Forum Ogrodnicze Oaza

Minus osiem to jednak konkretna temperatura, ja bym nie mogła spać spokojnie.
U mnie straszą czterostopniowym mrozem. Na pewno okryję drzewiastą (jednak pąki kwiatowe bywają delikatne) i chyba tegoroczne nasadzenia, które wyskoczyły przed szereg. Starzy bywalcy ogrodu nie są tacy wyrywni. Ostrożnie wychylają noski z ziemi, testują wiosnę bez zadyszki.

Jolu, możesz zostawić drzewiastą na golasa, na moją odpowiedzialność. Chyba, że mróz ma być i w dzień? Kilka dni?
Ale jak masz się stresować, nałóż na część z pąkami duży worek od śmieci.
Ja w każdym razie nie robię z moimi nic, a pąki mają solidne.

Łatka wrote:
Oj tam, oj tam, niedowiarek ze mnie.


A tak poważnie, Twój post przeczytałam już po akcji okrywczej.
Za karę to ja przemarzłam.

Moje wszystkie 10 nowych nie okryłam, bo tylko noski wyścibiły z ziemi.
Też dlatego, że w zimie przysypałam je ziemią i odgarniając jej nadmiar połamałam 2 pąki , głupota nie ma wieku.

MARRY wrote:
Marysiu, ale Jola martwiła się o drzewiastą i tak ją otulała bez wiary w moje słowa.
O drzewiastych trudno twierdzić, że ledwo "noski wyściubiły"





Moje harde opinie o ich mrozoodporności opierają się na tym, że na przykład ta z powyższych obrazków rokrocznie startuje w styczniu.
Ale i bylinowe trudno by mi było czymkolwiek przysypać, a nawet okryć.
Coral Sunset - przed chwilą



A to Lemon Chiffon. Tak, widać pączek.



Bardzo się cieszę, bo tę sztukę mam niecały rok, kupiona co prawda w Holandii, w takim sobie średnim sklepie internetowym, ale -70%.

piękne widoki

Nie okrywalam,nie było tak dużych przymrozków.Piwonie przeżyły, a tak wyglądają dzisiaj.

Uwaga, uwaga! Miłośnicy piwonii z różnych stron naszego kraju donoszą, że pojawiają się choroby grzybowe. Jest mokro, niektóre piwonie oberwały trochę od minionych przymrozków - to im nie służy. Obserwujcie swoje pociechy i trzymajcie w gotowości środki grzybobójcze.
Ja tam swoje już prysnęłam Topsinem ( środek wycofany z obrotu, miałam pozostałości z ubiegłych zakupów, teraz trzeba szukać innych środków - podzielcie się, jakich używacie).

Jak to dobrze, że moje mają po 3 cm.
Ale chętnie się dowiem czym pryskać piwonie, czy taki Baymat by mógł być ?

Jolu, ,oże rzeczywiście tak być, znalazłam zmarniały pąk na Lemon Chiffon, kładłam to na karb dość marnej i młodej sadzonki. Profilaktycznie popsikam, zwłaszcza że ma być pono kilka ładnych dzionków.

Inne nie mają niepokojących objawów. A ta ma szanse wysforować się przed drzewiaste:



Przyznam, że chyba teraz podoba mi się najbardziej, urocza jest.

Wczoraj kolejny pąk na drzewiastej usunęłam, czyli 50% strat.
Wieczorem dumałam, co robić dalej. I wymyśliłam, że zastosuję Switch. To ten od clematisów, bardzo polecany do zwalczania szarej pleśni. Już z nim eksperymentowałam w ub.roku i mi się sprawdził przy piwonii lekarskiej (u mnie dość podatnej na grzyba).
Tak jak wymyśliłam, dzisiaj zrobiłam. Oczywiście wszystkie piwonie dostały Switchem i przy okazji dokładny przegląd wykazał dwa chore pędy, ledwo wychodzące z ziemi, na 'Bartzelli'.
A że środka mi zostało, to profilaktycznie prysnęłam powojniki. Przy tej pogodzie tylko patrzeć, jak zaatakuje uwiąd. Chcę być pierwsza

Właśnie z pękającym sercem skonstatowałam, że na przecudnej Claire de Lune ostał się jeden żywy pąk - wpółżywy zresztą. Reszta sczerniała.

Też pryskałam, resztkami Topsinu. Inne wydają się być w formie - przynajmniej dziś.

Siewki koperkowej.Z tej gromady, tylko kilka ma liście koperkowe.

Pierwszy raz widzę takiego potwora. Czy on jest powszechnie występującym szkodnikiem? Czy łatwo go wypatrzyć, tzn. czy żeruje w dzień, lata, czy łazi. I przede wszystkim jak zwalczać, jeśli już go przydybiemy na niecnych zamiarach?

Ojej, być może, że utrata pąków na Claire de Lune wcale nie była spowodowana grzybem, tylko właśnie takie bydlątko uszkodziło pąki, bo zrobiły się miękkie i sczerniały.

A dziś nowy kłopot: marna, bo marna, wsadzona w kwiatniu Scarlet O'Hara z internetowego sklepu (dobrana do innego zakupu). Mało,, że niewiele urosła, to dziś część jej po prostu oderwałam z ewidentnymi oznakami,które Mirka opisała jako szarą pleśń. Czarny u podstawy pęd, miękko w ziemi.
Teraz pytanko: po prostu wykopać, wyrzucić i zapomnieć? Na tej (nowej) wąskiej rabatce rosną jeszcze dwie młode, cenniejsze piwonie.

Nie wyrzucaj, spróbuj przeleczyć. Signum, jeszcze raz polecam, jest dobry na szarą pleśń. Odgrzeb delikatnie żeby nie poniszczyć tego co zdrowe, wyczyść pozostałości zgnilizny i podlej roztworem Signum, odrobinę tęższym niż do oprysku. Tam w środku jest dołączony taki rożek-miarka, to tak dwa milimetry więcej niż zalecane na szarą pleśń i podlej dokładnie karpę zwilżając ją dobrze przede wszystkim z wierzchu a jak starczy to i bezpośrednie okolice. Tylko nie w deszcz albo przed spodziewanym deszczem oczywiście. Po 7-10 dniach powtórka o ile trzeba i powinno być dobrze. Ten sezon do tyłu ale chociaż roślina uratowana.
Co do pąków piwonii to jak zasychają zwykle są ciemne i twarde a jak są wyssane to właśnie brązowe i miękkie.
A te dwie cenne możesz profilaktycznie tak samo podlać. W ogóle obserwuję duże nasilenie chorób, u Was też tak?

Według rozkazu!
Kupiłam Signum, zrobiłam mocno stężony roztwór, tę bidę podlałam, a resztę opryskałam. Roztworu zostało, to poleciałam po okolicznych różach, powojnikach i piwoniach, bez dyskryminacji.
Szczęśliwie na jeden dzień poprawiła się pogoda. Rośliny były mokre, lecz po oprysku nie pada, jak wyschło, na liściach nalot z fungicydu, czyli - nie wszystko spłynęło.

Ta sadzonka nędza z bidą, jak nie umrze, to żyć będzie, cytując Kornela Makuszyńskiego.



NO trudno, mam inną piwonię, co do której żywię przekonanie, iż jest panienką Scarlet, poproszę Mirkę o potwierdzenie, jak zakwitnie. Albo o definitywne pozbawienie mnie złudzeń.

U mnie największy pąk na 'Red Charm'


A zwykle pierwsza lekarska 'Rubra Plena' tym razem będzie druga.