Forum Ogrodnicze Oaza

Jolu, od razu przyznam, że te pelargonie nigdy u mnie nie są "jednym bukietem kwiatów", za oryginalność płacą mniejszą ilością pędów kwiatowych, przynajmniej ja tak mam.
Zmierzyłam średnicę kwiatostanu Appleblossom, wyszło 9 cm i 15 mm średnica pojedynczej 'różyczki", czyli na pewno mniejsze, niż pojedynczych rabatówek. Ale nie aż tak znowu małe. Mam nadzieję, że następne kwiatki bardziej Cie zadowolą.

Łatka wrote:
To nie jest tak, że małe kwiatki mnie nie zadowolą, tylko wystraszyłam się, że źle o nie dbam i że coś im dolega. A jeśli to naturalne, to już jestem spokojna i oczekuję na dalszy rozwój sytuacji. Pąków jest sporo, to będzie czym oczy nacieszyć.

Są, są
Malutkie, ale urocze kwiatuszki 'Appleblossom' i 'Rose of Bulgarien'. Ukłony dla Zielonej Wróżki Ani-Łatki różyczek pelargoniowych tych matki.

Dzień dobry,
zakochałam się na amen w pelargoniach - od kilku lat mam kilka odmian i zimuję w domu. Czy jest tutaj inny pelargoniomaniak, z którym mogłabym się wymienić się szczepkami, żeby powiększyć liczbę odmian? Nie mam cudów na kiju, a niektórych odmian nie znam z nazwy, ale w sumie mam ich 10 w tym appleblossom, którą jestem zachwycona, szczególnie że nie gubi płatków. Najbardziej lubię ogrodowe i półzwisające, bluszczolistne to nie moja bajka. Zdjęcia z początków kwitnienia na południowym tarasie.

Z serii pełnych mam Rose of Bulgaria i Scarlet Rambler, chętnie coś uszczknę dla Ciebie. Miałam jeszcze Australian Pink, ale coś się nie objawia między przezimowanymi.

Wyguglałam - obie są przepiękne, i Scarlet Rambler i Rose of Bulgaria. Bardzo chętnie przygarnę i zapłacę za wysyłkę. A może zamiast tego wolałabyś jakieś szczepki na wymianę?

Mam:

białą (nie znam odmiany - kupiona w ogrodnictwie bez nazwy)





Wściekle różową (fuksjową) - wypala gały





Appleblossom różowo białą







Jasny fiolet (trochę nyndznie kwitnie, ale daję jej szansę, bo ładna, taka bledziutka, za to liście ciemne, cudnie wybarwione na zielono)









Mozaic avenide (niezwykłe cieniowane kwiaty o ciekawym kształcie - niestety trochę mocno się osypuje i nie rozkwita w kiści jednocześnie, w dodatku nie ma zbyt gęstego ulistnienia, ale to mogą być moje błędy uprawowe)








Pink splash, white splash, coś tam splash












Tradycyjnie czerwona - ze szczepki wielokrotnej prawnuczki pelargonii znajomej (25 lat ją ma na działce odnawianą)







I ciemnoczerwona (dostałam z drugiego forum ogrodniczego, ale kot wyciągnął znacznik i zapomniałam nazwy - bardzo piękna pelargonia)

Niestety, jeśli używasz forumowego algorytmu do wstawiania zdjęć, musisz mieć je zorientowane poziomo w momencie fotografowania, nie wiem czemu. Przekręciłam dwa.
Przyślij mi po prostu na PW adres - i czekaj na listonosza.

Kwitną, tylko nie ma czasu na fotki, bo ogród zazdrosny jest o mój czas.

Patrzę jeszcze na moją "mozaic avenide" i wujcio goglujcio pokazuje zupełnie innej urody pelargonię, jak się tę nazwę w niego wpisze. Musiałam albo ja pomylić oznaczniki, albo Forumka przemiła przysłała mi pomyloną rozsadę. Piękna jest ta moja pelargonia, ale ciekawe, jak się naprawdę nazywa.

Byłam pewna, że w grudniu pozyskałam trzy sadzonki "Appleblossom"

Ta w środku z nasion.









Inne wyhodowane z nasion dopiero rozpoczynają kwitnienie.

Ewo, mam kilka Applelossom w tej chwili w gruncie, ale jesienią będą do wyrzucenia - albo do oddania w dobre ręce.. .Podobnie Scarlet Rambler, tych mam jeszcze więcej, duże krzaczory.

W tej chwili przed moimi drzwiami:

Moje pelargonie z siewu

Raspberry Ripple



Gama F1 fioletowa



ta była podpisana - łososiowa

Aniu , jeśli można, to ja też się podmówię o szczepki Twoich pięknych pelargonii. Kiedyś miałam niezły matecznik, ale, niestety, przy remoncie zniszczono mi te 2-metrowe krzaczory...

Chętnie, tylko musicie się przypomnieć na jesieni.
Naprawdę nie mam warunków na przechowywanie więcej, niż te w donicach.

Aniu, odnalazła się moja trzecia sadzonka Appleblossom. Podarowałam kilka sadzonek sąsiadce. W tych kilku odnalazła się zguba. Jesienią jak los pozwoli pobiorę z nich sadzonki. Natomiast chętnie przygarnę Scarlet Rambler.

Ewo, a ja bardzo chętnie Ci prześlę, jeszcze raz proszę o przypomnienie się, jak już zrobi się na tyle zimno, że będą grozić przymrozki (oby jak najpóźniej).
Ponieważ "wyrobił mi się" kawałeczek wolnej rabatki, powtykałam tam sporo szczepek pelargonii, wszystkie żyją. Nie przetrzymam ich przez zimę.
Scarlet Rambler to prawdziwy dryblas, potrafi dorosnąć do półtora metra wysokości, jeśli się nie tnie. Ale nie spodziewaj się "ściany kwiatów".
Na moim tarasie teraz wygląda tak - fakt, w półcieniu.



Za to poszczególne kwiatki naprawdę mają kształt różyczek.



Będę miała jeszcze na zbyciu Rose of Bulgaria, ciemny róż. To ta przemieszana z Apple Blossom.

Podpowiedzcie proszę co też dobrało się do moich pelargonii bluszczolistnych i czym temu zaradzić.






Zaatakowane liście po jakimś czasie całkowicie usychają.

Wygląda na jakieś owady - nie zaszkodzi oprysk czymś systemicznym.

A to moje ramblery w gruncie:





I na tarasie:



Zdecydowanie mniejsza ilość słońca na tarasie powoduje, że rośliny "wyciągają się", mają gąszcz liści. Ale z drugiej strony te tarasowe to co najmniej trzyletnie egzemplarze, owszem, ostro cięte - te w gruncie z ich końcówek.