Forum Ogrodnicze Oaza

Tulipany uwielbiam, co roku coś dosadzam.

NN


NN


NN


Nie chce wstawic mi więcej zdjęć

Artist


Freedom Flag


Grand Perfection


Miranda


Mystic Van Eijk


Sensual Touch


Snow Crystal

Pawle, a w tym lesie to one tak samopas rosną raz posadzone, czy je wykopujesz co roku ? Nic ich tam nie konsumuje ? Pytam dlatego, bo na stare lata marzą mi się stanowiska w ogrodzie jak najmniej obsługowe.

Chiarodiluna wrote:
Pawle, to myśleć, że jesteś hybrydyzerem-farciarzem, któremu samoistnie powstają ciekawe mutacje. Oczywiście główną rolę gra tu słynny wirus pstrości tulipanów, moment temu pisałam o nim, lecz jako osoba w pewnym wieku powtarzam się.
Oto klasyczna Lambada, odmiana z grupy crispa



A to sąsiadka Lambady, po "łyknięciu" wirusa:



Nie tylko żółto-czerwone tak mają, oto nówki Quatar, stadko buraczkowych, a jeden nonkonformista, w białe maźnięcia:



Profesjonaliści po prostu starannie i mozolnie utrwalają te mutacje, efekty wspaniałe (a czasem "monetaryzowane)". Moje ulubione papugi, Flaming Parrot:



I Estella Rijnveld



Twoje tulipany robią oszałamiające wrażenie swoją ilością, ale rozumiem z wzmianki o sortowaniu, że jednak je wykopujesz?
A nie miałeś rok temu ataku szarej pleśni?


Jolu, chcesz tulipanów bezobsługowych, nastaw się na botaniczne. No nie są tak różnorodne, ale dekada w jednym miejscu to normalka.

To znaczy ,że ja napisałam głupotę z odmianami .
Czy to oznacza ,że ilość kolorów ,potem różnych wzorów powstaje samoistnie ,bez udziału producentów cebul ? Co to znaczy zawirusowane i dlatego zmieniają się im kolory ?
Z dzisiaj przy okazji grzebania się w innych roślin kach .
Jeszcze mają się dobrze .
Oby nie było mrozu .

Jeśli powtorzylam zdjęcia
to przepraszam





Migafka w aparacie dziś płatała figle

Łatka wrote:




Tak, wiem już od pewnego czasu, że to ten wirus to robi. To przecież także z jego powodu wieki temu wystąpiła w Holandii tulipanowa gorączka połączona z niszcząca piramidą finansową.

Tulipanów mam rzeczywiście bardzo dużo. Zarówno w miejscach nasłonecznionych, jak i części wybitnie cienistej mojego ogrodu. Zauważyłem, że im to nie szkodzi. Kwitną także wtedy dłużej. Pula cebulek ciągle się powiększa, ale wcale nie dlatego, że dokupuję nowe. Staram się corocznie lub raz na dwa lata wykopywać, odrywać cebulki potomne, przebierać i dobrze wysuszyć latem. Wirus zatem krąży w tej wieloletniej puli cebulek i dlatego dzieją się te wszystkie rzeczy. Uprawiam w zakopywanych dużych donicach lub regularnych rzędach bez zadonicowania. Dotychczas nie chorowały, chyba że to zawirusowanie to choroba.

Chciałbym się nawet tulipanami zająć bardziej, ale ich kwitnienie zbiega się z ogromem prac przedsezonowych w ogrodzie i ciągle nie znajduję na to czasu. Zawsze staram się znakować odrębne kwiaty i segregować, ale się to ciągle nie udaje. Wykorzystuję ogonki z nitką od herbat ekspresowych i dowiązuję do podstawy kwiatu taką etykietkę.

Zauważyłem, że biały postrzępiony tulipan odmiany Exotic Emperor jest długoczasowo całkowicie stabilny. A Twoja odmiana Quatar bardzo piękna.

