Forum Ogrodnicze Oaza

Też wyskoczyłam dzisiaj na mały rekonesans. Ściółka sucha, paprocie pod którymi bywały prawdziwki uschnięte. Obleciałam swoje miejscówki, ale nie znalazłam ani jednej sztuki. Za to w kilku miejscach leżało złoto ogrodników. Następnym razem zamiast koszyka wezmę chyba worek, żeby na pusto nie wracać.

Co prawda nie w lesie tylko na działce mam wysyp czernidlaka gromadnego. Trzy lata temu wyciąłem dwa duże chore jarząby szwedzkie. Korzeniami zajęły się grzybki. Widać smakuje im.

Pojechałem dzisiaj po pozostawiony ostatnio nóż Niestety, już go ktoś sobie zabrał. Był w widocznym miejscu, na dodatek leżał przy obierkach z grzybów, które pozostały po wstępnym czyszczeniu. No nic, już zamówiłem dwa identyczne. Tego szkoda, był ze mną sporo lat.
Już na początku lasu wiedziałem, że zaczął się wysyp. W miejscach, gdzie nie było przedwczoraj grzybów, przywitały mnie rodziny malutkich. Wyrosły w ciągu tych dwóch dni.









Największa dzisiejsza rodzinka liczyła 37szt. Co jeden, to ładniejszy Niestety nie dało się sfocić, bo była na większym obszarze.
Nie liczę Kani. Na tej łące było ich kilkadziesiąt


Jeszcze sporo prawdziwków jest dobrze zamaskowanych




cdn

Ciężko dzisiaj wybrać mistera. Może któryś z tych?



Albo taka parka?

W sumie jest z czego wybierać




Dzisiaj poszedłem na ilość i jakość. Grzybki już rozdysponowane.
Na początku wysypu trzeba zbierać te mniejsze do marynowania, bo takich jest najwięcej.
W sumie na prawie 350szt (bez dwóch), 70%, to mniejsze. Reszta, to średniaczki, dużych jeszcze nie ma.
Zostało sporo maluszków. Jutro zmiana miejscowości. Tam będzie mniejszy zbiór.



P.S
Adam, zaglądaj tu, czytaj, a ja postaram się, żeby to nie było w tym roku aktualne "znów trzeba będzie na święta kupować suszone"
Część jutrzejszego zbioru przeznaczę na suszone dla Ciebie

Ja takich spektakularnych zbiorów nie mam, byłam 1,5 h w naszym lesie i tak jak przypuszczałam - pojawiły się maślaki, one zawsze pierwsze, a borowiki w miejscowym lesie i tak nie rosną - bardzo rzadko, koźlarza znalazłam jednego. Tak było w kolejności po wejściu do lasu

Las lasowi nie równy. Dzisiaj kilka kilometrów dalej niż wczoraj. O 6;30 zaczynam. Do 8-mej mam 8 prawdziwków
Szybka decyzja. Schodzę do auta i powracam na wczorajsze miejsce. O 8:40 wchodzę do lasu. O 11-stej mam ok. 220 prawdziwków.
Właśnie je oprawiam(część idzie do suszenia ), więc nie mam czasu wrzucać szczegółowych fotek. Może tylko te:

jack90 wrote:
Święta prawda.
W moich lasach 8 prawdziwków to powód do fetowania.
Nie powiem, zdarzały się większe zbiory, choć 200 to abstrakcja.

Wprawdzie to nie prawdziwki ,bo takiego farta jak Jacek to my nie mamy ,no ,ale
kań na łące może ze 100 szt
Mąż mówi to psiaki tak biało ,więc wróciliśmy bo już przejechaliśmy autem .
Nie wierzyłam oczom
Nie miałam aparatu ,jutro tam jadę zbierać koleżankom .

Trochę niezręcznie w takim zacnym Jackowym towarzystwie takie zwyklaczki pokazywać, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma
Ja też byłam dzisiaj ponownie w naszym lesie, taki sam rodzaj grzybów jak wczoraj - kanie i maślaki. Koźlarz z mojego ogrodu. Jak widzę koźlarza, to zawsze się zastanawiam, dlaczego ten Jacek tych koźlarzy nie zbiera . Jak nie popada, nie mam już po co do lasu iść, nie tylko kanie wyglądają dżdżu.

Bogusiu, na przyszłość, nie dodawaj sobie roboty, oczyszczaj grzyby zanim trafią do koszyka, współczuję Ci teraz tego czyszczenia, zwłaszcza że to maślaki. Popatrz, ja prawie wszystkie paprochy zostawiłam w lesie Teraz tylko do gara, bez roboty

Mała wyprawa pod wieczór potwierdziła aktualne doniesienia internetowe o wysypie czubajek i maślaków. Takie są też ogólne reguły na temat pierwszej fazy grzybobrań po większych opadach. Na wschodnim Mazowszu opady pewne ostatnio rzeczywiście były, ale wcale nie obfite. Umęczone wcześniejszą suszą drzewa od razu je skonsumowały i o dziwo w leśnych kniejach jest znowu sucho.

Tak wiec owe maślaki i kanie ładnie ruszyły, ale bez wsparcia kolejnego deszczu trudno będzie utrzymać progres. Maślaki na suchszych stanowiskach bywają więc już podwiędnięte. Trzeba więc szybko pozyskać to co jest, bo nie wiadomo, czy zostanie podtrzymane w tych innych, szlachetniejszych gatunkach. A prognozy deszczu nowego nie wieszczą.

