Forum Ogrodnicze Oaza

Na podlasiu susza, grzybów bardzo mało. Wczoraj udało mi się znaleść trochę prawdziwków i maślaków.

Z takich ostępów leśnych:






dziś wyrwałam tyle




To już chyba na razie ostatni raz. Trzeb czekać na deszcz, który ma nadejść w środę, choć spotkałam optymistę, który zasuwał wielkimi krokami przez las z żółtym 10-cio litrowym plastikowym wiadrem, które raczej było prawie puste. Wyglądał jakby się spieszył do swoich miejscówek mnie ujrzawszy, nie sądzę by go tam zapełnił

No i przeczytałam dziś artykuł w internecie o grzybie bardzo podobnym do kani. I to nie jest muchomor...

To Sinoblaszek trujący. Łudząco podobny do kani, ma falbankę i kapelusz w takie same plamki ale ma brzegi kapelusza jakby sine i blaszki po nadłamaniu tez takie się robią.
Brr strach pomyśleć. Poczytajcie proszę o tym.

Jagódko, ja od zawsze mam problem z kaniami. Wszystko o nich wiem, ale nie zbieram.
Teraz wysypało u mnie: Kania i Czubaj ponury. Czubaj różni się tym, że jego trzon jest jednolicie zabarwiony i po przekrojeniu jest ciemny. Kania ma na trzonie jakby łuski, a w przekroju jest jasna.

Moje kanie zbierają inni. Ludzie ruszyli po grzyby i przez weekend przewinęło się nam pod oknami sporo ludzi.

Rano wzięłam się za drugi ogród i za siatką dojrzałam pierwsze rydze...
Mąż nie chciał orać tego kawałka pod ogród, bo rosły tam rydze. Ale rydze u mnie rosną wszędzie.
To pierwszy zbiór rano przy ogrodzie.









A to po południu, na drugiej działce pod śliwkami.







A ta cała reszta, troszeczkę dalej w lesie.

Gdyby ktoś jednak chciał zbierać kanie to:
Jagódka - sinoblaszek trujący - szczęściem nie śmiertelnie trujący:
Kapelusz
Średnica 10–22 cm, kształt początkowo kulisty, potem wypukły, w końcu rozpłaszczony. Brzeg gładki. Powierzchnia biaława, pokryta odstającymi łatkami o barwie od różowawej do brązowej. Są to resztki osłony. Środek kapelusza często brązowy[5].
Blaszki
Wolne, lub lekko przyrośnięte, gęste. Początkowo są białe, ale podczas dojrzewania zarodników zmieniają barwę na zielonawą[5].
Trzon
Wysokość 8–20 cm, grubość 1,5–3 cm, kształt cylindryczny, lekko zwężający się ku wierzchołkowi. Powierzchnia gładka lub bardzo drobno włóknista, o barwie od białej do brązowej. Występuje trwały, białawy pierścień z zielonawo-brązową dolną krawędzią[5].

Ewa - Czubajnik ponury - grzyb jadalny
Kapelusz
Średnica 46–130 mm, u młodych owocników kulisty, u starszych parasolowaty koloru szarego, pokryty drobnymi łuseczkami o barwie podobnej do skórki kapelusza. Na środku duża łata o kolorze od brązowego do czerwonobrązowego[5][6].
Blaszki
Białe, wolne, dość gęste, oddalone o 1–7 mm od trzonu. Po uszkodzeniu czerwienieją. Z wiekiem stają się beżowe[5][6].
Trzon
Wysokość 80–190 mm wysokości, 7–13 mm grubości, gładki, barwy białawej do jasnobeżowej, zakończony bulwą. Pierścień ruchomy, podwójny[5][6].
Miąższ
Białawy, po uszkodzeniu zmienia kolor na czerwonożółty albo pomarańczowy, z wiekiem na czerwono. Zapach ziemisty lub grzybowy, smak nieprzyjemny[5][6].
źródło: Wikipedia

W pewnych stadiach Sinoblaszek jest od spodu zielonkawy, ale przede wszystkim ma trzon gładki, a Kanie mają charakterystyczne zygzaki.


jack90 wrote:

lusinda wrote:
Ewa, Ty szczęściaro !
Liczyłam na weekendowy wyjazd i ewentualnie kilka grzybków, lecz z powodu zdrowotnych perypetii mojej drugiej połowy chyba znowu ominie mnie jakiekolwiek grzybobranie w tym roku.

