Forum Ogrodnicze Oaza

Bardzo podobne ciasto piekę zawsze na Wielkanoc.U mnie figuruje pod nazwą "Góralski przekładaniec".

komamyślę że co region to inna nazwa będzie. U nas jest to grysikowiec, a z miejscowości której pochodzę nazywają go od tej miejscowości. A to raptem 4 km. My tu w okolicy wiemy że to ten sam.
Zdarza się teraz wiele że tak powiem podróbek tego ciasta. Raz zamawialiśmy na komunię syna to ciasto bo bardzo lubi i byliśmy rozczarowani, zawsze mieli przepyszne to ciasto, a tu nagle masa całkiem inna. Grysikowiec bez Grysiku.
Adasiowadzięki ja podrzucenie innego przepisiku, śliwki mam nic tylko próbować

Dziękuję Aniu za przepis. Pamiętam, że kiedyś jeszcze jako nastolatka robiłam podobne ciasto tylko jakoś inaczej się nazywało. Ta masa z kaszą manną faktycznie była pyszna, tylko trzeba było grysik dobrze rozgotować, żeby nie było czuć ziaren.
Ciasto wypróbuję w najbliższym czasie, a raczej zagonię którąś córę do pieczenia Ja też nie stosuję margaryny ze względów zdrowotnych, więc moja wersja będzie z masłem i prawdziwym miodem.

Betulakoniecznie zagoń, bo ciasto pyszne. Moje jeszcze za małe na pieczenie. Czasem jak pomagają, jest więcej sprzątania niż jakbym sama piekła.

Od wczoraj nocne przymrozki
To trzeba było się pożegnać z pięknie kwitnącymi daliami
W niedzielę tak

W w poniedziałek tak

Te zamrożone też fajnie wyglądają.


Cynie też padły.


Komarzyce udało się troszkę uratować

Smutny widok takie zmarznięte rośliny. U mnie wprawdzie szyby w samochodzie były zamarznięte, ale rośliny na szczęście nie ucierpiały.

Aniu, możemy sobie podać ręce w niedoli - mnie ta sytuacja irytuje tym bardziej, że zapewne następny mróz we Wrocławiu po Bożym Narodzeniu.

Łatka u mnie jest tak samo. Jeden mrozik i wszystko pada a potem już długo nie ma. Ale wolę to niż jesienne deszcze.

Mrozik dał mi przymusowe prace w ogrodzie i wykopuje dalie.
Moje dalie pozyskałam z nasion wg opakowania, mają nie tworzyć karp. Hmmm
Sami zobaczcie




54 krzaczki wykopałam. Tylko 1 nie wytworzył karp, teraz muszę to jakoś posegregować kolorami.
Kilka nie zakwitło, albo był jeden mały kwiatuszek i już koloru nie pamiętam.

Dalie karłowe 2 Halinki białe jedna nn zółta.



Na 54 sztuki dwie dołem nie przemarzły, może by odbiły ale nie chce mi się ich zostawiać i drugi raz bawić w wykopki.


Latem złamały mi dzieci dwa krzaczki eksperymentalnie obwinełam taśmą. Teraz patrzę i zrosło się złamanie


Kawka wypita pora wracać dalej kopać. Jeszcze cały ogród pomponowych i kilka niższych.

Na szczęście nie wszystko przemarzło. Lawenda cieszy oko i floksik się schował


A i jeszcze eksperymentalne bratki

Karpy dosychają, żeby dokładnie ziemię otrzepać.


Udało mi się też zebrać trochę nasion dali. Długo trwało zakochanie przewlekłych pąków,ale nasionka bardzo łatwo wybrać.

Były sobie kwiaty i znów jest tylko ziemia. No może jeden mały floksik jeszcze żyje. Coraz bardziej pusto w ogrodzie i tarasie.


Za to liści przybywa, a moim dzieciaczkom to pasuje. Siedzi sobie królewna w stercie liści.

Kolejne dalie wykopałam. Pomponowych już miałam mniej na szczęście. Nawet ładne były, ale muszę zlikwidować nie mam na nie miejsca, za wysokie. Z jednej strony nie planuje dalej ich mieć, a z drugiej szkoda było mi zostawić żeby zgniły.

Właśnie po to żeby uniknąć efektu pustej rabaty zimą w najbardziej reprezentacyjnej części ogrodu, czyli w przedogródku posadziłam iglaki. Stanowią trzon rabaty. Jak krzewy liściaste zgubią jesienią liście, a byliny wymrozi to nadal jest na czym oko zawiesić.

