Forum Ogrodnicze Oaza

Dzisiejszy piękny dzień spędziłam w lesie. Grzybów co prawda zebrałam niewiele, ale kilka godzin w pięknych okolicznościach przyrody i miłym towarzystwie bardziej cieszą niż pełen koszyk



Na rabatach jesiennie





Chodzą mi po głowie pomysły na nowe rabaty. Liczę, że zacznę przygotowywać je jeszcze tej jesieni (ciągle czekam na montaż oczyszczalni ), a latem będę się już nimi zachwycać

Mile zaskoczyły mnie wyprzedażowe dalie sadzone w środku lata. Wyrosły prawie wszystkie, a na części pokazały się pąki kwiatowe

Mam cichą nadzieję, że październik będzie dalej tak piękny i ciepły jak dzisiaj a one zdążą się rozwinąć.

Nad warzywnikiem góruje słonecznik. Świetny jest z taką ilością kwiatów na jednej roślinie

Październikowe zachody słońca potrafią być przepiękne

Oby jak najwięcej takich dni przed nami

Pięknie Kasiu
I właśnie o to chodzi by delektować,się
pięknem jesieni .
Podziwiam zapał do rabat
Ale kibicuję szczerze ,mocno je zagęszcz roślinami ,
by mało pielić .
Pozdrawiam serdecznie .

Bogusiu, zapał mam, kiedy o nich myślę. Gorzej może być, kiedy przyjdzie chwycić za szpadel

Piękne grzybki i ogród. Jak się zrobiła piękna pogoda, to ja uziemiona. Spadłam ze schodów , kostka napuchnięta i boli. A miałam ogarnąć ogródek , posadzić cebulowe, a w sobotę jechać w góry

Aneczko Szafirkowa bardzo współczuję ,ja znam ten
ból .
Spadłam ,ze schodów ,źle zeszłam z mostka nad zalewem ,a teraz wyjęłam
szuflady z zamrażarki i postawiłam tylko na podłodze w kuchni hm ,
by nie móc się poruszać swobodnie ,lędźwiowy się zbuntował.
A może to ogromny stres ,który mi towarzyszy od paru miesięcy hm .
Zasada Aniu jest jedna, jeśli to tylko zwichnięcie to 5 dni noga w górze
na łóżku ,zero chodzenia ,to potem daje dobry efekt ,
nie ma bólów po latach .Inaczej będą .A może pęknięcie ,zrób jutro prześwietlenie .
Bo mi przy upadku ze schodów pękła kość tylna piszczelowa .
Zadbaj o nogę ,las nie ucieknie

Aniu
Może to nic groźnego, ale warto to sprawdzić. Tak, jak radzi Bogusia, zrobić prześwietlenie.
Ogródek poczeka, cebulowe spokojnie zdążysz jeszcze posadzić. Jedynie gór szkoda, ale one z pewnością dalej będą na swoim miejscu
Teraz Aniu najważniejsza jesteś Ty i Twoje zdrowie

Kasiu dziewczyny a piszę o tych decydujących 5 dniach ,
ponieważ x lat do tyłu jak zwichnęłam nogę właśnie gdzieś w kostce ,
to ortopeda mi powiedział tak i sprawdziło się co do joty .
Ja się nie zastosowałam, łaziłam, długo mi opuchnięcie nie chciało odpuścić
potem po latach ciągły ból przy zmianach
pogodowych i tak jest do dzisiaj .Zwichnięcia są gorsze od złamań .
Bo jak zwichnęłam nogę w 4 dniu od wjazdu do sanatorium to już nie opowiem .
E nawet nie na tańcach
Bo gdyby ,to przynajmniej nie było by mi żal

Kasiu, imponujący słonecznik, to takie radosne rośliny! Może pod wpływem zmian klimatu doczekam pól słonecznikowych zamiast kartoflisk - choćby na Węgrzech czy w Chorwacji takie złote łany są niesamowitym widokiem. Ale i pojedynczy. duży okaz dodaje optymizmu.
Moje ozdobne właściwie przekwitają, zostawiam je jako pożytek dla ptaków - do wiosny.

Grzybki śliczne, trochę zazdroszczę, choć mam sporo, to 90% kupionych od wiejskiej sąsiadki.

Moje słoneczniki też służą głównie ptakom.
Wsiowe ptactwo nie bardzo wie, do czego służą karmniki, więc co roku robię sobie obwódkę ze słoneczników w warzywniku i wcale nie spieszę się ze zrywaniem dojrzałych.

W mojej okolicy pojawiło się w tym roku kilka, co prawda niewielkich, ale zawsze, pól slonecznikowych. Cudnie wyglądają w porze kwitnienia.

Tej nocy niestety znowu był przymrozek. Dopiero jutro po pracy sprawdzę, czy nie dobił dalii.
Szkoda by było

Przymrozek szczęśliwie ominął dalie. Kwiaty zdecydowanie mniejsze niż wcześniej,lekko zdeformowane, trochę poobgryzane ale są





W tym roku nie wiem dlaczego późno ruszają marcinki



Niskie, fioletowe u mnie dopiero w pąkach.
Klony palmowe zaczynają pięknie się przebarwiać. Niestety, jeszcze nie znalazły swojego miejsca i ten sezon spędziły w doniczkach(jak i wiele innych roślin) .