Po wczorajszych przymrozkach na razie odpuściłam wypad na grzyby. Trochę trzeba było się naszukać, ale w końcu udało się trochę zebrać. Do tego o świcie były piękne widoki zmrożonych polan i snującej się mgły nad wodą.

Pomimo sporego przymrozku nie rezygnuję z dzisiejszego wyjazdu w góry. Na miejscu pola wyglądają jak pokryte śniegiem - białe . Jeszcze o 10-tej, w cieniu zmrożone rośliny i grzyby.



Po wejściu do lasu szok! Weekendowe śmieci walają się wszędzie. Nie mam drugiej torby. Mam jedną dodatkową , ale zapełniłem ją grzybami. No nic, posprząta się podczas kolejnych wyjazdów. Mnóstwo obierek grzybów . Praktycznie w każdym miejscu. Spotykam jeszcze sporo ludzi w lesie. Słyszę nawoływania i szczekania psów.
Grzybki stanęły. Co miało wyjść, wyszło i teraz wszyscy zbierają resztę wysypu.
Zobaczymy, czy jeszcze ruszą po zapowiadanych opadach, bo w lesie susza.
Ten potok w normalnych warunkach był do przejścia tylko w wybranych miejscach. Po deszczach trzeba było wyjść wyżej żeby go pokonać, a teraz? Teraz można przejść suchą stopą.



Zostały grzybki pochowane.
Ten cwaniaczek ominął wszelkie kamienie i rośnie sobie spokojnie.



Ten nie miał tyle szczęścia. Musiałem mu ulżyć, a kamień przykrywający całkiem spory







Albo ten







Tutaj malutki wyrasta z kapelusza rodzica



No i prezentacja nowego noża. Mam nadzieję, że posłuży mi tyle co poprzedni



Dzisiejszy zbiór. To już ostatni taki okazały jeżeli nie sypnie powtórnie.
Czekam na rydze, a w międzyczasie jeszcze parę razy skoczę na rekonesans.
No i czas sprawdzić, co tam na nizinach













.

Nastąpił pewien regres. Musiał nastąpić. Raz, że zaistniał efekt wyzbierania, a wręcz nawet rabunku. U mnie laski są bardzo małe, a chętnych zbyt wielu. Internet zaś huczy i zachęca do koniecznego wyjścia na grzybobranie. Dwa, że spadła temperatura, choć na szczęście jeszcze bez nocnego zmrażania. Niemniej nowe grzyby rosną słabiej. Po trzecie wreszcie, nie ma już zapasu wody do budowania kolejnych owocników. Została na moim terenie jeno rosa i życzliwość korzeni drzew.






Nadziei niemniej nie tracę. Myślę, jak jeszcze zmienić odwiedzane miejsca i na jakim kierunku podjąć eksperyment zwiadowczy. Może jeszcze się coś uda raz, czy dwa, pod koniec tygodnia. Pewnie ostatecznie zmienię też kierunek wysiłków, porzucając prawdziwki na rzecz podgrzybków, czy nawet opieniek. Tych ostatnich jestem pewien, bo ich obecność na bagnisku i pniach nie zależy od wody opadowej.






Tak więc, 24 borowiki szlachetne – i dużo i mało zarazem. Jeden ogromny, o czym szerzej w wątku prywatnym.

U mnie znów przez działkę przeleciało kilka osób.

Zadziwiła mnie para: pani o dwóch kulach i pan narzekający, że nic nie ma, godzina 14. Od rana trochę ludzi się przewinęło, więc raczej niewiele zostało.

