Forum Ogrodnicze Oaza

Zazdroszczę pięknego widoku, Marysiu.
U mnie dużo gorzej, niż to wyglądało bezpośrednio po nocnym ataku mrozu. Chyba nie będę mieć w ogóle pierwszego kwitnienia, które zapowiadało się zresztą spektakularnie. Nie było mnie ponad tydzień i w tym czasie szkody się unaoczniły - mnóstwo młodych, grubych pędów bocznych sczerniało na końcach i zwisło. Na innych zniszczeniu uległy tylko pąki, a te, co się zdołały rozwinąć - po prostu szkoda gadać, żal patrzeć. W dodatku akurat pod moją nieobecność była pogoda zgoła letnia (w przeciwieństwie do środkowych Włoch, gdzie się wymarzłam i wymokłam). Te uszkodzone pąki po prostu uschły i odpadają. Tak więc ładnych kilka godzin ścinam, dwie - stop, trzy - do gruntu, dobrze wyglądające, czerwone pędy "do zdrowego", a pozbawione pączków starsze do młodych pędów wychodzących już z kątów liści. Uzbierałam dwa wory obciętych gałązek i to nie koniec, burza mnie przepędziła.
Najbardziej żal tych, co nie powtarzają kwitnienia.

No, to mamy doświadczenie z dwoma rodzajami przymrozków - zimowy mrozi pędy do kopczyka ale i uszkadza stare pędy - kwietniowy w tamtym roku krótki ale mnie załatwił kilka róż i opóźnił wielu kwitnienie i kwietniowy przymrozek, jak u Ciebie Aniu, który niszczy młode krzewy - do mnie nie zawitał bo miałabym podobnie. Na ten trzeba by opakować całe róże agrowłókniną, a pnące ?
Moje cięte do kopczyka świetnie odbiły i Twoje też tak zrobią tylko dłużej poczekasz na kwiaty i będą obficie kwitły
Wujek mawiał Jak są pszczoły jest i mód.

Bobka wrote:
Bogusiu, fioletowe są. Szukałam zdjęć z tamtego roku, ale nie znalazłam, więc trzeba czekać do kwitnienia.

Marysiu, piękna ta Aicha

Aniu, mam podobnie z różami, z tym, że ja nie wyjeżdżałam i cięcie zrobiłam wcześniej. Najgorsze, że znów zapowiadają przymrozki

Nie mam wiele róż na działce, zaledwie 5 odmian i ta pnąca o brzoskwiniowym kolorze pierwsza zakwitła, niestety nie mam etykiety, a nazwy nie zapisałem sobie.

Grzesiu pokaż ją jak cała zakwitnie lubimy oglądać nowe róże

Aicha przekwita i jest po prysznicu. Pachnie na różano-miodowo.



To jest róża zapowiadająca sezon kwitnień, ma mocne wejście i jest niekłopotliwa tylko trzeba jej dać "trochę" miejsca.

Ja już zupełnie nic nie rozumiem.
Prawie wszystkie zawiązane pąki moich róż musiałam obciąć - trudno, są gorsze nieszczęścia, zresztą ochoczo wypuszczają z kątów liściowych kolejne krótkopędy. Z kim nie rozmawiam we Wrocławiu i okolicy, ma podobnie. Zmarzły nawet czubki pędów na rugosach, które są przecież sadzone nawet w Finlandii (gdzie, nawiasem, dopiero kwitną krokusy). Tymczasem koło mojego ulubionego warzywniaka...



Dziś tam byłam i oczy mi wypadły na chodnik. Nie wiem, co to za odmiana, podobno ładnie pachnie, czego nie czuję martwym nosem na odległość. Takie kwiaty w zbliżeniu:



Owszem, widziałam w mojej dzielnicy jeszcze kilka kwitnących róż, ale wyłącznie przytulonych do ściny domu, a ta panoszy się za płotem. Ogród generalnie tak sobie zadbany, więc nie sądzę, by róży ktoś wyjątkowo dogadzał.
I proszę.