Nie tylko iglaki zielenią się zimą - pomijam moje ukochane rododendrony, choćby takie wrzośce już zawiązują pączki kwiatowe, są zielone całą zimę i mają stosunkowo niewielkie gabaryty. Inne krzewy - jak mahonia czy ostrokrzew - też ładnie odcinają się od śniegu. A za bylin - polecam na przykład naparstnice, zachowują rozety liściowe. No i ciemierniki - może stare liście nie za piękne, ale pokrywają ziemię, a kwiaty pojawiają się w lutym.

Betulaaż tak te puste rabaty mi nie przeszkadzają żeby iglaki tam sądzić.
Mój kwadrat nie jest reprezentacyjny tzn nie jest w centrum ogrodu, tylko za domem pod oknem. Dla uciechy moich oczu, przechodnie widzieć nie muszą.
Łatkopowiadasz ciemiernik kwitnie w lutym. Hmm poczytam sobie o nim.

Aniu karpy Twoich dalii z siewu wyglądają lepiej, niż te które wiosną kupowałam. Myślę, że uda Ci się je przechować. Ja nie usuwam całej ziemi, otrzepuję tylko ile się da. Potem zasypuję je torfem odkwaszonym. Miodunka też dość długo utrzymuje liście. Ciemierniki też polecam.

Obie Anie podziwiam za pielęgnowanie takiej ilości dalii. Są piękne, ..... ale to wykopywanie, zakopywanie, przechowywanie, segregowanie... Choroba ilości już jest za mną. Wyleczyłam się i to sama. Dalię mam jedną niewysoką, piękną i to mi wystarczy. Chociaż teraz daleko jej do piękności, a po mroźnym ranku wygląda jak Wasze. Doceniam różnorodność odmian dalii i ich piękno, ale moje uczucie póki co, jest z liliami, liliowcami i funkiami.

kasik69 ja też kupowałam i były kiepskie. Ledwo jedną lepszą wybrałam, a i tak wybór kolorów był marny.
merlinja akurat lubię takie kopanie,segregacje. Jak robię to co lubię to lepiej planować dzień i lepsza organizacja wtedy jest.

Łatkaczytałam o ciemiernikach. Kwiaty ma piękne,ale jest trująca i parzy, powodując nawet pęcherze. Przy dzieciach nie ma takiej opcji. A moje córcie uwielbiją zrywać kwiaty.

Już wspomniałam o komarzycach. Kupiłam kilka krzaków wiosną, myślałam że zakwitnie to zabiorę nasiona. Doczytałam, że nasion nie wytwarza podobno. Po przymrozkach coś tam jej uratowała i próbuje robić sadzonki na prośbę Adasiowa rozwinę ten temat.
Na oknach nie przemarzła tak bardzo.


A w tych dwóch donicach mam z Krzaczka który rósł sobie w gruncie jako że się pokładał po ziemi miał korzonki, puścił je tak jak bluszcz.

Ten na ręce był z jednym małym korzeniem i słabo puszcza kolejne.W tej donice osadzone są pionowo sadzonki.



A w tej donicy są sadzonki które bezpośrednio leżały na ziemi. Są pocięte na drobniutkie gałązki z korzeniami wsadzone poziomo.
Po wyciągnięciu najgorszej sadzonki(przynajmniej patrząc na część naziemną)takie ma korzenie.



Kolejne bez korzonków łodygi z liśćmi wsadziłam do wody.

Najszybciej ukorzeniły się te najmniej zdrewniałe. Zobaczymy co będzie z resztą.




Złamał mi się kawałek ale to nic, tak z bliska korzonki

Na tym etapie mogę powiedzieć że chyba najlepiej ukorzenia je się poziomo, lub z wierzchołków nie zdrewniałych.

Dziękuję Ci bardzo - za materiał zdjęciowy, poświęcony czas i spełnienie mojej prośby

Anusia, tak sobie pomyślałam, że można byłoby spróbować przezimować krzaczki rosnące w donicy - widzę, że wypuściły sporo ładnych odrostów. Robię tak czasami z pelargoniami, jeśli znajduję dla nich miejsce, bo ostatnio zostawiłam kilka skrzynek na parapecie klatki schodowej w mojej kamienicy i niestety, komuś się spodobały na tyle, że je sobie przywłaszczył.
W tym roku mam mniejszą ilość pelargonii do przechowania, ale nie wiem jeszcze, gdzie je przezimuję.

Jeżeli chciałabyś sadzonkę z tej mojej komarzycy, to bardzo chętnie taką przygotuję dla Ciebie. W przyszły weekend pobiorę niezdrewniałe wierzchołki i będę działać, a mam jeszcze w zanadrzu ciekawe begonie do ukorzenienia.