Forum Ogrodnicze Oaza

Icebergo poranku w domowym wydaniu .

Jeśli to będzie Schnewittchen to się podkurzę.
Po co zamieszczać dwie nazwy do tej samej róży ?
Jeśli ktoś nie będzie dochodził w Googlach to kupi dwie różne ?
A no chyba po to, by sprzedawać ile się tylko da .
Niestety .
Z tej jestem póki co jak widać zadowolona ,drugi egzemplarz pod nazwą
Schnewittchen zbiera się już w gruncie .
Ta pójdzie z braku miejsca (pergoli )do donicy .
Tak czy siak, pięknie się zapowiada ta domówka w ilości kwiatu .

Co to zjada liście róż ?



Myślę ,że po oprysku wczorajszym może szybko nie wejdzie .
Słabe zdjęcie ,ale to coś jest szczupłe ,zielone i wzięcie uprawiało seks.

Królewny zabezpieczone na wszystkie sposoby, pryskane i podlewane gnojówką z żywokostu a teraz zrobię z pokrzyw, jutro wyprawa na łąki.

Te ścięte do kopczyka, nisko do drzewa świetnie ruszyły:
Penelopa



Gruss an Aachen


Piękna Sally Holmes tu się bałam że będzie kiepsko.


No i wielkie zaskoczenie Mme I. Pereire, kwitnie na dwuletnich a tu:



Zaczyna Rose de Resht uratowania od rdzy.




I moja największa radość dwa patyczki, dostałam od Pani ze starego ogrodu, róży rok temu znalezionej jako historyczna (p. Ewa Jarmulak orzekła, że damasceńska) wsadzone jesienią, wypuściły małe pędy i listki


Reszta uszkodzona przez mróz (nie wszystkie) albo chorują, albo słabo będą kwitły Charles Austin, Pomponella ... .

Marysiu u mnie też te mocno cięte odzyskały wigor chociaż długo się zastanawiały Lucia strasznie długo marudziła ale teraz:



Amadeusz nie był cięty ale też musiałam go opryskać bo coś go obsiadło:



A co do Laguny to nawet nie wiedziałam że jest na niej mszyca, dopiero po oprysku zauważyłam białe wysuszone truchełka:

Z różami jest tak zauważyłam ,można "przebierać nóżkami "
Można podlewać nawozami itd ,musi przyjść ich czas i wtedy
pokazują na co ich stać .
Nic za wcześnie ,nic za późno .
Mirko u mnie Lagunę też oblegają. Strącanie, jak ja to nieraz robię
jest nieporozumieniem .
Mrówki je wnoszą z powrotem.
Piękny jest ten świat maciupkich zwierzątek

Pierwsze kwiaty zawsze cieszą:

Louise Odier - będzie ich mało ale są na tyle by dać o sobie znać. Nie kwitnie u mnie oszałamiająco, jak u Bogusiu.


Crown Princess Margareta - straciła trzy długie pędy i już wypuszcza nowe, a na dwóch pozostałych są pąki.

Marysiu, cudne!
Moja CPM co prawda ma kilka żywych pąków, ale z nich będą kwiaty, pożal się, Boże. Małe i zdeformowane.
Generalnie nawet krótkopędy wychodzące z kątów liściowych wcale nie wszystkie mają ochotę wydać pąki, widzę, że wiele będzie "pustych", co podobno się zdarza po zmarznięciu róży. I co robić? Znowu uszczykiwać końce, czy położyć uszy po sobie, uronić łzę i czekać do przyszłego roku?
Munstead Wood, też zdeformowany kwiat, ale może lepszych nie będzie.



