Forum Ogrodnicze Oaza

Swoje pelargonie też zimuję.Przycięte dość krótko mają pędy ok.10cm. Pokazujące się kwiaty usuwam.

Nikt nie pobiera z tych "starych" krzaczków w lutym lub marcu sadzonek i nie ukorzenia, wszyscy siejecie? Ja przechowuję w zimnej i prawie ciemnej piwnicy (innej nie mam), wynoszę koniec stycznia lub luty do mieszkania, gdy ruszą pobieram sadzonki i ukorzeniam, pelargonie łatwo ukorzenić zwłaszcza te tradycyjne o włochatych liściach.

Szczypiorek wrote: Przepraszam, że nie na temat, ale jak ja bym chciała żeby któryś z moich chłopów tak musiał . Nie wiem nawet czy chmiel byłby w stanie ich zachęcić

Nie nie Aluś
Kilka pelargonii zimujących u mnie to roślinki pozyskane właśnie metodą sadzonek z pędów - tyle tylko, że pobieram kawałki jesienią, aby mieć namiastkę ogrodowania zimą.
Jeszcze inne moje to egzemplarze ubiegłoroczne, a nasiona ... to tegoroczny pomysł

Moje pelargonie z minionego lata - przechowywane w skrzynkach. Te odmianowe wymagają dużo nawozu - nawet przy każdym podlewaniu. Ale w moim klimacie i w lesie ( bo tak mieszkam) pelargonie rosną najładniej. Dla polepszenia humoru w 21 dniu, 21 roku i 21 wieku. Z tych odmianowych miałam jeszcze białe i czerwone ale nie mam zdjęć. Dla wszystkich miłośników roślin.

Siewki pelargonii rabatowych wyraźnie zmężniały Zaczynają tworzyć zielone, zwarte runo:

Witam szanowne pelaśkowe grono
Dziś wysiałam pelargonie rabatową
To mój pierwszy raz więc trzymajcie kciuki żeby coś z tego wyszło
Wysiałam tradycyjnie w podłoże z perlitem, bez kiełkowania i przykrywam nasiona 0,5 cm warstwą ziemi. Mam nadzieję, że tak właśnie się wysiewa
Kuweta została przykryta folią i spoczywa na grzejniku w łazience

No i stało się
Dziś wyłoniło się 5 uroczych siewek z 20 wysianych

Aniu śliczne sieweczki - bardzo się cieszę, że tak Ci pięknie rosną. Moje z Legutko słabe... Chyba wysieję jeszcze raz... Jak grubą warstwą przykryłaś pelargoniowe nasionka?

Marzenko, zważywszy na granulację mojego perlitu ( 2-6 mm ), nakryłam nasiona warstwą około 0,5 mm i mocno spryskałam. Kiedy siewki rozłożyły liścienie, dostały pierwszą dawkę nawozu. W tej chwili większość z nich ma maleńki listek właściwy
Generalnie stosuję zasadę: im większe nasiona, tym grubsza warstwa podłoża, ale nie wiem, czy to poprawne ?

Wiesz, zawsze można dosypać perlitu jeśli wyda Ci się, że jest go za mało = ziarna dobrze się przesuwają pod palcami i codziennie możesz obserwować, czy nasiona kiełkują i szykują się do wschodów.

Wczoraj przesadziłam do podłoża torfowego dwie sadzonki pelargonii trzymane w mieszkaniu, a trzy rosnące na klatce schodowej dostały słabą dawkę nawozu. Wszak za chwilę luty

Aniu, myślisz, że te "weteranki" z parapetów też już można zacząć nawozić?
Niby rośliny już "zwietrzyły" wydłużający sie dzień, ale zwłaszcza stojące w chłodnym ganku wyglądają z lekka jak pnącza zimnego lasu deszczowego





Rozpaczliwie pragną światła (coś, jak ja)

Łateńko, wiesz ... nawożenie powinno zaczynać się od marca, przynajmniej teoretycznie.
Mam taką swoją zasadę, że nie kieruję się wyłącznie wytycznymi na opakowaniach nawozów, ale obserwuję rośliny i na tej podstawie dowiaduję się, czy zaczyna im czegoś brakować. O tej porze roku domagają się światła, ale na szczęście dzień jest coraz dłuższy.
Moje "nawożenie" polega na tym, że na pierwszy rzut po zimie dodaję do wody minimalną ilość nawozu, "na start". Jeśli rośliny rosną w starym podłożu, to już dalej nie nawożę, a jedynie przesadzam w świeże i w większą doniczkę - ale to już w marcu

Aniu, gdyby to były moje rośliny, to ja bym im pouszczykiwała (korektor tekstu nie przetrawił tej czynności ) wierzchołki, zahamuje to wzrost na jakiś czas i rozkrzewi rośliny, bo zaczną wypuszczać pędy z kątów. W tym czasie przybędzie światła. Teraz podanie nawozu-azotu spowoduje jeszcze większe wybujanie, dokarmiać zaczęłabym, gdy zaczną rosnąć pędy z kątów. Zawsze, gdy coś zbyt bujnie rośnie, a jeszcze nie ma warunków by dać na miejsce docelowe, to tak robię. Oczywiście nie musisz się zastosować do moich rad.

Tak Łateńko, Babcia Ala ma całkowitą rację - poczekaj z nawożeniem na właściwy moment

Tymczasem u siewek pelargonii rabatowych zaczynają pojawiać się pierwsze listki właściwe - przypominają miniaturowe dorosłe. Na fotografii nie są jeszcze widoczne, ale przy odrobinie cierpliwości i dobrej woli zobaczymy takiego delikwenta - mniej więcej w środku zdjęcia. Chyba niebawem będę mogła pikować te moje maluchy

I wygląd całości:

Dzisiaj nadszedł czas na pikowanie coraz bardziej rozrastających się pelargoniowych siewek .
Wybrałam najbardziej dorodne, o dobrze wykształconym pierwszym listku właściwym i z "konkretnym" systemem korzeniowym. Wszystkie siewki powędrowały do kubeczków z perlitem i dostały porcję nawozu:

W innym, znacznie mniejszym pojemniku wysiałam tydzień temu nasiona innej pelargonii ( mix kolorów nieznanej mi firmy ).
I one zaczęły powolutku wschodzić, a dodatkowo zauważyłam, że w okres kiełkowania weszły później niż starsze kuzynki.

Pozdrawiam cieplutko

Aniu piękne maleństwa

U mnie jest już komplet. Wschody 100%


Starsze siewki mają już zaczątek liścia

Taka mała, delikatna i krucha rzecz ... a jak bardzo cieszy
Rzuciłam okiem na paletkę z rozsadami i u niektórych znalazłam zaczątki drugiego listka. Natomiast pelargonie z drugiego wysiewu nasion innej firmy ( rosnące w owalnym kubku po jogurcie ) mają zdecydowanie wolniejsze tempo wzrostu i powiem szczerze, że mam złe przeczucia.
Pozdrawiam cieplutko

proszę o info jakim nawozem podlewasz te pelargonie i w jakich proporcjach i czy jezowki wysiane tez na perlicie również mozna potraktowac tym nawozem