Forum Ogrodnicze Oaza

Och dziewczyny, byłam dzisiaj w mieszkaniu, podlałam kwiaty, zdecydowałam się na Polysect. Jak weszłam do pokoju hibkowego to zaniemówiłam, pierwszy raz zakwitł mi Tots my love, chciałam pstryknąć fotkę, ale stał pod słońce, więc go przestawiłam na drugi parapet i zamiast od razu sfocić to zajęłam się podlewaniem no i.......... nie pstryknęłam. Teraz będę tam dopiero we wtorek więc po kwiatku śladu już nie będzie.
Róże chińskie chyba padają mi na głowę, wyhaczyłam na aledrogo dwie nowe sadzonki i jedną siewkę z ciekawych rodziców

Cóż z siewkami różnie to bywa ale przeważnie można się naciąć Chyba że już się kupuje siewkę widząc jaki ma kwiat Bo ciekawi rodzice to nie wszystko

Wiem, wiem, może się trafić zarówno urodziwy kwiat jak i paskuda , chociaż chyba nie ma paskudnych kwiatów, powiedzmy że ładny inaczej . Siewka to taki eksperyment, a cena była jak za siewkę a nie za odmianowego, więc się skusiłam, zobaczymy co z tego wyjedzie.

Ja mam co prawda nieomal same marketowe nonamy, ale i tak się nimi cieszę; korzystając z chwilowego powrotu nieomal letniej pogody wystawiłam je z powrotem na taras - i skwapliwie wykorzystały słońce.



Ten to podobno Sunny Valencia (?)



NN - śliczny łosoś



Bardziej malinowy NN



Koliber od Iwonki - ząbkowane płatki, koralowa czerwień.

Tak, Łaciu☺️ z serii słonecznych miast mam jeszcze Toledo i Madrid (oprócz Valenzi)

A ja mam Bari - może mały biznesik? Najlepiej wiosną, gdy nawet kij od szczotki się ukorzeni

Obejrzawszy w sieci, dochodzę do wniosku, ze może i ja mam Toledo (?)

Łaciu, w internetach Bari pokazany jest jako żółty pojedynczy z czerwieniejącym środkiem Ale wiosna wrócimy do tematu

Nie, nie - niezrozumiale się wyraziłam. Bari jest pojedynczy, słonecznie żółty, w lipcu tak kwitł sprezentowany mi z metką "Bari"



- teraz akurat nic nie pokazuje; zastanawiam się, czy ten pełny koralowy nie jest Toledo.

Fakt, spojrzałam na zdjęcie i nie przypasowało mi do Bari. Zapomniałam jeszcze o tym, że mam Zaragozę na pniu

Aniu, świetnie wyglądają, z koliberka powinnaś być zadowolona, ma tendencję do dużych przyrostów, więc, po kwitnieniu tnij ostro. ja teraz czekam na kwitnienie szczepek z Zanzibaru, zobaczymy co z nich wyrośnie

Iwonko, z koliberka jestem nader zadowolona, to prawda, rośnie, jak szalony. Czy możesz zrobić schematyczny rysunek, nawet taki "od linijki" i pokazać, jak Ty tniesz?

Łatka wrote: I ja bym się chętnie doinformowała w sprawie cięcia kolibrów, mam dwa, Sri Lankę i Snow Queen i faktycznie rosną bujnie.

Mimo deszczu rozwinął się kwiat tego, w którego doniczce tkwi metka "Bari"



Ale chyba to co innego, bo w gardzieli ani śladu zaczerwienienia. To już bardziej pasuje na "Starlet", z tych, co mogłam wyszukać - pojedynczych, czysto żółtych.
Dal porównania - Sunny Valencia, o wiele mniejszy:



I tak najładniejszy jest, moim zdaniem, ten trzeci - kolor po prostu w moim guście:



I jeszcze jeden się rozwinął:

Warto było nosić się w tę i z powrotem, hibiskusy zyskały ponad dwa tygodnie naturalnego światła - i częściowo słońca. Postawione ponownie na parapetach natychmiast rozwinęły zielone pąki, ale kwiaty są o wiele słabiej wybarwione - i jakieś mniejsze.

Dziewczyny przepraszam, że dopiero odpowiadam. Co do cięcia hibiskusów to tnę części zielne do 2 oczka, dosyć krótko, szybko odpuszczają i się zagęszczają. Jak będę przycinała to zrobię zdjęcia

Iwonko, na razie i tak bym nie przycięła - hibiskusy, w tym koliber, mają sporo pąków, nie mam serca pozbawiać się takich widoków na parapecie (zdjęcia z dziś):







Ten rozwinął się po południu



Niektóre liście zżółkły i spadło troszkę pączków - al;e kryzys chyba opanowany.
A jak u Was, dziewczyny?

Nadal kwitną:







zestaw patriotyczny



Iwonko - co z instrukcją?

Tak brzydko zaczyna Bitter Chocolate



a na Meteorite są cztery takie tłuściutkie nasienniki, odprawiam nad nimi czary-mary żeby nie odpadły