnia na dzień co raz więcej kwiecia. Tylko prognozy pogody na przyszły tydzień co raz bardziej mnie niepokoją
'Pohjola's Daughter '


Prawdopodobnie azalia japońska "Madame van Hecke
"




Cunningham`s White'

Prawdopodobnie różanecznik 'Cheer', ubiegłoroczny nabytek dyskontowy




Azalia japońska "Ledikanense"

Małgosiu, Grażynko - ślicznie, ślicznie!
I Rasputin, i Red Jack to wspaniałe odmiany o nasyconych barwach - takie lubię!
Pohjola's Daughter też lubię - muszę, choćby ze względu na fińskiego zięcia.
Aż mnie nosi, co tam na mojej łące...
Na razie - wrocławskie. Jeszcze raz NN, pachnie bardzo przyjemnie:



Rozwijają się pąki Toucana, początkowo kremowe, potem białe z żółtą plamą:



I oczywiście CW:



Kwiaty Cunningham's White wykazują spore zróżnicowanie, niektóre całkiem białe z plamką:



inne zachowują "rumieniec" właściwy pąkom:

Kilka lat temu kupiłam kilka rododendronów.Nie miałam wtedy zielonego pojęcia o uprawie kwiatów,krzewów czy warzyw.Próba uprawy zakończyła się niepowodzeniem.Próbuję drugi raz.Mam nadzieję że ich nie zmarnuję.

Z moich skromnych doświadczeń, kwaśna lekka ziemia - ale jeśli torf to zmieszany z rodzimą lub kompostem (najlepszy z liści...).
Ściółkowanie dla zachowania wilgoci, trucie szkodników kopiących i sporo wody - będzie dobrze rósł. W zimie cieniowanie i osłona przed wiatrem. Na kwitnienie trzeba nawozić i tyle

newrom wrote:
Nawet nie tak wiele. Moje różaneczniki dostają nawóz (mineralny, do kwasolubów) dwa razy w roku - w marcu (jeśli już nie ma śniegu) i końcem lipca - by zawiązały nowe pąki kwiatowe. A rosną w nader ubogiej, górskiej zwietrzelinie.
Ważna jest wilgoć - ale nigdy stojąca woda pod korzeniami, bo to prosty sposób zabójstwa rh. Sadząc lepiej nie kopać głębokiego dołu, do którego będzie wpływała woda - przeciwnie, bryłę korzeniową zagłębić tylko częściowo, a resztę obsypać kwaśną ziemią.
Od gryzoni niebezpieczniejsze są opuchlaki - podobno przyciągane np. przez żurawki i trzmieliny - indykatory obecności tych szkodników.
Marysiu, wybrałaś wysoce mrozoodporne hybrydy stworzone na bazie odmian fińskich. Raczej nie trzeba ich osłaniać - a jeśli, to tylko pierwszej zimy, nim się dobrze "zagnieżdżą".

Napisałem o nawożeniu, bo u mnie zdecydowanie wpływa na ilość kwiatów. Bez nawozów też jakieś będą.
Osłona przed wiatrem u mnie jest konieczna, a mam zwykłe rh kupione w biedrze - nawet nie pamiętam co za odmiany. Nawet tej "zimy" liście tego na przewiewie były mocno pozwijane. A rosnący w zaciszu wyglądał jak jesienią. Niestety parowanie przy zimnej/zamarzniętej ziemi im zdecydowanie nie służy.
U mnie problemem są też norniki, z którymi walczę jak dzielny Don Kichot

Przecież nie twierdzę, że nie trzeba nawozić.
Z drugiej strony - przenawożenie nie jest dobre, jak zwykle.
W Biedronce są (albo raczej były) sprzedawane całkiem niezłe sadzonki rododendronów - i przy odrobinie szczęścia można było prócz "zwykłych" (czyli bardzo rozpowszechnionych) upolować dość rzadkie odmiany. Nie wiem, od kogo sieć brała je w tym roku, trzy lata temu pochodziły od doskonałego polskiego producenta.
Dla dwóch, nawet kilku egzemplarzy można szukać zacisznych miejsc, dla kilkudziesięciu, a raczej koło setki - trudniej. A jak mają ponad dwa metry - często "wyrastają" z zacisza.

Ja staram się moje, wiosna nawozić dolistnie tak ok.2- 3 razy. Doglebowo przez ostatnie dwa lata daję tylko raz wiosną. Kiedyś sypnęłam za dużo i niestety odchorowały to.
Newrom na ilość kwiatów nie wpływa tylko nawożenie ale także podlewanie oraz nasłonecznienie.

Moje trzy miniaturki-Shamrock,Wren i Ramapo.

CW nawet na zimnej Warmii już kwitnie:



A tu zagwostka - ten to wg plakietki Catawbiense Grandiflorum:

A na czym polega wątpliwość? Catawbiense Grandiflorum jest liliowy.

Aniu - płatki są czerwone, ale może jak się kwiat rozwinie będą liliowe

Na zdjęciu wygląda to inaczej. Jak teraz są czerwone, to liliowe nie będą. Typuję, że ktoś podmienił metkę w Biedronce? Z czerwonych mieli tam głównie Novą Zemblę).

U mnie pierwszy rozkwitł NN czerwony krzaczek o bardzo skromnych przyrostach ale kwitnie obficie jeśli nie zmarzną kwiaty przy wiosennych przymrozkach

Zbyszku, to Scarlet Wonder. Wyjątkowo ładny pokrój. Mam kilka, ale rosły przez wiele lat w złym miejscu i straszliwie powyciagały się. Zresztą - to hybryda Rhododendron repens, czyli - nomen omen - rozesłany. A Twój ślicznie zwarty.