Forum Ogrodnicze Oaza

Chi
Grzyby o które pytam zebrane na terenie w pobliżu dawnych kopalni odkrywkowych rud żelaza,nie znam odczynu ale rosną tu jeszcze prawdziwki i rydze.

Pogoda, po niewielkich opadach, znośna.










Rezultat leśnego spaceru wyraźnie gorszy – 47 prawdziwków. Waga 3930 gram. Same kapelusze – 2970 gram. Nóżki - 960 gram. Średnia waga prawdziwka – 83 gramy. Stosunek wagowy kapeluszy do nóżek cały czas szybko rośnie – już 3,1:1. Młodych grzybków coraz mniej. Ostatnią nadzieją pozostają sektory świerkowo-brzozowe. Tu wszystko zawsze najpóźniej. Ale u mnie ich niestety jak na lekarstwo.











Bardzo zwraca uwagę, że bardzo silnie wysypały się czerwone muchomory. Wyglądają jak zawsze uroczo pięknie.







Pomimo października widok na dolinę z najwyższego wzgórza wcale nie mówi o jesieni. Nie widać jeszcze typowych przebarwień i kolorów.

Grzyby i widoki jak zawsze piękne Pawle pokazujesz, a statystyka to zapewne Twój konik albo "zboczenie" zawodowe, pewnie pracujesz w GUSie, którego ja nie cierpię, bo nęka nas ksiegowych dodatkową robotą

W końcu i my nazbieraliśmy prawdziwków. W naszych lasach to rzadkość. Tylu prawdziwków co wczoraj jeszcze nigdy nie znaleźliśmy.
To wczorajszy zbiór czterech osób.


Dziś w lesie było chyba więcej ludzi niż drzew i grzybów mało ale ładne.

Zadziwia mnie postępowanie niektórych, którzy zbierają grzyby.

Uwielbiam muchomory czerwone, są tak zdobne i urocze... No niestety, dziś jak chodziłam, dużo tych grzybów było porozkopywane. I dużo innych, porozrzucanych. Miejscowi nie zbierają koźlaków, więc po co je wyrywać i wyrzucać, ja zbieram i może jeszcze ktoś by zebrał, albo zwierzę jakieś miałoby pożytek.

Dwa lata temu był duży wysyp, ludzie chodzili nam pod oknami, niech chodzą, starczy dla wszystkich. Siedziałam w ogródku przy domu. Przez las obok przechodziła pani, więc powiedziałam "Dzień dobry", pani odpowiedziała i wręcz pretensję miała, że tylko jakieś czerwone są, a ona takich nie zbiera. Jak później poszłam, to były młodziutkie czerwoniaczki - koźlarze czerwone, które powyrywała i porozrzucała. Troszeczkę mnie to wkurzyło, bo ja je zbieram, to mój las, moja własność...

Ewa postaw albo przybij do drzewa na skraju tabliczki "Teren Prywatny"

Żyję w totalnym niedoczasie

Tak na szybko borowiki ceglastopore:

To wczorajsze zbiory w okolicach Żar-Żagań.Gdyby nie deszcz pewnie byłoby więcej.Z drugiej strony więcej roboty.Ogółnie jestem zadwolony pomino że dość długo padał i mżyło.Dzisiejszy wyjazd niie doszedł do skutku właśnie z powodu deszczu.

Kolejną noc lało.
Ok południa kilka osób przemknęło na dół do lasu, więc i ja poszłam na obchód swoich miejsc.
Zebrałam mniej jak wczoraj, ale dalej są, jeśli chodzi o borowika, to więcej takich wyrośniętych. Podgrzybek jakoś tak nieśmiało w tym roku się pojawia, a kolejne rydze cieszą oko i podniebienie.

Na pierwszym zdjęciu jest koźlak i borowik, znaleziony w łące z 5m od skraju lasu. Z tej łąki nikt nie korzysta i grzyby coraz śmielej i coraz dalej się rozrastają.

U mnie jak zwykle najskromniej, ale mała rzecz a cieszy Czy taka ilość podgrzybka oznacza u mnie koniec sezonu grzybowego? Koźlarzy i borowików ani na lekarstwo


Statystyki nie prowadzę, bo przestałabym do lasu chodzić

Weeeknd nie jest najszczęśliwszym czasem, by odwiedzać las, ale trudno wytrzymać w domu, przy takim bogatym wysypie. Czy ci ludzie muszą się tak drzeć w lesie??!! Nawoływania siebie nawzajem, psów, dzieci...choć akurat to jedno jestem w stanie zrozumieć. Dobrze, że zabierają dzieci i przyzwyczajają do obcowania z przyrodą, a utrzymać na miejscu jest niełatwo. Ale psy, na smycz! Żonę też, jak nie potrafi się trzymać w zasięgu wzroku. Nie dziwię się, że nawet grzyby przed nimi się chowają. "Halyyyynaaaa, mooooosz coś?? Ni ma nic! Wracooooomy? ....a w tym momencie ja, tuż obok, przycupnięta cicho za drzewem pakuję do koszyka kolejne prawdziwki. Jakby energię na robienie szumu wokół siebie, włożyli w szukanie, to może mieliby lepsze wyniki.
W powszednie dni w lesie słychać śpiew ptaków, stukanie dzięciołów. Dziś był martwy. Cisza. No poza tą dziczą z miasta.
Rozpisałam się ....może trochę dlatego, żeby oderwać się na chwilę od fury grzybów, które znów dziś przyniosłam. Zdecydowanie jest to mój rekordowy sezon.

A na dobranoc ... opowieści z mchu i paproci.



i 9 godzin później....

Dziś bardzo dużo samochodów koło lasu,pewno w weekend był istny szał.
Piękna pogoda więc szybki wypad przed pracą.

Przez moje lasy też przetoczyły się tłumy przez weekend. Co nie przeszkodziło niektórym prawdziwkom przetrwać tuż przy drodze leśnej. Stał dumnie i nie wiadomo dlaczego nikt wcześniej go nie zabrał.




Jego kolega wręcz przeciwnie. Chciał się za wszelką cenę ukryć. Ale też wylądował w moim koszyku.



Pojawia się coraz więcej podgrzybków.



To dzisiejsze łupy.

Ja w góry sprawdzić jak tam rydze. Dzisiaj już bez mgły.







Nawet widać Tatry



Rydze już zaczynają . Dużo malutkich. Jeszcze parę dni i można będzie nazbierać do kiszenia i na patelnię
Chociaż inne grzybki jeszcze nie odpuściły. Nadal rosną prawdziwki, tylko nie widać już bardzo malutkich. Pojawiają się podgrzybki, pomimo, że to nie te lasy. Cieszy, bo ciągle rosną grzybki 100% zdrowe.







Ten Świerk i Buk wyglądają jakby w miłosnym uścisku, lecz niestety, to jest rywalizacja o światło.



Muchomory czerwone pięknie nakrapiane, tworzą czerwone dywany. Jest ich mnóstwo. Oczywiście sporo skopanych przez inteligentnych inaczej



Nie wiem, który dzisiaj misterek. Wszystkie ładne, a może te baniaczki?



Jutro jeszcze skoczę zobaczyć czy coś zostało prawdziwków w stałym miejscu

Nie było dziś w planie lasu...a jednak tam trafiłam. Nieprzerwanie pojawiają się młode prawdziwki, podgrzybków brunatnych przybywa, trafił się też pierwszy rydz.










A to największy rarytas. Będzie jutro do jajecznicy.