Forum Ogrodnicze Oaza

Dzisiaj jestem w głupkowattm nastroju.

Jak ja Cię rozumiem:

W Gorzowie trwa remontu dróg. Ścieżkę rowerową poprowadzili między pasami dla samochodów i przez środek największego skrzyżowania
Gdybym była rowerzystką nie odważyła bym się z niej skorzystać, ale...jest.

Takie prowadzenie ścieżki to nic dziwnego, w cywilizowanych krajach. Polacy raczej nie dorośli do koegzystencji na drogach, wolą walkę na życie i śmierć. I tyczy się to zarówno kierowców jak i rowerzystów

Z punktu widzenia kierowcy (w tym przypadku mnie), na drodze, największym zagrożeniem są rowerzyści i motocykliści i niestety są najmniej przewidywalnymi. Piszę to z własnego doświadczenia i nie jestem z gatunku "toczących walki".
W tym przypadku przykład; rowerzyści.
Mają pierwszeństwo, więc pędzą nie zważając na nic. Jadąc w samochodzie często po prostu nie mam nawet szansy zobaczenie takiego rowerzysty, który nagle się pojawią nie wiadomo skąd. Ich żadne ograniczenia nie obowiązują. Samochód to nie wózek sklepowy, nie zatrzyma się ot tak. Nie udowodnię, że go nie miałam szans zobaczyć a przecież czas reakcji i koordynacja skupienia na drodze, też są jednak ograniczone. A rowerzysta na ścieżce jest "świętą krową" i tak się zachowuje.
A wyobrażajcie sobie dziecko, które przecież w każdej chwili może się zagapić, bądź stracić równowagę i to np w momencie, gdy samochody ruszają na światłach a ścieżka jest wąska
Już samo stanie tam na światłach między samochodami...fuj...To jedno z najbardziej ruchliwych skrzyżowań w środku miasta.
Robiąc takie ścieżki, naraża się obie strony na nieszczęścia i problemy. Ścieżki powinny być jak najdalej od ruchliwych ulic a tym bardziej skrzyżowań.
Jestem "zaprawionym" kierowcą i wbrew powszechnej opinii "baba kierowca", nie najgorszym (swoją drogą, kto takim paniom daje prawo jazdy ). Jednak Gorzów będę omijała z daleka, jak tylko będę mogła.

Swoją drogą spójrzcie na spękania na tej ścieżce. Przecież to dopiero co robiona nawierzchnia. Za chwilę popęka i sam będzie zagrożeniem Ale przecież o spowodowanie wypadku nik nie obwini dziury na drodze.

A z boku pewnie buspas i kierowca samochodu czuje się jak w klatce.
Na Śląsku trudne do przejechania są stare urbanistycznie miasta Chorzów, Bytom, Ruda a szczególnie ich Centra z gęstą siecią linii tramwajowych.
Gdyby tam jeszcze ścieżki rowerowe wsadzić
Byłoby idealne miejsce na egzaminy na prawo jazdy, z pewnością zdaliby najlepsi. i to tylko fuksem.
Co do Twoich zdjęć Mamma to współczuję uczestnikom ruchu w Gorzowie.
Nawet rowerzyści nie będą czuć się bezpiecznie na takiej ścieżce.
Wcale nie wygląda na ścieżkę z cywilizowanych krajów tylko na taką zrobioną na prędce, żeby pieniędzy unijnych nie stracić.
Ścieżki rowerowe powinny być równorzędnie z pasem jezdni ale z jego boku.
Skrzyżowania tego typu powinny być dla rowerów niedostępne.
Powinni mieć własne obwodzące od głównego ruchu.

Akurat w moim i ościennych miastach powstały setki km ścieżek rowerowych biegnących w miejscu zlikwidowanych torów linii tramwajowych i wydawałoby się, że wszystko będzie cacy.
Niestety nie jest.
Co i rusz dochodzi do kolizji pieszy - rowerzysta.
Bo mimo wyraźnych oznaczeń, z lewej pieszy z prawej rowerzysta Ci pierwsi włażą wszędzie.

W wielu miejscach nie ma innej opcji. W Belgii czy Holandii często w starych centrach ścieżki prowadzone są po jezdni. Rowerzyści mają pierwszeństwo. Na światłach jednoślady wjeżdżają przed samochody bo bardzo często znajduje się tam miejsce dla jednośladów. Wszystkich.
Co do motocykli to używaj kierunkowskazów, jedź przewidywalnie. Szanse na bum spadną drastycznie.
BTW w Brukseli byłem jakoś tydzień temu, po mniejszych miastach jeździłem przedwczoraj.
Co ciekawe w B i NL po ścieżce rowerowej mogą się poruszać motorowery. Generalnie są szybsze od rowerów, ale jakoś udaje im się w miarę bezkolizyjnie jeździć.

To co napisałaś o rowerzystach nie patrzących na nic to prawda, tylko czy dojeżdżając do drogi z pierwszeństwem masz pretensje ze samochody na niej nie zwalniają?