Generalnie mam dwa spostrzeżenia, po pierwsze róże obcięte "na zero" przed przymrozkiem odbijają dość żwawo (dwie takie miałam, Wedding Piano i Flora Danica). Te, które obcięłam, bo właściwie nie było żywych młodych pędów, robią wrażenie nadal martwych lub mocno uśpionych (na przykład Ashram, Summer Song).
Po drugie, najgorzej się mają angielki, niestety, z małymi wyjątkami, jak niezastąpiona Lady of Shalot, cała w młodych, czerwonych przyrostach (ale nie wiem, czy będą pączki na ich końcu).
Zdarzają się i pozytywne zaskoczenia. Oto niespodzianie stareńka, ponad ćwierćwieczna róża Golden Showers wypuściła coś takiego:



Widać, jak stary ma pień, młody pęd jest jakieś 20 cm dalej. A jeszcze dalej wychyla się kolejny. Czy to możliwe, by należał do szlachetnej róży? O ile wiem, nie ma własnych korzeni, kupiona w jakimś przypadkowym miejscu.

To co odrasta będzie Ci kwitło tylko później, to na pewno. Tak miałam w tamtym roku.
Pędy Golden Sh. nie wyglądają na podkładkę, trzeba czekać co wyrośnie.

A jedna cuda się zdarzają. Na kwitnienie 'Alchymista' nie muszę czekać rok. Obcięty do zera, potem drugie postrzyżyny i takie coś dzisiaj znalazłam



Moja ulubienica od ubiegłego roku 'Gold Else'

Schnewittchen czy Iceberg ?

Comte de Chambord nie tworzy, u mnie, dużej formy i średnio jest ulistniona




Pierwszy raz zakwitła w całości Rose des Resht i pokazuje ją jeszcze raz. Przeważnie kwiaty otwierały się kolejno. Stojąc obok krzewu zapach był odczuwalny, było ciepło i słonecznie.

'Gold Else'

Ascot piękna sadzonka ,dotarła .





Potwierdzam wszystkie radykalnie przycięte,mają już pąki .
Jeśli jednak mam być szczera ,nie trzeba było tak nisko ciąć .
Niewiele widać by coś nadzwyczajnego się u nich zadziało.
Natomiast jedna z serii Renaissance źle odbija i właśnie żałuję
,że ją tak przycięłam .
Kupiona ubiegłej wiosny ,pięknie wyrosła ,to jej cięcie wcale nie pomogło ,
a zaszkodziło .

Pierwsza piękność schowała się między gałązki nisko
by jej nie dojrzeć .Reszta w pąkach ,oby było ciepło .
Za tydzień chcę spektakl

Moja pierwsza, sponiewierana przez wichry, dzika róża:

Bobka wrote:
Ja mogę sobie chcieć, w tm roku chyba nic spektakularnego nie będzie mi dane.
Pojedyncze, nieprzemrożone, a raczej nie do końca przemrożone kwiaty są małe, zdeformowane i w ogóle żałosne.
Crown Princess Margaretha



Co jeszcze gorsze, wcale nie mam pewności, że pojawią się kwiaty na tych przyciętych zgodnie podobno z zasadami sztuki krótkopędach - wyrastające z kątów liściowych często sprawiają wrażenie płonnych. I już całkiem nie wiem, co robić.

Małgorzata Austina, nawet po przymrozkach, niezawodna.



U mnie spektakl powoli się zaczyna - na marę tego roku, to bardzo wcześnie prawie o miesiąc, ciekawe kiedy będą kwitły drugi raz?
Lousie Odier


Alchymist


Comte de Chambord


The Pilgrim - mocno oberwała ale jeden krzak odbił i stoi w pąkach a to drugi już zaczyna;



Cornelia ma jeszcze żółte liście (chloroza).


Cartier White liście miała chore tzn było ich mało i były poskręcane, zaczęła wypuszczać nowe po podlewaniu żywokostem.



A tej nic nie było i startuje jak gdyby nigdy nic - Fantin Lature



Niezbyt udane ale wstawiam.


Namacalnie zobaczyłam co robi podlewanie specjałem z żywokostu, po zimie kilka róż nie produkowało liści a niektóre były w dużej części żółte i to się zmieniało. Będę powtarzać ten zabieg co roku, jest też dobry na piwonie i irysy.
Dodatkowy bonus to obfite kwitnienie - Stanwell P. pierwszy raz, odkąd ją mam, zakwitła całym krzakiem. 17 maja:

Marysiu, a co to za specjał? Własnej produkcji czy do nabycia?