Monika
bardzo miłe, gdy ktoś stara się wspomóc psychicznie... Twojej mamie właśnie lżej, bo ma kogoś na kogo może liczyć ,na Ciebie !
Starość to ma do siebie, że wykruszają się przyjaźnie, znajomości - kiedyś telefon dzwonił bez przerwy i .... przeszkadzał
w pracy , a to było w erze przed komórkowej, więc było trzeba wszystko rzucać i gnać do telefonu
Susza to jest jedna sprawa, a cała reszta ? kiedyś nie zauważałam, że tam są schody, które trzeba pokonać, to trzeba
podnieść, przenieść itd - zawsze, wbrew logice człowiekowi zdaje się, że nie będzie gorzej, bo jutro też będzie tyle
sił co dziś a niepostrzeżenie wyciekają siły i optymizm.
Przy wielkości ogrodu i stawu nie ma sposobu zapobiec skutkom suszy. Zdjęcia pokazują oczko -malutkie, wodę dolać to
to nie problem, tam są barwne karasie i ciekawe lilie wodne - jeśli nie nastaną mrozy katastrofalne /jak susza/
to nic im nie grozi. A staw : kilkaset kg kłączy lilii i kilkaset karasków tych zwykłych, szarych, jeszcze trochę nadawałyby
się na patelnie
mowy nie ma ! Wyłapać, nawet gdyby każdy wart był setki zł - niewykonalne, bo.....
nie ma wody tylko muł i malutkie kałuże, jak się tam wchodzi nic nie widać, popłoch........
A kiedyś, dawno, mało było lilii a ja bez praktyki ...... starałam się je zimować poza stawem, zabójcze dla nich. Ryby .....
do zbiornika betonowego w szklarni 2000 l.... i dla nich to też był wyrok : brak tlenu a natleniacze w mroźną zimę też
wysiadały , warstwa 20 cm lodu !!
Tak sprawa się przedstawia także z roślinami - są takie maluchy trudne, ciężko jest przetrzymać zimą bo za wilgotno, lub
za zimno, i jeszcze nie wiadomo o co chodzi - próbowałam przetrzymać w domu w nieogrzewanym pomieszczeniu - nigdy się
nie udało !!
Jeszcze raz dziękuję za chęci pomocy - masz rację !! Oaza pomaga trudne chwile przetrwać