W tle róży widzę jakiegoś dużego iglaka więc może on osłonił krzew. Albo coś innego co jest u mnie. Otóż zapomniałam/pominęłam jeden krzew róży i nie przycięłam w ogóle. No i ta róża rosnąca na tzw wygwizdowie nie jest naruszona w ogóle przez mróz a w jej pobliżu azalie całkiem brązowe. Pnące rosnące od południa - trzy sztuki nie były cięte za wyjątkiem suchych gałęzi i również mają się dobrze, powinny niedługo zakwitnąć. Najbardziej oberwały młode przyrosty na nisko przyciętych krzewach, koniec marca i początek kwietnia było bardzo ciepło i dość wilgotno, nawożenie zaczęło działać więc ochoczo rosły aż do wiadomej nocy. Przesadzane i nowo posadzone dopiero teraz zabierają się do rośnięcia.

U mnie najlepiej przezimowała 'Mary Rose' - to jedyna róża, której nie musiałam ciachać do samej ziemi i jedyna, która nie zauważyła, że był jakiś straszny przymrozek.



Coś jest na rzeczy w tym, co pisze Ela, bo ta moja i nie cięta jakoś specjalnie i osłonięta rozłożystym świerkiem.

W porządku, oczywiście, że zdrewniałe/lekko zdrewniałe pędy lepiej zniosły atak mrozu. Ale ja dziś odcięłam 3/4 krótkopędów z pąkami 'Alchymista', ciętego latem i kosmetycznie, bo to przecież jednorazowo kwitnąca odmiana.
Na większości angielek poszły nie tyle pędy, co samiutkie końcówki z pączkami. Tak do 5 cm.

Wy już pokazujecie kwitnienia, ale u mnie długa droga do tego w tym roku.
Elfe po mocnym cięciu powoli się zbiera

Aniu szafirkowa zakwitną niebawem ,u mnie na takim
też radykalnym cięciu są pąki .
Natomiast meszka atakuje .
Trzeba pilnie oprysk chyba dziś lub jutro .
I od CP profilaktycznie .

Atakuje, atakuje, nie tylko róże zresztą.
Tylko kiedy pryskać, jak piękna pogoda, to pracują owady, jak deszcz też źle.

Ocalało kilka pąków, między innymi na Golden Showers. I tak są marne, kwiat mały i trochę zdeformowany.



Wczoraj zrobiłam powtórny przegląd Alchemika, też kilka pąków żywych. Kilka, zamiast normalnej kaskady kwiatów. Docinałam ostrożnie, mocniej utnę "bicze" w czerwcu, by sprowokować wypuszczenie nowych, na których - jak się uda - będą kwiaty za rok.

Stanwell Perpetua rozkręca się, ale w tym roku kwiaty małe lub średniej wielkości, w tamtym było ich jakby mniej ale były duże.





Prawie każdy pęd ma końcówkę - 20 cm suchą/zmarzniętą - tak miało kilka róż, już obcinałam ale widzę że jeszcze zostało trochę do obcięcia.

U mnie tylko 'Mary Rose' się rozkręca. Pozostałe zbierają się powolutku. Właściwie każda, którą docinałam, ma trochę ocalałych pąków. Jedynie na kwitnienie 'Alchymista' poczekam rok. Ten na przedwiośniu był cięty do zera i ku memu zdziwieniu na nowym pędzie zawiązał pąk, przyszedł mróz i po pąku.

Aniu Łatka późniejszym wieczorem chyba .
My tak pryskamy zawsze ,ale rój mech jeszcze jest i komarów

Marry, to u mnie też te suche/zmarznięte końcówki, ale poniżej tego wypuszczają nowe pędy.

Piękne już macie kwitnienia. Czekam z niecierpliwością na pierwszy kwiat u siebie

Dzisiaj moje królewny zostały podlane obficie gnojóweczką z porzyw. W ubiegłym roku dobrze im zrobiła, to i teraz liczę, że nadrobią straty mrozowe. A opróżniona beczka została wypchana po brzegi poszatkowanym żywokostem i już się kisi na następne podlewanie. Pierwsze na wzrost, drugie na kwitnienie, bo żywokost bogaty w potas.

A my opryskaliśmy królewny sama nie wiem od czego .
Jak nie padną będzie cud
Pisało :od różnych robali,od mszyc ,od CP 8 w jednym .Ha ha
A pąków wszędzie dużo .
W następnym tygodniu dostaną znów nawóz .