Forum Ogrodnicze Oaza

Pawełku.. no niestety chwilę po wklejeniu tego zdjęcia sam stwierdziłeś, że nie ma tarasu. Co ja mam poradzić, że go nie widzisz
Ja jako dziecko widziałam- jestem przekonana, że tak było- krasnoludki, chowające sie pod dywanem w moim pokoju.. tak więc teraz widzę taras

Nie mogę sobie przypomnieć, czy te krasnoludki to z bajki Andersena czy braci Grimm.. Była taka bajka- chyba o szewcu, któremu w nocy pomagały krasnoludki i robiły za niego zaległe zamówienia na buty. Ja tak przeżywałam, jako kilkulatka, przygotowania do Świąt- że musi być porządek bo Mikołaj patrzy itp.. że weszłam do pokoju, zapaliłam światło i widziałam czmychające pod dywan krasnale, które mi pomagały sprzątać. Pamiętam do tej pory swoje ogromne emocje- ja je WIDZIAŁAM

EDIT- że też nie mam photoshopa- siebie bym tam wstawiła.. zrobiłabym furorę na fejsie (którego praktycznie nie używam )

Monika-Sz wrote:
tak,tak ja je też widziałem jak wynajmowałem mieszkanie w Legionowie...w 15 piętrowym bloku z płyty... a jakże czmychały nie tylko pod dywan ,ale jakieś takie inne były..brązowo-czarne i bez czapeczek za to miały czułki i w żadnej książce z bajkami nie mogłem ich znaleźć . Znalazłem je w książce o owadach - w rodzinie ...karaczanowatych....

Że też miłe wspomnienia sprowadzasz do robali.. W krasnale możesz nie wierzyć- ja widziałam.. a w Legionowie w bloku nigdy nie byłam, więc nie wiem, co tam pod dywanem siedzi

WIdocznie każdy ma takie krasnale, na jakie zasłużył

Zainspirowana filmikiem, jaki wstawiłeś jakiś czas temu.. dziś na śniadanie w porze lunchu zjadłam zupę, na obiad o 22 drugie danie.. teraz zjadłam jogurt na śniadanie- i chyba czas iśc spać

Miłych snów - Legionowskie Karaluchy z pod poduchy.....

Monia... efekt Aguniady pojawia się chyba po setce ... znaczy się: po setnej stronie dopiero
Ale ciiiiii... bo pewnie śpisz
Ech... nic nie powiem

Monia jakby co, to ja bardzo lubię siedzieć na schodach przed wejściem . Wiesz, że często u siebie, zamiast na tarasie, czy pod altanką, siadam na schodach . Od razu mówię, że nie wejdę z Pawłem do szafy (znaczy ja wejdę, ale Paweł się nie zmieści ).

Zakładanie trawnika tymczasowego nie ma sensu. Moim zdaniem szkoda włożonej pracy i kasy.

Obowiązkowy punkt poranka, czyli dialogi na cztery nogi …
Jesteście niesamowici .
Paweł, ale Ty tajemniczy jesteś w kwestii roboty ….

Moniko, myślałam o tym jasnozielonym rozchodniku z tyłu poprzedniej fotki, ale tego z przodu mam jeszcze więcej On podobnie jak tojeść ukorzenia się z każdego kawałka i kwitnie na żółto. Mam go w wielu miejscach i pięknie mi zadarnia nawet pod rh i azalkami. Ja nie narzekam, ani na tojeść ani na rozchodniki Niżej kolejne jego zdjęcie tym razem pod różą, mogę podesłać razem z tojeścią i zobaczysz co się lepiej sprawdza z konwalikiem

Monika-Sz wrote: Monia, a ja Ci wierzę; w mojego różowego słonia (proszę się nie śmiać) też nikt nie wierzy, a ja do dziś jestem pewna, że WIDZIAŁAM

Kolejny bardzo miło rozpoczęty dzień w Twoim wątku . Boję się, że jak się przyzwyczaję od Was zaczynać dzień, to nagle zaprzestaniecie pogaduszek . Nie przestaniecie ?
Jak czytam o Twoich planach co do tojeści, od razu przypomina mi się jak sadziłam irgi . To było jeszcze w czasach prawie przedforumowych , prawie, bo już czytałam, ale anonimowo. No i właśnie trafiłam na dyskusję o irgach, bodajże u Aguniady. Strasznie tam wszyscy psioczyli na irgi, że się nadmiernie rozrastają, zagłuszają wszystko wkoło, a po kilku latach system korzeniowy wymaga koparki do wykopania . Oczywiście nic sobie z tego nie robiłam, sama sobie te irgi wymyśliłam i byłam bardzo dumna ze swojego pomysłu . Na niewielką rabatę zakupiłam 6 sztuk, po dwie sztuki 3 odmian. Oczywiście zamierzałam tam mieć również mnóstwo innych roślin
Skutek był łatwy do przewidzenia , po 2 latach wyleciały pierwsze dwie, po pół roku kolejne dwie , ostatnie chyba opuszczą mnie w tym sezonie - jak dam radę
Ech, dlaczego zawsze chcemy się uczyć na własnych błędach ?

Pewnie intensywność nocnych pogaduszek zależy od tego, na której zmianie pracuje Paweł

Syndrom Aguniady, no nieźle

Widzę, że Państwo do 4ej rano zabalowali... a czytali, że po 22ej należy już grzecznie w łóżeczkach leżeć?
Paweł nocna zmiana, więc ma usprawiedliwienie, ale Ty Monika normalnie przesadzasz
Szczęście, że przynajmniej się można rano pośmiać.

Wracając do spraw ogrodowych, to narzekasz moja droga, że nie masz miejsca, a z pełną świadomością chcesz sadzić mega ekspansywną roślinę, która zabierze Ci przestrzeń dla innych gatunków - gwarantowane
Jesteś przekonana, że tego chcesz?
Bo wiesz, żebyś później nie płakała

Marta słusznie przypomina problem irgowy... ja wykopywałam bodaj cztery sztuki: jedną, która zarosła mi górą cały fragment frontowej rabaty, oraz trzy maluchy, niepozorne. Jak słowo honoru, że do dziś pamiętam, jak masakrycznie się z PanemM uszarpaliśmy. Normalnie ręcznie nie powinno się tego przenigdy usuwać, tylko koparką.

To tyle - gwoli jednak przemyślenia

Pozdrawiam śnieżnie
A

I właśnie wylazłaś na następną stronę

Ano - wykalkulowałam to sobie

dorciaj wrote:
No to Dorcia się doigrałaś..... ....aż taki mam brzuchol wiem że ważę troszkę za dużo ale takie postawienie sprawy to już przesada

Monia , Aguniada pisała że to nie jest normalne że Ty siedzisz w internecie całą noc (wydaje mi się to prawdą ) ja to wiesz by nie zasnąć jestem na warcie ale ty.....ja tam jak przykazała Agusia idę spać o 22.00 i po balu Pani Lalu...

Pawelku, co ja więcej mogę... delikatnie i z troską piszę, żeby Monika normalnie się odzywiala, nie paliła (!), dbała o siebie, ale niestety - przypadek nie do ruszenia, obawiam się Przynajmniej nie na odległość. Nawet moja córka przed 2a juz śpi

Pawełku, miałam na myśli Twój wzrost , a nie brzuch .

Uderz w stół!