Na szczęście do Gorzowa jeżdżę sporadycznie Widziałam jakość zagranicznych dróg i jakiekolwiek porównanie to głupi żart. Nawet mała Słowacja to przepaść. Ja nie wiem, że nikt (np.z Uni), kto daje na takie drogi pieniądze, nie weryfikuje tych bubli. Za taką ścieżkę i narażanie czyjegoś zdrowia i życia, ktoś powinien beknąć. Zastanawiam się, czy jej nie zgłoszę do "Absurdów drogowych". O jej jakości (a cenie ) nawet nie wspomnę...
Ale o czym ja piszę...

Nie trzeba daleko szukać.radom.wyborcza.pl/radom/7,48201,26709916...zie-kozienickim.html

Kiedyś zrobię Wam zdjęcia naszej drogi we wsi. To jest dopiero absurd...była kompletnie nieprzejezdna a teraz, to taki wypas, że nawet znaki odwrotnie postawili, za to w ilości, że obdzielić by kilka takich dróg
Są nawet odblaski po bokach drogi (białe i czerwone), i zatoczki do wyprzedzania...a ostatnio nawet kilku "martwych policjantów" położyli. Pewnie jakoś kosztorys trzeba było jeszcze podrasować, bo i droga krótka
W sumie jest ok.100 mieszkańców wioski. Z drogi raczej inni nie korzystają, bo i wieś na uboczu, więc robienie przyzwoitego asfaltu w zupełności by wystarczyło. Ale my "dostaliśmy" totalnie niepotrzebne gadżety. W zasadzie, to nie my, bo (są i gorsi mieszkańcy) i do nas droga jeszcze nie dotarła ,ale zapowiedzieli, że będą robić. Na razie nawet nie ma informacji o numerach naszych domów na rozjeździe.

Marlenko, a tak z ciekawości, ta ścieżka rowerowa to jedno czy dwukierunkowa?

W tym roku Gorzów mi nie grozi, wymigałam się.

Co do rowerzystów...
Kiedyś byli rowerzyści i kolarze. Mam sporo przejechanych kilometrów w pierwszej "frakcji". Mieliśmy fajną ekipę, ale to były inne czasy.

Teraz doszli pedalarze - jest to skrzyżowanie ku*** z osłem. Nie do nauczenia i nie do zaj******.

Przeważnie rower droższy od samochodu, a mózg mniejszy od komórki rozwielitki. Chociaż może nie, przecież większość musi mieć prawo jazdy - podjeżdża autkiem, wyciąga rower i ziuuuum mózg mu się kurczy...

Soryy, że tak piszę, ale mam wyobraźnię. "W starych czasach" życie zmusiło mnie do jeżdżenia rowerem bez dobrych świateł do szpitala, bo leżał tam mój krewny. W sytuacjach zagrożenia = mijające się autka, wiałam do rowu. Bo kierowcy oślepiając się nawzajem mnie nie widzieli, a życie mam jedno.

Teraz warunki jazdy na drogach dla rowerzystów zmieniły się na gorsze. Więcej samochodów i więcej idiotów za kierownicą. Kiedyś dojeżdżałam rowerem do pracy, teraz cieszę się, że już nie muszę. Ale pamiętam jak się jeździ rowerem, dlatego nie trawię pedalarzy.

Jak mało co nie rozjechałam takich dwóch idiotów, to kupiłam kamerkę. Marlenko jedyne wyjście.

To była tylko i wyłącznie kwestia szczęścia. Dwóch idiotów PROWADZIŁO rowery po PRAWEJ stronie drogi, idąc OBOK siebie. Oczywiście było to po zmroku, rowery bez świateł, ale coś facetom na gatkach świeciło i TO zauważyłam. Droga wąska, bez pobocza. Najechałam na nich tuż za zakrętem.

Odbiłam, ale jakby coś jechało z naprzeciwka nie wiem, co bym zrobiła. Iść na czołowe? Nie było dużo max 50 km/h. Skasować 2 debili? Oszczędzono mi wyboru.

Przepraszam rozpisałam się, ale jak sobie przypomnę to jeszcze mnie gotuje. "Królowie szos". I nie ma na nich bata. Uważam, że rowery powinny mieć taką samą rejestrację jak motorowery, aby znaleźć idiotów, jakby co.


Edit:.
Marlenko zrób koniecznie, bo jak pierwszy raz jechałam, to tak mi "kopara opadła", że chyba tam jeszcze leży. I dla porównania wjazd do Was.