W warzywniku poza słonecznikami kwitną jeszcze aksamitki.W związku z tym, że prognozy na najbliższy czas nie przewidują większego ochłodzenia, wstrzymuję się jeszcze z wykopywaniem marchwi, buraków i selerów. Może jeszcze troszkę podrosną?

Jedyny pąk karczocha dostał szansę, może zdąży zakwitnąć


Końcówka mijającego tygodnia do doopy,może nadchodzący będzie zdecydowanie lepszy i piękniejszy, jak ta nasza piękna, złota jesień.
Kolorowa jesień w ogrodzie

A to widoczki ze spaceru




Oby nadchodzące dni były równie piękne. I to pod każdym względem

Kasiu, cieszę się, że Twój pierwszy sezon daliowy w sumie udany i długi, bo nic gorszego, jak mieć porażkę na wstępie, prawda?

Co do "marcinków", jakoś mały mam do nich sentyment, może dlatego trochę kwitnie mimo kompletnego ignorowania ich potrzeb? Niektórzy nazywają je "michałkami" a najpopularniejsze imieniny Michała dopiero co były, więc jeszcze z pewnością szczyt kwitnienia przyjdzie. One za nic mają lekkie przymrozki - do Marcina przecież powinny być.

Kloniki są super, a dwa razy w roku mają swój moment, jak startują kolorowymi listeczkami - i teraz za chwilę, jak będą przechodzić wszystkie fazy czerwieni i złota.

JaKasiula wrote: Jak nie urosną, to nie zaczną więdnąć i gnić, co po wykopaniu jest nieuchronnym procesem. Jednak teraz pilnuj czy gryzonie ich nie odnalazły. Moje korzeniowe też jeszcze wszystkie w ziemi, wszak nie mam chłodni, a temperatura w dzień potrafi być wysoka, nie mam ich gdzie przechować w chłodzie.

Wczorajsza noc z przymrozkiem zakończyła sezon daliowy Szkoda, wielka szkoda, ale cóż, sądząc je miałam świadomość, że niestety są bardzo wrażliwe na niskie temperatury. W weekend planuję je wykopać.
Generalnie mój pierwszy sezon daliowy uważam za udany. Mimo że je trochę zaniedbywałam rosły i kwitły całkiem nieźle. Jestem nimi zachwycona. Liczę, że w przyszłym roku będą jeszcze piękniejsze.
Tak było










A dzisiaj czwartek w lesie







Grzybów może niezbyt dużo, ale nie o samo zbieranie w tym wszystkim chodzi


Część się suszy, a z części zrobiłam przepyszny sos do makaronu
W lesie zachwycila mnie ogromna sosna

Takiej jeszcze nie widziałam. Zazwyczaj są wysokie i smukłe. Ta jest wysoka , ale obwód też ma konkretny.

Dzisiaj też spotkałam ciekawego gościa

Zbyt szybki, żeby zrobić mu dobre zdjęcie.

Prace ogrodowe na razie czekają, ale jest szansa, że w najbliższym czasie będę mogła zacząć zagospodarowywać kolejną część ogrodu

Jak na pierwszy raz, to dalie masz (miałaś ) prześliczne, Kasiu, i dużo
Bardzo zawsze je lubiłam, jeszcze sentyment z młodości - niestety próby ich wprowadzenia na obecny ogród spełzły na niczym
Podłoże nie dla nich - stok i za dużo wilgoci w mokre sezony, skutecznie mnie z nimi rozdzieliły, a szkoda.
A teraz już nie mam siły - za dużo przy nich zachodu!

Twój latający gość, to fruczak gołąbek - nazywany polskim koliberkiem. Cudny!
pl.wikipedia.org/wiki/Fruczak_go%C5%82%C4%85bek

Aniu, w imieniu dalii dziękuję
Też jestem nimi zachwycona. Zobaczymy, czy po wykopkach dalej tak będzie

Fruczaka znam, tylko dawno go nie widziałam. Kiedy byłam dzieckiem, to faktycznie myślałam, że to koliber

Oj tam, od wykopków do wiosny ładnych parę miesięcy, kręgosłup przestanie boleć/
Cóż, kartofle też trzeba wykopać - i przechować - a jakoś to wciąż bardzo popularna uprawa.
Daliami brzuch się nie naje, ale oczy, oczy!
Dla mnie krytyczny problem to nie wykopanie, nawet nie wnoszenie - ale miejsce ze znośnymi warunkami. Mało.
Dalie urocze, a już Lady Darlene wzorcowa.

Większość dalii kupowałam na wyprzedaży w Ś.. e K.. w. Jedynie w przypadku kilku nie jestem pewna, czy są tymi, które zamówiłam.
Lady Darlene, na szczęście trafiona a faktycznie jest przepiękna

Ostatnią zimę kilka karp otrzymanych jesienią przechowałam na nieogrzewanym strychu. Większość przetrwała, więc jestem dobrej myśli.

JaKasiula wrote:
Jesteś pewna, że to sosna, kora jest zupełnie niepodobna do kory sosny, na 99% to nie jest sosnowy pień.