Forum Ogrodnicze Oaza

Kawę postawię i faworki abyście nigdzie się nie wynosili.
Czujcie się jak u siebie w domu.

Beatko, smaku mi narobiłaś na te faworki, a tu jakieś ciemnawe, nie prawdziste
Wczoraj widziałam w cukierni po 55 zł kg, tak się zastanawiam, jak tu namówić Jedną Osobę, żeby zrobiła
Ja mogę pudrować

Pozdrawiam Irena

Rzepka wrote: Zwal na wnuczki ....wnuczkom nie odmówi

Wnuśkom nie podchodzą, zlizują tylko puder i tyle, no,chyba, że dla Córuni....
Właśnie narobiliśmy pierogów z 2kg mąki, muszę trochę odczekać, coby nową robotę zaproponować

Pozdrawiam Irena

Beatko dziękuję za podzielenie się przepisami

Wy tu o faworkach, a ja na małej diecie
Uwielbiam robić i zajadać ale będę dzielna Chyba
Akysz

Miłego dnia! Pietruszkowe dziewczęta

Irenko, ostatnio krucho u mnie z czasem.
Wróciłam na pełny etat ale w wolnej chwili zrobię, te Babcine, mielone w maszynce.

Dla tych co lubią Scherlocka i brzdękanie.

Uśmiechnijcie się przy piątku:



Kucać po naszemu - kaszleć.

Beatko, to przy wolnej chwili wrzuć przepis na te faworki z maszynki, bardzo proszę

Pozdrawiam Irena

Pewnie chodziło o kruche ciasteczka z maszynki.



Ten włam do restauracji to chyba w Kielcach był, podobny stan umysłu urzędników państwowych twitter.com/stumbras3/status/1354811742602162179

Żadne ciastka, faworki. Zagniata się ciasto a potem dwa razy mieli, tak sie je napowietrza bez żmudnego wybijania. Wychodzą kruchutkie i pyszne.
Jak jutro się wyrobię po pracy to usmażę i poczęstuję, choć wirtualnie.

O szczepieniu na wesoło:

whitedame wrote: No popatrz, tego bym się nie domyślił. . Pewnie malakser byłby szybszy.

Pamiętaj, że malakser rozgrzewa zawartość a nie zawsze jest to pożądane.

Beatko podoba mi się przepuszczanie ciasta przez maszynkę, tylko jakie sitko ?

Wystarczy grube jak do kiełbas lub słoniny.

to pewnie 4 albo 5 będą najlepsze.

Mamma wrote: Ponieważ trochę będzie pisaniny w tym temacie zostawiłam to na wieczór. Sama to sobie wymyśliłam i nawet cieszę się, że będę to u Beatki opisywać, bo w wątku pomidorowym nie miałabym odwagi. Mamma to dokładnie są wiadra z obciętymi dnami. Ten sposób sama wymyśliłam, wyjściem była uprawa pomidorów w pierścieniach, a że mój tunel miał kiedyś 1,8m w kłębie, to szkoda mi było miejsca na wysokość, więc sadzę te pomidory normalnie do ziemi i nakładam wiadra, jakie mam od 10 do 15 l. W miarę jak pomidory rosną sypię im tam jakieś dobroci: torf odkwaszony, ziemię ogrodniczą, kompost, perlit, wermikulit, co mam i co jest lepsze niż moja ciężka glina, a one często wypuszczą korzenie z łodyg i się w tym zakorzenią. Tego podłoża daję tyle ile mam. To jest pracochłonne, ale podlewanie idzie mi szybciej. Po dwóch pierwszych latach doszłam do wniosku, że jest to dla mnie wygodne, bo ja je w tych wiaderkach podlewam, leję pompką lub grawitacyjnie wężem wodę ogrzaną słońcem ze zbiornika i wlewam tej wody po brzegi wiaderka i idę do następnego pomidora. Ponieważ w tych wiadrach jest lepsze podłoże, to ono się nie zaskorupia jak moja glina, wcześniej musiałam biegać z motyką przed każdym podlewaniem, bo zaskorupionej gliny nie podlejesz dobrze, wszystko spływa. Gdy trzeba coś pomidorom podać, to też mam pewność, że poszło pod korzeń. Co drugie lub trzecie podlewanie, w zależności od pogody, podlewam też, jak ja to nazywam podłogę, czyli miejsca pomiędzy wiaderkami. Gdy jest duża wilgotność powietrza, to nie podlewam podłogi tylko podlewam w wiaderka i w ten sposób nie podnoszę wilgotności jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że przybliżyłam temat.
P.S. Ja w zasadzie pomidorów nie nawożę, uprawiam je w 3 roku po oborniku, ale w drugim roku po oborniku przed sezonem pomidorów na jesień sieję wykę ozimą lub wiosną w roku pomidorowym groch pastewny peluszkę z bobikiem. Rozsadę przygotowuję w dużych doniczkach 4 l i w tych doniczkach dobrze je dokarmiam, a pod korzeń czasem daję przefermentowany krowieniec i przywiędnięte pokrzywy. Potem w zależności jak rosną czy dobrze czy marniej. W roku 2020 dostały dwa razy magiczną siłę do pomidorów, w tym roku zaopatrzyłam się na wszelki wypadek w Kristalon, ale czy użyję, to zależy od rozwoju sytuacji. Trochę trwało niż do tego doszłam jak mam to robić, bo wszędzie piszą, że pomidory uprawia się w pierwszym roku po oborniku, tylko jak ja dam im gnoju, to mam krzaczory i hoduję liściory zamiast owoców-za dużo azotu i potem jeszcze łatwiej chorują, bo są wybujałe czyli wegetatywne.

To bardzo ciekawe, co piszesz. Też mam glinę na działce i żeby uniknąć rozlewania się wody wszędzie, tylko nie pod krzak, zakopywałam 1,5-2 litrową butelkę przy roślinie. W korku były nawiercone 2-3 otwory, a dno butelki odcięte, żeby można było tam nalać wody. To odcięte dno nakładałam potem na butelkę, żeby mi się w niej nic nie utopiło, kiedy wracałam do domu i zostawialam butelki napełnione. Ot, takie bieda nawadnianie. Ale Twój sposób jest lepszy, bo jednorazowo można więcej wody wlać i oszczędza się na czasie. Można zapożyczyć?