Forum Ogrodnicze Oaza

No właśnie, w dostatecznie dużym pojemniku z odpływem dają radę.
Może przetrenuj na gatunku?

Wczoraj musiałam podlać swoje jeżówki bo do dzisiaj pewnie już by ich nie było. I tak stojąc z wężem przy okazji trochę karczowalam nadmiar samosiejek. Chwytając całą kępę bardzo łatwo się je wyrywa, mają słaby system korzeniowy. Do wykopania nie trzeba szpadla bo nie ma korzenia palowego chyba, że chce się przesadzić no to wtedy ostrożnie z ziemią. Tak wygląda ręcznie wyciągnięta kępa jeżówki.

Myślę, że właśnie słabe korzenie są powodem ginięcia roślin. Przy upałach jakie są w tej chwili - u mnie 34 stopnie wysycha wszystko na wiór, podlewanie ratuje sytuację tylko na niedługo. A przecież oprócz jeżówek pić chcą też inne kwiaty i warzywa. Podlewać da się dopiero późnym wieczorem ale tak jak wczoraj potwornie gryzą komary. Rano trzeba by zacząć chyba od czwartej ale to dla skowronków a ja sowa jestem. Na dodatek deszczówka prawie się skończyła - 5 mauzerów + inne naczynia a woda sieciowa podrożała to też trzeba brać pod uwagę.

Przyznam się bez bicia , że chyba nigdy nie podlałam jeżówki. Mam glinę, to ona nie wysycha na wiór, a na skałę . Jednak jeżówki padały mi zawsze zimą.

Wygląda na to, że sezon zbliża się do szczytu, przynajmniej we Wrocławiu. Kwitną całymi kępami.
Papallo Semi Double Peach



Sweet Chili



Supreme Cantaloupe



Marmalade



Big Kahuna i Tomato Soup



Rainbow Yellow



Red Pearl



Tu ich najwięcej, na pierwszym planie żółta Leylani



Oczywiście nie wszystkie takie rozrośnięte, a niektóre spośród większych też zaspały, jak Orange Passion.



Carrot Cake również dopiero przeciera oczy



"Po różowej stronie" coś się zadziało z znacznikami, większość znikła.

Giddy Pink (?)



Delicious Candy i gatunek (?)

Jeszcze kilka różowych:

Butterfly Kisses, trochę się w końcu rozrosła.



Pink Tip



Raspberry Truffle, tym razem naprawdę ona, a nie mylnie przedtem podpisany Cukierek.



Młode kwiaty całkiem inne:





Te różowe rosną w fatalnych warunkach, podła ziemia wymieszana z gruzem po budowie sprzed 60 lat, korzenie glicynii i dużych drzew, cień do późnego popołudnia albo i wieczora - może nie ma szału, ale skoro nie zamierają (albo tylko niektóre zamierają), to znaczy, że to żelazne rośliny.

Red Pearl

Moja jedyna, która przetrwała - Butterfly Kisses (chyba)

I jeszcze dwie duże kępy, które przyjechały do mnie razem z Elą-bietką w ubiegły czwartek





Nie wyglądają najlepiej, ale to kwestia kilku dni, aż się zaaklimatyzują.

U mnie królują zwykłe. Sieją się same i zarastają coraz większą powierzchnię rabaty.




Odmianowe też mam, ale kępki raczej się nie powiększają, niektóre znikają.
To niektóre z nich. Niestety nazw nie znam.

Imponujące kolekcje jeżówek . Podziwiam, może lekko zazdraszczam , ale jednak nie zdecyduję się na uprawę pojemnikową. Trochę roboty mam z innymi pojemnikami i pozostanę przy podziwianiu Waszych i... swoich zwyklaczków.

Wczoraj po południu o 16 położyłam się, żeby odpocząć się. O 17 wyglądam przez okno i co widzę. Ktoś wykopał dwie
jeżówki

Po prostu nóż w kieszeni się otwiera na takie łajdactwo bezczelne.
Nie możesz, Ewo, jakoś się zaczaić i przyuważyć, kto to?

A może myśli, że ot, tak, samosiejki takie rosną (choć to i tak żaden powód, by sobie zabrać)?
Mam przed płotem taki kawalątek 3 m x półtora i na początku miejscy kosiarze z uporem kosili, co tam wsadziłam. Parę razy pogadałam - o dziwo, przestali.
Nic cennego tam nie rośnie, ale na przykład palibin mógłby komuś się przydać...

ewakatarzyna wrote:
Co?!??!??
No to już jest świństwo

Dziękuję Dziewczyny

To były już kwitnące Meditaion Cerise i Butterfly Kisses.

W głowie mi się nie mieści, żeby taka bezczelność ... Ewo to ogród przy domu, czy gdzieś dalej ? Wyrafinowany złodziej. Można się tylko pocieszać, że to co czynimy, do nas wraca.
Dziękuję Bogu, ze mieszkam w skromniutkiej wioseczce, gdzie ludzie żyją raczej podstawowymi potrzebami, a nie zachciewajkami roślinnymi. Tu nie tylko kwiatów nikt nie rusza, ale nawet kiedyś, gdy wyjeżdżałam i poprosiłam, żeby sobie truskawki zabierali, to krępowali się, a ja po powrocie musiałam pozbierać juz zgniłki.

Ewo, że jesteś zdana na takich sąsiadów, bo nie jest to po raz pierwszy. Taki stan umysłu, przekonanie że jak społeczne/osiedlowe/miejskie to niczyje i można zabrać nadal pokutuje, niestety.

Mam głównie jeżówki purpurowe.
Białe wysokie i niskie, te niskie z trudem uchroniłam od całkowitego zniszczenia przez ślimaki i są rachityczne.



Różowe.
Wysokie w kilku miejscach.

Niskie.

Te wciśnięte za Penelope wymagają przesadzenia.


Jedyne odmianowe NN to te, z początku lekko pomarańczowe a potem czerwone. Wszystkie inne, podobnie jak u Joli, ginęły zimą.

Wszystkie tu prezentowane jeżówki piękne

Jolu, to rabatka przy bloku.

Marysiu, jest mi przykro, że niektórzy ludzie nie szanują starania upiększenia otoczenia.