Forum Ogrodnicze Oaza

Super taka różnorodność ptaków

Babcia Ala wrote:
Nieprawdaż?
Tu "dwóch takich, co ukradli ...kulkę". Tłuszczową, znacznie objedzoną. Z zatopionymi ziarnkami.

Lubię te nasze kolorowe ptaszki, te mniej kolorowe zresztą też... Tylko raz w czasie, gdy mieszkam poza Warszawą (czyli już ok. 30 lat) widziałam gile na żywo w ogrodzie. Kiedyś w zimie wpadały do nas do ogrodu kuropatwy i bażanty (nie mieliśmy wtenczas łownego psa i kotów, a i płot był dziurawy, oraz okolica wyludniona, więc miały raj) - ale sąsiedztwo się zabudowuje, więc i takie ptaki wyniosły się dalej. Na razie wciąż jest ich sporo - ale ciekawe, jak długo? Hałas miejski i zanieczyszczenie świetlne staje się w naszej okolicy coraz większe. Ogródki sąsiadów też coraz mniejsze - wielkości chustek do nosa - a i starych drzew coraz mniej - mało kto szanuje stare olchy, brzozy, wierzby i topole - owszem - to nie są długowieczne drzewa, i dosyć kruche, ale jakże urokliwe i pożyteczne. Ale dla wielu okolicznych przybyszów z miasta to stare i brzydkie śmieciuchy. Szczerze mówiąc - wyniosłabym się nieco dalej od ludzi, ale niestety - nie robię się młodsza, a poza tym szkoda by mi było mojego ogrodu... Dom mogę sprzedać, ale jak przeflancować całą tę 30-letnią historię ogrodową? No nijak.
Przepraszam za tę nieco depresyjną refleksję - najwyraźniej mój organizm potrzebuje już wiosny i zajęcia, żeby nie myśleć o rzeczach, na które nie mam wpływu.
Na koniec optymistyczna wiadomość - dotarła partia ziaren słonecznika, więc ptaszki nie będą głodować!

Aurora Borealis wrote:
Anula, bywa i dokładnie odwrotnie, wiem, bo mieszkam w stosunku 4/3 w dwóch miejscach na raz, a na wsi sama jestem "przybyszem z miasta", co prawda z dwudziestoletnim stażem.
Na moich 18 arach głównie nieużytku siedem razy się zastanawiam, nim wytnę byle witkę - i przeciwnie, sporo drzew i krzewów dosadziłam, z czego korzystają i ptaki.
Zaś "lokalsi" (pardon) jak się dorwą do pilarki łańcuchowej, tylko stękają w lesie walące się drzewa. Nie mówiąc o nagminnym a kompletnie dla mnie niepojętym wycinaniu takich "zachaszczeń" na nieużytkowanych dawnych łąkach czy wręcz nieużytkach. Przecież te skupiska krzaków i młodych drzew to naturalna ostoja ptaków i drobnej zwierzyny wszelakiej.
Już pominę niechlubne lata niedawno minione, gdy sąsiad pytany, po co właściwie wycina wszystko na swojej ziemi, niebotycznie zdziwiony odparł: można przecież.

Aurora Borealis wrote:
I tu podajemy sobie rączki, też długo i bardzo poważnie myślałam o totalnej wyprowadzce na wieś - ale... jak wyżej.
Co prawda mój miejski ogród młodszy, "nastałam" w nim w 1998, lecz drzewa zrobiły się jakieś takie...stare, tylko ja nie.

To całkiem odbiegłam od tematu.
Dziś nalot dzwońców:



Na pobliskiej magnolii siedział z tuzin, a tego wysłały chyba na zwiady.

Właściwie to zdjęcie nadaje się do wątku "ptaszyska w ogrodach".





Nie jestem wielką fanką krukowatych na moich rabatkach, wydziobują, rozgrzebują, bawią się znacznikami
Trzeba jednak przyznać, że co i rusz dają dowody wielkiej inteligencji.
Dziś zaobserwowałam, jak gawron usiłował wydobyć kulę tłuszczową z drucianej siatki, uczepiony do niej do góry nogami i posiłkując się skrzydłami, by nie spaść.

Na zdjęciu nie on oczywiście, tylko wrona siwa - czubek jodły koreańskiej widzę po prostu nad monitorem, w odległości może 4 m.