Małgosiu ten mem idealnie pasuje do Twojej wypowiedzi:

Wróciłam z pracy i idę do roboty
Gipsowanie i drapanie, potem malowanie, akryl wokół drzwi i okien, to moja rozrywka na weekend.
Jan się rozchorował.
On facet z żelaza, który pracował u nas gdy kolejni chorowali na Covid rozchorował się .... gdy się zaszczepił.
Wczoraj dzwoniłam, telefon odebrała żona i zmartwiona powiedziała mi, że od środy nie wie o bożym świecie.
Tak więc wygrałam przetarg na wykończenie tego czego nie zdążył.
Dobrze że choć kafelki zdążył położyć
I muszę się spieszyć bo 24 przychodzą ludzie od paneli.
Udało mi się umyć dwa okna na remontowanym piętrze, tylko z grubsza, ale kolejna dostawa rozsady od Ireny luksusowo sobie rośnie na parapetach.
Za oknami listopad jak pewnie w całej Polsce, wiosny wciąż nie widać.
Aż się boję powrotu scenariusza sprzed chyba 3 lat gdy taka pogoda była jeszcze w maju.
A pomidorki, szczególnie te które dostałam od Ireny wołają o miejscówkę w ziemi.

KTO UKRADŁ WIOSNĘ, PRZYZNAĆ SIĘ.

No to Ci zazdroszczę.

Bo ja MUSZĘ dziś uporządkować kurnik i przenieść młode z odchowalników do kurnika. Wiążę się to z kursowaniem pełną taczką po błocie. Modliłam się aby było sucho, a teraz modlę się aby tylko nie lało. Jak to się zmieniają priorytety

W domu rośliny czekają na pikowanie, posadzenie, posianie...

Mamma wrote:
Połowę miesiąca spędzam poruszając się po drogach zagranicznych. Na Słowacji nie byłem kilka lat, może się coś zmieniło. Bo wcześniej wschodnia Słowacja miała drogi jak mieszkańcy okolic Legnicy i Wrocławia (u nas te dróżki takie są do dziś). Ale np Świętokrzyskie jest przykładem że drogi lokalne mogą być przyzwoite.
Z drugiej strony w Belgii na dylatacjach mostów/wiaduktów wypadają plomby z zębów, dziury to permanentny stan. A kraj nieduży, bogaty (choć nie tak jak wtedy gdy doił Kongo). Drogi lokalne są różne, ale bardzo często wołają o pomstę do nieba, przy szerokości sugerującej że dominującym środkiem transportu nadal jest koń i to wierzchem

We Francji autostrady są dobre i piekielnie drogie. Drogi krajowe (Nxx) przeważnie przyzwoite, ale trzeba brać pod uwagę że dziura, koleina czy łata na łacie nie jest niczym wyjątkowym. Podobnie jak miliard fotoradarów i żandarmów czających po krzakach jak milicja w czasach minionych. W miastach... w miastach stan ulic jest dramatyczny. Główne ciągi remontują, ale wjedź w jakieś mniej reprezentacyjne rejony. Takich nawierzchni np w Krakowie trudno szukać.

W Niemczech - generalnie autostrady są ok, ale... są miejsca gdzie jedzie jak "płytówką" A4 z Gliwic do Wrocławia w 1988r.
W miastach jest różnie, lepiej niż we Francji choć zdarzyło mi się omyłkowo wjechać w pewną berlińską ulicę i wyglądała jak z mema o Rosji.
Ach, no i przypomniałem sobie o niemieckiej A20 która raczyła się była zapadać i niewiele minęło od budowy gdy trzeba ją było zamknąć

Stan dróg w Czechach dobrze obrazuje autostrada koło Cieszyna.
To z krajów w których bywam najczęściej i mam dość szeroki obraz stanu nawierzchni
Jedyne czego możemy się wstydzić to gęstości autostrad i dróg szybkiego ruchu oraz braku obwodnic na drogach krajowych.

Akurat droga we wsi Marleny to totalna abstrakcja - to trzeba zobaczyć, dlatego prosiłam o zdjęcia, no ale Ona nie ma teraz głowy do tego.

Co do naszych dróg. Poprawiło się znacznie. Od lat dorabiam w lubuskim i trzymam się opcji "autostrady omijaj". Zupełnie fajnie się jeździ. Jest różnica od 2008-go.
Ale Gorzowa i rondowej Zielonej Góry nie lubię.

Myślę, że Marlenka tego zdjęcia nie przebije

Beatko z Chińczykami nikt i nic nie może się równać. Zapewniam...a wiem co mówię
Jak wszystko wróci na właściwe tory, specjalnie dla Was, zrobię dokładną relację tego przesadnego "luksusu" drogowego i krok dalej, z naszej nędzy
Może znajdę szczękę Małgosi , swoją drogą szkoda, że nie przyjeżdża w tym roku.

Co do dróg w innych krajach (Chiny oczywiście poza konkursem ).
To w np. Niemczech pracuje gro znajomych. Nie tylko jako kierowcy, ale także przy budowie dróg. Tam potrafi wrócić do fabryki asfalt, tylko dlatego, że miał kilka stopni ciepła za mało.
A u nas panowie gumiakiem łatają dziury...i to koniecznie w deszczu