Nie mieć plagi gryzoni w swoim ogrodzie, to jak być w czepku urodzonym. Szkoda, że mnie to nie spotkało, a nawet w przeciwną stronę się nasiliło. Koszyk plastikowy, donica, to dla karczownika nie jest żadna przeszkoda, tylko kosz metalowy, ale o odpowiednio małych oczkach. Jeszcze mi się nie udało takowych nabyć z wyjątkiem szwedzkiego marketu, ale takie kosze w nim drogie są, a teraz jeszcze droższe. Wejdzie do niego może z 5 tulipanów, ucho drewniane można odkręcić.

Chiarodiluna wrote:
Exotic Emperor nie nleży do grupy strząpiastych (crispa), to mieszaniec Fostera, tylko ma takie śmieszne wypustki na zewnętrznych płatkach.
Fosteriana jako stosunkowo "prymitywne" odmiany, w krótkiej linii pochodzące od dzikich tulipanów z stepów Azji Centralnej, mają o wiele większą odporność na wszystko, w tym na wirusa pstrości. To nie żadne naukowe twierdzenie, tylko po prostu moja obserwacja. Im bardziej tulipan "dziwny", im odleglejszy od gatunku, tym wrażliwszy i marudniejszy, że tak powiem.
Zresztą one potrafią "zawracać", tracić wszelkie frędzle, strzępki, falbanki, wyrafinowane kolory - i wtedy to są te "żelazne", które niezaopiekowane trwają w jednym miejscu latami.
Inne fajne odmiany Fostera to podobna do Cesarza Purissima, też w wersji Flaming Purissima, żółta Candela, Cesarz Pomarańczowy ('Orange Emperor') - te mam/miałam i znam, pojawiają się i pełne.

Ale teraz ich nie zobaczysz na rabacie (chyba, że w górach), to wczesne tulipany. A w ogóle - ostatki.
Jeszcze Lambady



Davenporty



Aria Card. "Na starość" robi się liliowo-biała.



Sonnet, też ciemnieje z czasem.



A tu przykład "regresu". Red Wings, strzępiasty, sadzony na pewno kilka lat temu (teraz nagle trudno je kupić).



A obok już bez "strzępek".



No i nieustająco polecam botaniczne, T. batalinii
Salmon Gem



i Bright Gem

Wspaniale wszystko tłumaczysz, dziękuję.

Posiadam Flaming Purissima i bardzo go sobie cenię. To nawet jeden z moich ulubionych, z uwagi na osobiste upodobanie do delikatnego pastelowego różu łamiącego biel. To prawda, są bardzo wczesne. Nie ewoluują tymczasem u mnie do innej barwy.





Klasyczne czerwone, „babcine” z najdawniejszych czasów także się opierają zmianom, chociaż niektóre jednak różowieją/purpurowieją do parametrów w stylu odmiany Mystic van Eijk. Żółte klasyczne, „babcine” już nie potrafią tak skutecznie utrzymywać barwowej pozycji.

W najbliższy weekend czekam jeszcze na te najpóźniejsze – biało czerwone i biało fioletowe z dość małą główką, jak i te z fioletowymi kielichami – choć te są od wymienionych wcześniejsze i może być za późno na ich najpiękniejszy rozkwit.

Pisałam już, że u mnie w tym roku posucha. nie ma nawet liści Czerwpnego Kapturka i Fashion. o przepraszam Fashion była jedna sztuka

Candy Prince











Jeszcze w pąkach te sadzone jesienią.

Ewo śliczne niech jeszcze cieszą .
Powiedzcie proszę ,żadnych gryzoni obok ,lub pod
nimi ,liście mocno się trzymają ziemi ,dlaczego nie zakwitł
ani jeden z parunastu w rzędzie ?