Po przyjeździe zobaczyłam, że w karmniku jest pusto.Moj M odparł, że jest ciepło,ptaki nie przylatują,a jak wsypie do karmnika ziarna,to szkoda mu sikorek,które atakuje Krogulec. Kupiłam kulki,worek slonecznika i mam piękny widok za oknem odwiedzających sikorek i wróbli. Krogulca od dwóch dni nie widziałam.

Łatko, ja mam w ogrodzie przez cały rok sójki i sroki, a czasem i wrony, przylatujące chyba z Warszawy na zimową wyżerkę. Bardzo lubię krukowate - m.in. za ich inteligencję, chociaż najbardziej lubię kruki, ale na ich oglądanie i słuchanie udaję się do Puszczy Kampinoskiej.
Niestety, po zimowych wyżerkach sójek mam masę pustych łupin orzecha włoskiego do sprzątania na posesji (orzechy rosną u sąsiadów). A w ciągu sezonu ogrodowego wykopuję z rabat znaczne ilości siewek dębu... Tak tak - sójka najlepszym siewcą lasu jest. Srocze gniazda na moich brzozach też nie przysparzają mi radości - kto zna sroki, ten wie, że ich śpiew z rana potrafi zbudzić umarłego... Mimo tego wszystkiego cieszę się, że wokół jest życie.
A dzisiaj widziałam i słyszałam przelatujący nad moim ogrodem klucz dzikich gęsi. Wiosna się zbliża wielkimi krokami...

Może warto powiesić u siebie budkę?
zapros-dudka.pl/

Dla dudka, lub innego ptaszka. Zabezpieczoną przed kotami i kunami oczywiście.

Całe szczęście stało się to dosłownie na moich oczach. Gdybym była w mieście, znalazłabym trupka





Wiatr musiał strącić pokrywkę, głuptas czyż wleciał do środka, a z otwartymi skrzydłami wydostać się nie mógł w żaden sposób. Wokół było pełno ziarenek, ale nie...
Oto, do czego prowadzi zachłanność.

Aniu ,ale ten gawron wielki ,a ten na ostatnim zdjęciu to co to za ptak ?
Piękny skubany i miał dużo szczęścia ,że wróciłaś .
U nas jak na razie bez wypadków .
A zaczynają odwiedzać nas teraz gołąbki .

Na wsi akrobatki wciąż .

Bogusiu - warto czytać tekst.
Jak napisałam, na jodle siedzi wrona siwa, nie gawron. Gawron występował jako akrobata, próbując wyjadać karmę dla drobnych ptaszków.
Na obu kolejnych moich zdjęciach jest czyż, co wiem dzięki Ani Adasiowej. Maleńki ptaszeczek, jak pół bogatki. Wczoraj zlatywały się tutaj całe chmary, większość pożywiała się na zewnątrz karmnika, a jeden wewnątrz

Gdyby stało się to, gdy siedzę w mieście, marnie by skończył.
Piękne zdjęcia ptaków robisz - jak zawsze.

No przecież czytałam od dechy do dechy no i jak tu lecieć
w świat eh przecież
zalecę nie tam gdzie trzeba A dziękuję za pochwałkę
A to tak jest jak się myśli za dwoje ,czyta za dwoje
myśli za dwoje ,kiedyś miałam lepszą koncentrację ,łapię się na
tym . :(niestety .

Nadal się zlatują, tu w górach:

Dzisiaj u mnie po ogrodzie spacerował piękny, kolorowy bażant- kogut. Towarzyszyło mu stadko, chyba ze 6 kurek. Bażanty podchodzą blisko domu, ale zdjęcia nigdy nie zdążę zrobić. Są płochliwe.

U mnie schodzi 2,5 litra słonecznika łuskanego dziennie, a na płocie dodatkowo wiszą pyzy ptasie.

Też dokarmiam ptaki, daję mieszankę nasion. Pyzy wiszą. Ostatnio mają większe wzięcie a było już tak, że żaden skrzydlaty stwór się nimi nie interesował.

Mój aparat, kupiony z myślą o robieniu głównie makro kwiatków, ma dość marny teleobiektyw - zdjęcie nie tak piękne, jak Bogusine, ale synogarlice tak ślicznie zapozowały na moim treliażu, że nie potrafię się oprzeć chęci wstawienia:

Napisałam się ,że ho ho .
Więc będzie krótko teraz


Nie w ogrodzie ,lecz na parapecie miejskim

Aniu zdjęcia jak zdjęcia raz ok innym razem miały być ok