Po 15 wyprawiłam moich mężczyzn do domu i mogłam iść na długi spacer w lasy, aby naładować baterie po ciężkiej pracy jesiennej w ogrodzie...

Oczywiście wzięłam koszyk, ale tak jak napisał Paweł, ilość zbierających jest tak duża, że grzybki po prostu nie nadążają.










Mało na talerzu, będzie mało roboty.

My zajechaliśmy w świętokrzyskie. Mieliśmy jechać dopiero w przyszłym tygodniu, ale Pani gospodyni powiedziała, że mamy przyjechać teraz, po później może być po ptokach
Jak przyjechaliśmy we wtorek, to tylko przez chwilę pokręciliśmy się po okolicy i to efekty



Wczoraj byliśmy już od rana na grzybach


To mój największy


Przed chwilą znowu wróciliśmy z grzybobrania, ale jeszcze grzyby w koszykach, więc za chwilę wkleję fotę

W środku tygodnia (środa) w lesie zdecydowanie mniej grzybiarzy.
Efekty zadowalające - miejscówka; Wymiarki k/Żagania

Obfite zbiory prezentujecie

U mnie dziś prawie pełny kosz, 50 prawdziwych , kilkanascie koźlaków, młode okoliczne laski brzozowo sosnowe pod Warszawą. Trafiło się kilka sporych rozmiarów egzemplarzy prawdziwych.

A ja sobie dzisiaj wykorzystałem okienko pogodowe i pojechałem do lasu poziomego (płaski i niżej poziomu morza niż ostatnio przeze mnie odwiedzane ) sprawdzić czy już rosną podgrzybki. Na razie pokazują się pojedyncze sztuki. Bardziej ruszyły prawdziwki. Te na nizinach też urocze.





Ogólnie po tym deszczu wyskoczyło sporo gatunków, jak te widoczne na "estradzie" (drugi plan)



Od lewej:
Maślak sitarz (wziąłem tylko do prezentacji)
Maślak żółty, tego było najwięcej, ale wziąłem też tylko jednego do prezentacji.
Następne,
borowiki szlachetne. Przed nimi maślaki zwyczajne. Obok rydze, koźlarze babki (do prezentacji) i w końcu z prawej podgrzybki brunatne.
Niby mokro, a grzyb po wykręceniu ma suchutki korzeń. Jeszcze ma sporo polać, to powinno być sporo uciechy....sprawdzimy...

Miałam dziś w planach co innego, ale jednak nie wytrzymałam i wyskoczyłam " na chwilę " do lasu. I okazało się, że to była dobra decyzja.









Teraz mniej przyjemna część....trzeba te 7 kg przerobić.



A jutro, albo pojutrze wrócę po siedziunia sosnowego, bo trochę za mały mi się wydawał. Niech podrośnie.

Kasia swoimi wynikami zmienia także plany innych Pognałam do lasu, późno już było. Tak jak Jacek pisze przegląd atlasu grzybów, u mnie borowik tylko jeden ten u dołu brązowy, a tak koźlarze, 4 podgrzybki na pierwszym planie po prawej, "sporne" zajączki po lewej , maślaki żółte?. Cenne jest to, że nadal nie są robaczywe, nawet zajączki. Jak podgrzybki już są, to jesień już pełną gębą.

No właśnie, tyle radości w tym zbieraniu, a potem trzeba to obrać, pokroić, ugotować, ususzyć...

Piękne zbiory u Wszystkich, hojne te nasze lasy.

U mnie jakoś mniej, trochę sucho i to ma duży wpływ na zbiory.
W końcu, przy drodze dojazdowej w brzózkach pojawiły się pierwsze prawdziweczki.










Jak były trzy borowiki, to poszłam kawałek dalej, ale jakoś tak wiele, to nie ma. Jedynie rydze ruszyły, już część zjedzona, takie na masełku są najlepsze.

Aniu Łatko, troszeczkę daleko mieszkasz...Ale zapraszam.