Czytając Wasze wpisy raniutko przeszłam się do lasku. U mnie podobnie jak u Bogusi, Ali I Pawła. Maślaczki te co lubię, na grubych nóżkach i kanie, a parę metrów od domu pod modrzewiem maślak żółty, przy tarasie kilka koźlaków. Prawdziwków brak.



Kań nie zbieram, bo zawsze mam obawy. Niby wiem, że to kania ale...



Maślak żółty.






Aaaa i znalazłam czerwonego muchomorka, one są piękne, ciekawe czy będzie więcej. Znajomy opowiadał, ze kiedyś zajadał się czerwonymi muchomorami...
Poczytałam o tym trochę chłopakom i M powiedział, że trzeba spróbować.

U mnie też prawdziwków brak.

Na moim terenie zwykłe koźlarze babka - zwane u nas kozakami:


A na łące za płotem koźlarze czerwone:



I wszystkie zdrowiutkie, bez robaczka, najwyżej ślimaki nadgryzły

Przedwczoraj na tej samej łące był wysyp "kań miniaturowych", aż zgłupiałam, co to jest- niby kania, a mniejsza od spodka:





Nie zbieraliśmy.

Dziś pojawiły się "normalne" kanie. W rowie przy łące. Też nie zbieraliśmy - zadzwoniłam do znajomych, którzy są ich fanatykami. Byli wdzięczni



Król dzisiejszego grzybobrania:
W plenerze:


Jeszcze nie pokrojony do suszenia:


Pierwsze czerwone:


Podobno jadalne, ale jakoś nie mam odwagi:

Jak wróciłam z lasu R. zaciągnął mnie pod ogrodowe nasze brzozy, naliczył 10 młodych koźlarzy. Jednego kot Łaciatek już skosił jak biegł do nas, a resztę podlałam wodą z konewki, dzisiejszy fen wysuszał wszystko na wiór i tak jak Paweł pisze - bez deszczu nic więcej nie urośnie. Wysuszona gleba ile mogła wessała, a reszta spłynęła do Bałtyku, zbyt wiele wody w zbyt krótkim czasie spadło.

No comment......












Na razie przerwa. Nazbierało się pracy w domu i ogrodzie. W przyszłym tygodniu ciąg dalszy. O ile poleje, bo jak teraz jeszcze raz zasuszy grzybnię, to będzie ciężko.

Jacek standardowo widać że pomieszkuje w lesie
W środę na zbierałam parę sztuk,dziś 10 km dalej w rodzinnych stronach chyba już wiadomo że są grzyby bo pełno ludzi i to z grzybami.... Przydałby się deszcz....

Pierwszy w tym sezonie prawdziwek...i póki co jedyny.



Ale za to, jak u większości z Was, sypnęło kaniami. Czyli nie ma co narzekać.

Już dla każdego leśnego wędrowca w Polsce stało się oczywiste, że czubajkom woda sodowa uderzyła w tym roku do głowy.





A la schabowe już zaliczone. Poza tym suszenie na mączkę do sosów na zimę. No, a jeszcze coś słyszałem, że można też robić i flaczki.






Dość porywisty wiatr umożliwia zbiór maślaków już od przedpołudnia. Podsuszone, smagane wiatrem kapelusze dużo łatwiej się obierają ze skórki. No, ale stale ubywa wody. W delikatnej trawce, od północnej strony sosenki jest ich najwięcej.






Wypatrzyłem zagajnik dębowo-sosnowy, ze znaczącą przewagą dębów. Piękny zbiór. Każdy wiedział, że dęby są zbyt młode, aby rodziły borowiki. Nikt nie pomyślał, że nieliczne sosenki zapewnią jednak jeszcze całkowite nietknięte zasoby maślaka.






Dynamika nowych nasadzeń w ostatnich latach u mnie spadła. Stale ubywa miejsc dla pozyskania maślaków. Może nawet niebawem staną się one u mnie jedynie anegdotą. Szansę stwarzają paradoksalnie zmiany klimatyczne. Warunki gospodarowania na gruntach IV i V klasy, przy mało atrakcyjnych dopłatach wspierających i rekompensacyjnych, mogą stać się do tego stopnia nieznośne, że dojść może wówczas do rezygnacji z upraw i nowej fali nasadzeń leśnych.















Modrzewiowe -





Pierwszy borowikowy zwiadowca. Zapewne zamelduje o jakże przykrym deficycie wody.







Nowy król kniei, …na skutek braku lepszych kandydatów.








Z sowami i maślakami jednak kończę. Robota zrobiona. Noce bardzo ciepłe. Można liczyć na dużą dynamikę przemian. Od jutra robię już przekierowanie na prawdziwki. Długie marsze, zamiast kucanek i klęczonek.

Piękny ten nasz kraj. Jak patrzę na Twoje zdjęcia Pawle, to taka trochę duma we mnie rośnie, że to jest nasz kawałek świata.

Ale wracając do grzybków to tak, maślaki są suche jak wiór, obierają się szybko.
Jeśli chodzi o kanie to zazdroszczę, bo ja mam uraz i nie zbieram, chociaż wokół domu rośnie ich kilkadziesiąt, mam nadzieję, że ktoś je zbierze.

Borowika nie znalazłam żadnego, znajomi chodzili w lasach liściastych i trochę uzbierali. Mam miejscówkę, ale to z 10km. Nie wiem czy dam radę po ostatnich robotach w ogrodzie.

Ale, maślaczek w delikatnym occie też dobrze smakuje... No dobrze, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma...