Forum Ogrodnicze Oaza

Wspaniale kwitną.
Ja tam planuję cieszyć się kwiatami róż do grudnia.
Nawet te pojedyncze dają dobrą energię.

Przy różach usypałem kopczyki.

Można róże zacząć pryskać miedzianem póki nie wypuszczą liści. Oprysk w dni pochmurne i przy temperaturze od 6 C.

W tym roku sama spróbuję, bo wcześniej nie pryskałam, myślałam że wystarczy rzetelna prewencje no i choroby na historycznych ładnie się rozwinęły, zdecydowałam się powalczyć. Kupiłam Miedzian Extra 350 SC, to gotowa zawiesina z adiuwantem, tylko rozcieńczyć w wodzie.

Marysiu, a co z przyziemnymi częściami? Nie robię jakichś super-kopców, lecz ponieważ głupole ruszyły w styczniu, dosypałam trochę kory, tak z 5 cm przy pędach. Rozumiem, że pryskanie dotyczy części, na których są "oczka"?

Aniu, miedzianem pryskamy pędy w stanie bezlistnym, te listki które puściły w styczniu zerwę, bo i tak czeka je cięcie. Ale oprysk nie obejmie całych pędów bo część jest pod kopcem, no to trudno. Kopczyki jeszcze zostawię bo u mnie leży śnieg, może do 15 marca (?) chociaż mrozów - 10 i niżej nie będzie.

Z zainteresowaniem czytam Wasze rady .
Już od wiosny zabieram się w tym roku za ochronę róż .
Bardzo mnie ciekawi oprysk łodyg, bo u mnie trafiają się problemy z łodygami np we
Flamentanz ,robią się brązowe i roza ginie .
Wycinanie niewiele daje.
Natomiast oprysk liści przeciwko ZZ robię jak już jest ich sporo ,ale są jeszcze zdrowe .
Potem już w odstępach np 7 - 10 dniowych .
Róże ,które w ub roku zakaziłam ziemią z rdzą ,ścięłam do zera nawet pnący New Dawn
Wiosną też muszę je potraktować od rdzy profilaktycznie .
Zawsze się zastanawiam ,czy tego rodzaju środki od łodygi np można dodać do ziemi wokół róży .
Nigdzie nie znalazłam wskazówek jak do tej pory .

Bogusiu, miedzian jest przeciw chorobom grzybowym i bakteriom. Jeśli chodzi o pędy to może jest to tzw. zamieranie pędów, nekroza - zobacz obrazki w necie czy to jest to. A może wertycykloza - tutaj krzew wolniej rośnie i w końcu zamiera, to jest koniec róży. Ziemię odkaża się Topsin M 500 SC.

Na rdzę jest dobry Amistar plus adiuwant np. Superam i trzeba pryskać w maju na przemian z innym np. 2 w 1, czy Baymat'em bo są już gotowe.

W kwietniu, już musi być 12 C, warto podlać ziemię wokół róż Poliversum to są grzyby które rozkładają patogeny i stymulują wzrost roślin.

Marysiu pięknie dziękuję .
Zapisałam środki i kolejność działań .
Będzie troszkę pracy ,ale róże to róże ,być muszą .
Z wyjazdu ,wiosna w kadrze

Reszta w innym wątku niebawem

Bogusiu tylko jeśli podlewasz ziemię Topsinem - silna chemia to nie podlewasz Poliversum bo to grzyby, oczywiście można w dwóch rożnych miejscach. Pewnie to wiedziałaś ale wolę napisać

A pewnie ,że nie wiedziałam ,bardzo Marysiu dziękuję

Słuchajcie - czy można się powoli zabierać do przycinania? Mało przytomnie nie zrobiłam zdjęcia, to uwierzcie na słowo, większość moich róż obudziła pąki kątowe, ba, mają widoczne listki.
Druga zasada - o której pisze wiele osób z forum - "ciąć, jak rozkwitają forsycje" - także jakby spełniona, w moim parku forsycjowe krzewy w złotej mgiełce.
Od poniedziałku Niemiec przepowiada po kilkanaście stopni na plusie...

Aniu, dzisiaj myślałam podobnie gdy chodziłam wokół róż, nie mają listów kątowych, nie licząc tych z tamtego roku; wskaźnik forsycje chyba się zdeaktualizował z powodu anomalii pogodowych. U mnie forsycje rozkwitają w wazonie w ogrodzie nic, a nic.
Poczekam do 15 marca.

Ale 15 marca to za niecały tydzień.
Myślę o poniedziałku-wtorku. Jutro ma być ciepło, lecz codziennie leje, już się kiedyś załatwiłam, przemakając na wskroś w zimnym deszczu.

Jednak się zdecydowałam, bo dość sucho i 14 stopni. Moje róże wyglądają tak mniej więcej:



Przepraszam za niewyraźne zdjęcie, obiektyw nie chciał "fokusować" na młodych listkach w marnym świetle. To jest akurat Teasing Georgia, lecz w podobnym stadium pąki na większości. Przycięłam (pewno mało fachowo) 10 angielek, kierując się grubością pędów. Jakiś początek zrobiony, tym bardziej, że pnących teraz ciąć nie będę, co najwyżej kosmetyka.
Przy okazji radosna niespodzianka - sadzony późną jesienią Henri Delbard tylko nad kopczykiem z kory miał suche pędy, od spodu jak najbardziej żywy, dwa młode pędy już ruszają.

To jest ta różnica pogodowa .
U mnie dzisiaj zdjęłam z niektórych agrowłókninę (tych posadzonych
a raczej zadołowanych jesienią )
Ale o przycinaniu mowy nie ma .
Dwa tygodnie po Ani to będzie zapewne ten czas ,jak zima nie wróci .
4 wykopane z zalanej wodą części działki i znów zadołowane .

Takich opadów i takiego poziomu wód nie było u nas od
2016 roku .Po trawniku nie można było dziś chodzić ,niestety .
Tylko te zadołowane wyciągnięte z "jeziora "nie przyjmą się
tak szybko ,czy im grozi śmierć jak będą przymrozki ?

U mnie dzisiaj też była pogoda dobra do cięcia róż, troszkę zrobiłam ale większość jeszcze do cięcia. Za dużo czasu zajęło mi wykopanie dwóch starych róż wielkokwiatowych, niesamowite jak głęboko rosły grubaśne korzenie. Po zimie zupełnie nie mam kondycji do ciężkich prac ze szpadlem

Też myślę o cięciu, bo listeczki się puszczają, ale pogoda nie daje szans. Wstępny przegląd pokazał , że przetrwały zimę bardzo dobrze. Tylko jedna ucierpiała, ale ja lubię ciąć nisko, więc to akurat dla mnie nie problem. Jeśli tylko korzenie w porządku, to odbije

No, to mamy różne sytuacje, nie mam listków tylko nabrzmiałe mocno pąki więc pod koniec następnego tygodnia, gdy przestanie padać będę cięła.

Zdążyłam dwa dni przed deszczem/śniegiem opryskać róże miedzianem, zboczę czy jest skuteczny.

Bogusiu, miałam tak w tamtym roku, róże stały w ziemi z wodą, szybko marniały, musiałam zrobić rowy odwadniające do których spłynęła woda i uratowałam całą rabatę. Na zdjęciu widać suchy rów latem, ale z każdym deszczem jest wypełniony. No, i musiałam zmienić trochę całe miejsce.