Creme Cocktail





NN

Bobka wrote: Ja też się podłączam do pytania. Czy można coś z tym zrobić> z takimi pojedynczymi liśćmi. Czy to cebula nieodżywiona? Trzeba nawieźć i w przyszłym roku zakwitną? Czy wykopać i posadzić w inne miejsce (tez nawieźć)? Czy wykopać i wyrzucić?

Ewo piszą ,że przyczyną może być niewłaściwa pora wysadzenia ,susza długo utrzymująca się ,niedożywienie .U mnie kwitły w ub sezonie te akurat ze zdjęć pięknie .
To nie jest ten czynnik czyli niewlasciwa
pora posadzenia .
Piszą by dać im potasu ,czy saletra potasowa byłaby ok ?czy inny nawóz ?

Mogę tylko napisać, jak jest u mnie.
Traktuję tulipany jako rośliny krótkotrwałe, niestety.
Cebula po przekwitnięciu najczęściej dzieli się i to nie zależy od tego, jak bardzo ją zasilamy, nie ma mocnych, połówka nie jest tak silna, jak całość. Wokół wyrasta jeszcze drobnica cebulek przybyszowych. Widać to, jeśli tulipany wykopiemy, przechowamy i posortujemy. Tak zrobiłam rok temu, walcząc z plagą szarej pleśni. Zdrowych, rokujących co do wielkości cebul było może 30%.
Te podzielone, a tym bardziej przybyszowe cebule w kolejnym roku produkują przeważnie same liście. Bywa, że rok lub dwa lata później wzmocnią się na tyle, by dać kwiat - piszę o moim ogrodzie, być może u innych mają korzystniejsze warunki i takich mocnych cebulek jest więcej.
Podejrzewam - ale to nie jest żadne poparte doświadczeniem twierdzenie - że piękne , duże cebule, jakie kupujemy, są "tuczone" w ten sposób, że łanom tulipanów nie pozwala się zakwitnąć. Ja chcę mieć co roku godne uwagi kwitnienia, to po prostu już dawno pogodziłam się z koniecznością dosadzania. Im bardziej "dziwna", czyli odbiegająca od gatunku odmiana, tym wrażliwsza i mniej skora do kwitnienia w kolejnych latach, to na pewno. Botaniczne lub tylko lekko zmodyfikowane kwitną rok w rok bez problemu.
Ale ponieważ jestem słabą kobietą, nie umiem się oprzeć takim pięknisiom, jak Barbados :






Jeszcze dwa zdania do Bogusi (przepraszam, nie zauważyłam wcześniej Twojego pytania): owszem, niektóre odmiany mogą powstać samoistnie, jak to ma miejsce i w przypadku innych roślin (i zwierząt hodowlanych). Przecież przy opisie takich róż pojawia się czasem uwaga "sport (czyli mutacja") takiej a takiej odmiany. Rzecz inna zachować cechy takiego egzemplarza, rozmnożyć utrzymując te cechy i wprowadzić do sprzedaży. Teraz są w to angażowane metody in vitro, niedostępne raczej dla amatorów, aczkolwiek i Ty możesz nową odmianę wyselekcjonować i hodować.

To jest teraz wielki przemysł, Holandia jest oczywiście jego liderem. Pozwolę sobie wstawić zdjęcia przysłane mi wczoraj przez Elę-Bietkę, zrobione przez osobę jadącą właśnie przez Holandię:





I taki widoczek z sieci:

Piękny tulipan Aniu ,piękne widoki holenderskich pól tulipanów -magia
Aniu to zapewne tak jak piszesz (... Im bardziej "dziwna", czyli odbiegająca od gatunku odmiana, tym wrażliwsza i mniej skora do kwitnienia w kolejnych latach, to na pewno. Botaniczne lub tylko lekko zmodyfikowane kwitną rok w rok bez problemu.)
Bo to te nie zakwitły .
Dam im teraz nawóz ,potem wyjmę cebule i zobaczymy .
To tę nie zakwitły .