Forum Ogrodnicze Oaza

Moje też cieszą się, że nie ma śniegu, a ja cieszę się że coś już zaczyna pokazywać kwiatuszki.


Straszna "bida" te moje przebiśniegi, ale psy upodobały sobie to miejsce do zabawy, muszę roślinkom znaleźć inne miejsce, bo psów się nie uda przekonać do innej miejscówki

Zosiu, spokojnie przesadź, jak przekwitną. Ale cebulki mogą być zaskakująco głęboko.

To chyba prościej będzie kupić jesienią nowe cebulki, bo one rosną pod sosną i pełno tam korzeni.

Niekoniecznie. Te kupne cebulki czasem z trudnością się aklimatyzują, bo najlepiej sadzić przebiśniegi świeżo kopane.
Popróbuj po prostu - jak urwiesz, nic się nie stanie.

W takim razie spróbuję, może nie będzie tak źle

Poszłam i ja dzisiaj zobaczyć czy mam już kwiatuszki na śnieżyczkach i trochę się nachodziłam aby je znaleźć. Były przysypane grubą warstwa ziemi i wystawały tylko charakterystyczne czubki listków. Odgrzebałam nadmiar ziemi a najlepsze to to, że nikt tej ziemi nie nawalił tylko ja bo nikogo z domowników ogród w ogóle nie interesuje. Coś przesadzałam bo ciągle to robię i pewnie nadmiar ziemi rzuciłam akurat na śnieżyczki. Trudno, będą później

Elu, możemy sobie rączki podać
Na razie nie warto rozgarniać - nawet w naszym "ciepłym" powiecie może być jeszcze różnie, dopiero jutro luty, który w teorii jest przecież najzimniejszym miesiącem.
Moje przebiśniegi rosną generalnie pod różniastymi krzakami i drzewami, tak że nie mają zbyt słonecznego miejsca - ale jeśli tylko słońce przyświeci (może już końcem tygodnia???) , rozwiną się zupełnie. Wszystkie, jakie mam, pochodzą od jednej kępki jeszcze z czasów śp. teścia, czyli sprzed 1990 roku. Sieją się z największą pewnością - i tą drogą powstają kolejne kępki. Mało tego, migrują do pobliskiego parku z okolicznych, przylegających ogrodów, w Karkonoszach również to obserwuję. Wywiozłam tam troszkę cebulek i znajduję teraz przebiśniegi w dość odległych miejscach.

Przebiśniegi u mnie nie za bardzo wędrują w odróżnieniu od szafirków. Te są wszędzie, ciągle wykopuję i rozdaję a one rozrastają się w następnych miejscach . Samo to się nie robi tylko ja osobiście tymi ręcami i szpadlem ciągle coś przesadzam więc razem z korzeniami i ziemią roznoszę też szafirki. Rosną nawet za płotem na ugorze bo wyrzucałam tam jakieś nadmiary czyli za bardzo rozrośnięte rośliny Teraz sobie przypomniałam, że śnieżyczki powinny być jeszcze w innym miejscu ale tam jesienią też robiłam rewolucję tj. w pobliżu śnieżyczek wykopałam borówki amerykańskie i dałam sąsiadce a w to miejsce posadziłam azalie i obok na dobrej glebie z kompostem wylądowały wszystkie odmianowe jeżówki. Pewnie jak zwykle przy okazji wykopalisk śnieżyczki mają na sobie górę ziemi. Jeżeli jutro nie sprawdzi się prognoza pogody to może uda mi się je wypatrzyć

Chyba można dmuchać w fanfary - początek zrobiony!

A u mnie tylko taka bida





choć i tak jest ich więcej niż w zeszłym roku.
I jak na złość nie dosyć, że dopiero po 4-5 latach coś się z nimi pozytywnego zaczęło dziać a czeka je niedługo przeprowadzka - muszę je przenieść w "bezpieczne miejsce", bo zakładają mi na ulicy kanalizację no i mój M stwierdził, że przy okazji zmienimy frontowe ogrodzenie (obecnie jest siatka) - jak to nazwał "jeden bałagan" - w sumie się cieszę, bo trochę nam z tym schodziło, ale muszę teraz przenieść właśnie przebiśniegi i jeszcze trochę innych cebulowych wiosennych (i niestety chyba w miejscu, gdzie będzie szła rura - rośnie magnolia - ma chyba ze 12 lat - choć jest z tych karłowych to obawiam się, że nie da rady jej ot tak sobie bez uszczerbku przenieść).
No, ale to wątek o przebiśniegach a ja tu inne wywody. Czy z dużą bryłą ziemi jak przesadzę te przebiśniegi to dadzą radę?

Niniu, przebiśniegi fraszka (przy okazji, to chyba przebiśnieg Woronowa, ma zupełnie inne liście, jest późniejszy - i nie mnoży się tak, jak rodzima śnieżyczka przebiśnieg).
Gorzej z magnolią.
Ja bym zawalczyła i przy pomocy męskiego ramienia przeniosła ją z bardzo dużą bryłą korzeniową.
Kilka razy udało mi się, choć chyba były to jednak młodsze okazy.

Dzięki Aniu za nazwanie przebiśniegów - kupiłam je w kapersie w Mrówce (chyba 4 albo 6 mini cebulek) - na opakowaniu po prostu pisało: "przebiśniegi".
Na pewno o magnolię będę walczyć, tym bardziej, że to prezent od rodziców (co roku podziwiają ją, że tak ładnie kwitnie) - "przeniosę" ją (razem z M oczywiście) 2 metry dalej i mam nadzieję, że da radę.

Przebiśniegi bardzo dobrze znoszą przesadzanie podczas kwitnienia. Ja co roku wykopuję wyrosłe w różnych miejscach działki kwitnące pojedynczo roślinki i grupuję je.

To prawda, można je przesadzać, o ile ziemia na tyle miękka.
Moje często się sieją w trawniku i wyciągnąć z darni to już jest sztuka.
Kwitną na całego, a inne wychodzą spod ziemi.

Moje odgrzebane z nadmiaru ziemi też pokazują pączki a drugiej kępy na razie nie wypatrzyłam . Być może sama się znajdzie jak będzie cieplej i dłuższy dzień bo to w cieniu szopki narzędziowej. Za radą Przemka przesadzę tę zagubioną kępkę w inne, bardziej słoneczne miejsce.

Powoli zaczynają się pokazywać ale do pełni kwitnienia jeszcze sporo czasu.

To moi przebiśniegowi liderzy wczoraj. Na razie w dwóch kępkach, ale już następne w blokach startowych

W tym roku trzeba będzie pomyśleć jak pogrupować przebiśniegi. Dzisiaj nad ziemią pojawiły się nowe kępy tych roślin. Mam już ich troszeczkę za dużo.